Jestem kochanką!

napisał/a: brzezka 2011-04-23 19:53
Pewnego dnia zatrąbił ktoś na mnie na pasach - to był ON. Zaprosił mnie do samochodu i zaproponował podwiezienie, choć do domu miałam kilka kroków. Był to dla mnie trudny czas, bo właśnie wtedy kończył się mój związek z chłopakiem, miałam także wiele problemów. Zaproponował mi rozmowę wieczorem, kiedy będzie w pracy. Odezwałam się. Mogłam powiedzieć jemu o wszystkim o rzeczach błahych i trudnych. Wysłuchiwał mnie i doradzał. Pojawił się u mnie syndrom jego opiekuńczości i troski i kiedy działo się u mnie źle, pierwsza myśl jaka przychodziła mi do głowy to ON, jako ratunek. Trzymałam dystans, bałam się, że znów wyjawię swoje uczucie, że będzie mnie ono męczyło. Okłamywałam go, mówiąc, że tamto westchnienie było pomyłką, złudzeniem, bo tak naprawdę kochałam mojego chłopaka, co było kompletną bzdurą. To JEGO kochałam. Znów zbliżał się do mnie. Wiedział, że jestem rozbita emocjonalnie, wiedział, że jest opatrunkiem na moją duszę. Kochaliśmy się. Nie był to jakiś zwykły numer na boku. Dawał mi czas i to ja byłam wtedy dla niego najważniejsza, nie on. Zaczęliśmy spotykać się coraz częściej, coraz częściej i dłużej rozmawialiśmy przez telefon. Jego żona w tym czasie zaczęła kopać pode mną dołki. Powiedział jej, kiedy pytała się go z kim rozmawia przez telefon, że rozmawiał z pacjentką, która ma problemy i powiedział jej moje imię. Dowiedziałam się o tym po długim czasie. Ta pani w mig dowiedziała się jak mam na nazwisko, gdzie mieszkam, wręcz prześwietliła całą historię moich chorób, miała dostęp do kart pacjentów, bo w ośrodku panie rejestratorki były jej koleżankami. Zaczęła wypisywać do niego SMS o wulgarnej, erotycznej treści. Chciała za wszelką cenę nas skłócić. Wmawiała jemu, że do niej wydzwaniam, czego nie robiłam. On przestawał mi wierzyć i z każdym kolejnym oskarżeniem nie pytał mnie czy dzwoniłam, tylko od razu mnie karał. Miałam tego dość. Z jednej strony bardzo go kochałam, lecz z drugiej zaczęłam go nie cierpieć za to, że mi nie wierzy, że jest niesprawiedliwy. Ona się nim bawiła. Kiedy miał dzień wolny od pracy, aby nie pozwolić mu wyjść z domu, celowo zostawiała dzieci w domu, pod pretekstem symulowanej choroby. Coraz częściej nasze spotkania nie wychodziły. Coraz częściej mnie oskarżał o głupie SMS, które wypisywała jego żona wraz z koleżankami. Do mnie także przychodziły SMS od niej z jej nr, bądź z jego. Wypisywała groźby, wyzwiska, a także przekonywała mnie, że nie zabiorę jej pieniędzy, że jestem na to za cienka. Kiedy mówiłam jemu o tym kazał mi pokazał te SMS, ale w złości je kasowałam i nie miałam żadnych dowodów. Zresztą moje tłumaczenia były tak słabe, bo sama byłam już słaba. Cieszyłam się na każde nasze spotkanie, ale on zmieniał mój nastrój w mig, mówiąc że coś przeskrobałam, kiedy zaprzeczałam, mówił: moja żona uważa inaczej. Było mi przykro, że moje zdanie się dla niego nie liczy. Nie wiedziałam już kim tak naprawdę dla niego jestem. Byłam na skraju wyczerpania. Do tego zobaczyłam pozytywny wynik testu ciążowego, choć brałam tabletki. W ostatnim czasie, przez te nerwy wiele wymiotowałam i to prawdopodobnie wpłynęło na ich skuteczność. Był to tydzień kiedy nie miał na nic czasu. Próbowałam z nim porozmawiać nt. tych telefonów i o braku zaufania do mnie, który wyprawowała jego żona. Temat ten stał się dla niego bardzo drażliwy, ponieważ za każdym razem się przez to kłóciliśmy. Nie wytrzymałam i rzuciłam skoro nie chce ze mną na ten temat rozmawiać, to porozmawiam z jego żoną. I w przypływie emocji zadzwoniłam do niej. Miałam mieszane uczucia czy dobrze robię. Z jednej strony byłam zawiedziona jego reakcją, z drugiej byłam zła na to, że ktoś kopie pode mną dołki. Powiedziałam jej, że chcę porozmawiać o jej mężu. Na wstępie zapytała mnie czy nazywam się tak i tak, milczałam. Ciągnęła mnie za język. Powiedziała, że wie, że jej mąż nie jest święty i że się z kimś spotyka, tylko nie była do końca pewna czy tą osobą jestem ja. Zaczęła mnie wypytywać o szczegóły. Rozpłakałam się. Opowiedziała mi o tej kochance, o której wiedziałam od niego, że nie wie dlaczego z nim jest - chyba z przyzwyczajenia, no i z racji finansowej. Przekoloryzowała nieco scenariusz i zaczęła wymyślać jaki to on nie jest. Zachowywała się tak, jakby stała się moją przyjaciółką. Była przemiła, nawet oferowała mi pomoc. Następnego dnia miałam wyrzuty sumienia. Zrozumiałam, że tym telefonem przekreśliłam naszą przyjaźń. Zadzwoniłam do niej. Była już po rozmowie z nim. Powiedziała mi, że jestem kur..., że chce go zostawić, ale zrobi mi na złość i będzie z nim, żebym ja nie mogła z nim być. Poszłam do ośrodka. Nie chciał ze mną rozmawiać. Stwierdził, że lepiej będzie jeśli przeniosę się do innego lekarza, bo nie ma do mnie zaufania i że skrzywdziłam jego żonę, mówiąc jej o naszych spotkaniach.
Nie chce mnie znać. Powiedziałam jemu w locie, że chyba jestem w ciąży. Przyjął do wiadomości. Nie kontaktujemy się. Jego żona udaje teraz wielce zaskoczoną moim zachowaniem, do którego mnie sprowokowała. Wmówiła jemu, że się mnie boi, że mogę jej zrobić krzywdę. Gdzie to ja się boję ich, bo całe jej środowisko wie jak wyglądam, ponieważ rozsyłała moje zdjęcia. On myśli, że chciałam rozbić jego małżeństwo i zabrać go dla siebie. Nie chciałam tego. Gdybym tego chciała, wykorzystałabym do tego nasze dziecko. Byłam wzburzona i zawiedziona tym, że nie wierzył w to, co mówię. Kiedyś rozmawialiśmy długo przez telefon, gdzie za chwilę dobijać zaczęła się jego żona twierdząc, że do niej wydzwaniam. I on jej w to uwierzył, nie patrząc na to, że tym czasie przecież rozmawiałam z nim.
Nie wiem co mam zrobić. Kocham go wciąż. Przez ten stres moja ciąża jest zagrożona. Brakuje mi jego. Przechodzą mi przez głowę głupie myśli. Nie widzę już żadnego sensu. Ale on nie chce mnie znać. Czy jest coś co mogę zrobić, aby nasza relację odbudować? Nie mam z kim o tym porozmawiać. Męczę się okropnie.
napisał/a: tedybear 2011-05-04 13:28
witajcie ponownie KOCHANKI. widze ze post nie umarl a wrecz rosnie w historiach o kochankach ;)
zmienila sie stara gwardia ale pojawily sie nowe kochanki ;)
napisał/a: niusienka 2011-05-04 15:40
Witaj Teddy gdzie byłeś jak cię nie było? A temat kochanek nigdy nie umrze jak świat światem
napisał/a: Pergulka 2011-05-04 22:37
A ja Wam dziewczyny powiem ze jestem szczesliwa kochanka i jestem w pełni świadoma swojej roli..Mam 39 lata.Malżenstwo juz za mna..Ale od 10 lat jest On.daleko bo 400 km ode mnie.Mieszka tam,ma zone synka . Czy jest szczesliwy? Mysle ze tak. Poznalam go w banalny sposob,byl w moim miescie na jakies delegacji czy szkoleniu..Nic wielkiego,dwie randki , sex i tyle..Wrocil do siebie i by koniec opowiesci bylo gdyby nie moje serce, ktore bilo szybciej kiedy o nim myslalam..ale coz,odleglosc robi swoje.Nie powiem ze nie tesknilam,wariowalam..Ale wtedy bylam mezatka z malym dzieckiem.Nie wyobrazalam sobie tak ogromnej rewolucji jaka jest rozwod.Probowalam zapomniec,nie kontaktowac sie..Trwalo to dlugo..On w tym czasie poznal swoja obecna zone..Wiedzial ze nie zdecyduje sie na to by byc z nim,ze nie zaryzykuje..Nie zrobilam tego ale nie moglam byc z kims kogo przestalam juz kochac.Rozwiodlam sie..ale nic Jemu nie powiedzialam.Nie chcialam burzyc w jakikolwiek sposob Jego poukladanego zycia..I po kilku latach poprosil o spotkanie..A raczej o to zeby byc z nim przez dwa tygodnie..Balam sie jak diabli ale pojechalam..Bylismy razem kilkanascie dni..I bylo tak jak sobie to wymarzylam,wysnilam..Od tamtej pory minelo 10 lat widujemy sie raz w roku.Dwa tygodnie jestesmy tylko my..Co mowi zonie wtedy nie wiem nie pytam..Wazne ze w tym momencie szepce mi ze mnie kocha.Czemu nie walcze o niego?a dlaczego mam walczyc skoro jest moj..Myslalam o tym czy bym chciala miec go tylko dla siebie 24 godz na dobe..odpowiedz brzmi NIE..Jestem calkowicie pewna ze wtedy czar by prysl..A tak kazde spotkanie z Nim to dla mnie duze swieto..Nie potrzebuje nikogo na stale tutaj..jestem szczesliwa ze mam go gdzies tam.I jestem pewna tego co mowie,gdyby bylo inaczej nie trwaloby to tyle lat..
Dobiegam czterdziestki.Jaka kobieta jestem?Swiadoma swojej wartosci,atrakcyjna,niezalezna..Jestem szczesliwa kobieta:)
I pozdrawiam wszystkie szczesliwe kochanki .
nixie7
napisał/a: nixie7 2011-05-04 23:55
tedy witaj :),
ja tu czasem zaglądam i jak czytam niektóre historie to aż mi sie ręce załamują...:(
napisał/a: kate24 2011-05-05 12:10
Teżjestem kochanką juz 4 ponad lata praktycznie od poczatku jego małzenstwa i ciagle czekam ale juz sama niewiem czy warto na cos czekac
nixie7
napisał/a: nixie7 2011-05-05 13:17
zanetka- przykra historia , dobrze ze piszesz to dla przestrogi, to dowód na to ze do człowieka zawsze wszystko wraca w ten czy inny sposób. Mam nadzieje ze jeszcze raz ułożysz sobie życie bez cieni z przeszlosci.
pozdrawiam

brzezka, zapomnij o tym ułóż sobie życie na nowo, na pewno znajdziesz ta prawdziwą drugą połówkę i będziesz szczęśliwa..

kate az 4 lata od poczatku małżeństwa?! , przecież gdyby mu zależało to juz dawno przestał by oszukiwać żonę... ,
Byc zdradzonym to , takie przykre i poniżające.., nie zal Ci jej? Zakończ to bo to jest niefer względem jego zony i Ciebie samej.
Zycze Ci sily i powodzenia w zakończeniu tej toksycznej znajomości. :)

pergulka.. naprawdę szczęśliwe kochanki to rzadkość ... A poza tym , czy można być tak do końca szczęśliwym ze świadomością ze można kogoś skrzywdzić lub zniszczyć czyjąś rodzinę? bo przecież nie tylko niewierny mąż sie do tego przyczynia.
Ja Ci życzę szczęścia ale Twojego własnego :D
pozdrawiam
napisał/a: niki1 2011-05-06 13:28
Faktycznie jest czym się chwalić, wszystkie jesteście zwykłymi KXXVXMI.Nie macie szacunku do siebie i dlatego nie szanujecie innych!!!!!!!
napisał/a: tedybear 2011-05-06 15:17
niki1 ostre słowa
chyba mężatka?
napisał/a: Aneta_O 2011-05-06 15:27
Popieram Niki1. Nie rozumiem jak można sypiać z facetem który jest żonaty? Czy Wy (kochanki) chciałybyście żeby Wasz mąż Was zdradzał? Postawcie się na miejscu żony takiego fagasa. Jak nie potrafi być wierny nie powinien brać ślubu!
nixie7
napisał/a: nixie7 2011-05-06 18:39
no niestety , są takie kobiety egoistki które w ogóle nie maja skrupułów ale są tez te nieszczęśliwie zakochane i słabe.. które wiedza ze robią źle i maja wyrzuty ale facet nimi manipuluje opowiada bzdury jaka to zona straszna i jak mu źle itp... Są tez te oszukane ktore nic nie wiedzialy a później jak sie zakochały to nie potrafiły przestać lub pojawił sie dzidziuś. Ja tam wole nie oceniać choc na poczatku reagowałam tak samo impulsywnie :)
Ale z obserwacji widzę ze każda wyrządzona krzywda wraca do człowieka wiec niki nie denerwuj sie bo te panie bez serca dostana za swoje.
zresztą ten wątek jest dowodem na to ze to do niczego dobrego nie prowadzi i prawie zawsze źle sie kończy bo zawsze ktos na tym ucierpi, w najgorszym przypadku dzieci.
napisał/a: olga25369 2011-05-10 09:38
witaj rozumiem Cie lepiej nuz myslisz.Ja tez jestem kochanka i kocham go a ten sam sposob jaki Ty napisalas.On nie potrafi wybrac,boi sie ze zostawie go dla mlodszego bo jest ode mnie starszy ale wlasnie ja takich wole.Jestem z nim 4 lata i nie wyobrazam sobie zycia bez niego!!!Jak masz ochote pogadac wiecej podam Ci moj mail [email]olga25369@wp.pl[/email] pozdrawiam i trzymaj sie jakos bo ja nie potrafie