Los Powtórzony

napisał/a: Ankaaaa 2007-12-04 15:22
w przeciwienstwie do kobiety, ktora pragnie zdobyc jakiegos mezczyzne, uparty mezczzyzna zawsze zdobedzie kobiete.tylko nie zawsze jest sens.
napisał/a: ulaa 2007-12-04 17:38
Jestem cokolwiek zszokowana Twoja determinacja i miloscia do Twojej zony. Czytajac wzruszylam sie bardzo i podziwiam Twoja milosc do niej. Ona nie zasluguje na to by byc tak bardzo kochana przez Ciebie. Ty chyba jestes jednak nie prawdziwy?!! Czy w zwiazku milosc jednej osoby wystarcza za dwoje!? Ja tez jestem zdradzona zona... ze zwiazku mojego meza z kochanka jest nieslubny owoc ich milosci- ma juz 13 lat. Maz od narodzin nie utrzymuje z nia kontaktu. Jestesmy nadal razem. Ja w swoim zaslepieniu nie przeczuwalam co sie dzieje. Kochaj zone, ale z umiarem.
mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-04 17:43
Narazie będę czekał cierpliwie do świąt, mam nadzieję że atmosfera świąteczna zbije ta otoczkę zobojętnienia która ją teraz otacza.

Ciężko jest wieczorem w łóżku kiedy człowiek przez tyle lat usypiał wtulony w ukochaną osobę "na łyżeczkę" a teraz leży obok i nie wie co z rękoma zrobić
W nocy obudziłem się podniecony trzymając rękę na jej udzie, nie wiem czemu ale się trochę przestraszyłem, w sumie to pierwsza reakcja mojego organizmu od tamtego czasu
Rano gdy wstaliśmy nie wytrzymałem i spytałem czy mogę się przytulić skineła że tak, ale nie odwzajemniła tego gestu, myśle że więcej ciepła bym otrzymał od lodówki w tym momęcie.

@Ankaaaa masz apsolutną rację, też tak zawsze uważałem że to kwestia ile wysiłku i czasu w to włoży aby ją zdobyć

@stybia dziękuje za wsparcie, Jeśli chodzi o błędy to napewno jednym z nich jest mój narcyzm, który to moja żona przez lata mi wpajała
Mając 21 lat byłem raczej typem który ma niską samoocenę, to żona mnie uświadomiła przy okazji dbając o mój wizerunek zewnętrzny że jestem przystojny
Dlatego gdy już obrosłem w piórka nie dopuszczałem nawet myśli że skoro jestem taki "piękny i młody" to moja żona może mnie zdradzić..
.. i zdradziła z gościem który mi do pięt nie dorasta ale dał jej to czego potrzebowała w danej chwili a czego nie dostawała odemnie
Kobiety jednak inaczej rozumują w tej kwesti, facet jest wzrokowcem

@aricia może twój mąż też jest taki tylko nie dostał tak w dupę jak ja

@VeryHappyMan dzięki za dobre słowo
napisał/a: stybia 2007-12-04 19:16
Szczerze to widze, ze wiekszosc tak ma:) jak sami sie nie urodza narcyzami, to z czasem w nich sie rodzi. nie uogolniam tu-bron Boze!!!
bylam z takim narcyzem- gdy mial 18 lat zaczal cwiczyc na silowni, zadbal o siebie no i nie powiem niezle "ciacho" z niego bylo- wytrfzymalam niecaly rok:( wszedzie blyszczal, robil co chcial i myslal ze jedno slowo przepraszam wystarczy. :( nie wystarczylo.
on nie zrozumial bledu-kolejna sie z nim meczy:) - ale Ty zrozumiales.
szczerze trzymam kciuki, tym bardziej ze ona kocha tamtego-jak powiedziala.
cieżkie zadanie przed Toba- wierze ze Ci sie uda, ale.... (zawsze musze dodac "ale"-nie bylabym sobą) czy jest sens tak cierpiec jesli to bedzie trwalo np.1 rok czy dwa lata?? chcesz być tak "olewany"??

pozdrawiam.
mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-05 15:33
Trochę źle się wypowiedziałem mówiąc narcyz, chodziło mi raczej o coś w rodzaju pewności siebie i to że mam świadomość własnej atrakcyjności
Często ludzie przez skromność nie powiedzą o sobie że są atrakcyjni, ja w tym temacie raczej skromny nie jestem i tego mnie nauczyła żona
Na siłowni to byłem może ze 2 miesiące w życiu, fakt że sport w moim życiu odgrywał zawsze istotną rolę i do dziś dnia chętnie grywam w piłkę nożna czy siatkową ewentualnie jakieś narty
Dbać o siebie dbam tyle co każdy facet powinien bez jakiś skrzywień pod tym względem, może jedynie podgalanie tu i tam ale to było specjalnie dla żony a nie jakieś moje fanaberie

Pytasz czy jest sens cierpieć, normalnie ludzie starają się unikać cierpienia ale człowiek gdy jest zakochany myśli irracjonalnie
Nie wiem ile jestem w stanie trwać w cierpieniu, może kiedyś na mojej drodze stanie ktoś, kto otworzy mi oczy i wtedy powiem sobie dość
Narazie chcę walczyć bo mam dużo do stracenia
napisał/a: j73 2007-12-05 16:33
witam:) to nieprawdopodobne, jak z bajki jakiejś.... ja borykam się z poważnym problemem małżeńskim. mój mąż chyba jest twoją odwrotnością, zawsze nastawiony na branie, nigdy nic nie zrobił(bo zarabia na życie- to jego rola), wykorzystuje i manipuluje ludźmi wokół siebie... - i już zaczynałam wierzyć że wszyscy faceci są tacy - a tu taki RODZYNEK - podziwiam cię i naprawdę mocno ci kibicuję
(jeśli chcecie poznać mój problem- zobaczcie w poradach prawnych)
mężumojejżony - powodzenia :)
mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-05 17:03
@j73 mówisz Bajka? Ja się czuję jak główny bohater trillera
Kilka pierwszych lat małżeństwa też byłem głównym żywicielem rodziny.
Pensje w całości oddawałem żonie (robię to do dziś) nigdy jej nie dałem do zrozumienia że jestem w ten sposób lepszy czy coś takiego.
Jeżeli chciała sobie coś kupić, decyzję pozostawiałem jej, mówiąc że ty sama wiesz na co cię stać bo wszystko co miałem oddałem tobie.
Miałem kiedyś spore pieniądze z poza pracy które były na mój użytek, ale gdy suma przekraczała pewną granicę wtedy już wspólnie decydowaliśmy na co je wydać. Teraz tych pieniędzy jest nie wiele, wystarcza mi na śniadania w pracy, i na jakieś skromne przyjemności typu piwo, opłacenie gry w piłkę itp.
Z pensji nie biorę nic.
Pod tym względem nie było nigdy zgrzytów

Nie wiem czy jestem rodzynkiem, ja poprostu chcę znów czuć się kochanym :(
napisał/a: Mari 2007-12-05 17:41
mążmojejżony,
witaj ...coś tu nie bardzo rozumiem w Twoim postępowaniu ...czekałeś od sierpnia/września aby udowodnić żonie zdradę???...podsłuchy...itp ...
Piszesz ślicznie z uczuciem to nie podlega dyskusji , ale kobietę zostawiłeś na tyle miesięcy samą ze swoimi myślami?
Mój drogi do zdrady fizycznej nie doszłoby , gdybyś we wrześniu załatwił wszystko jak należy...chyba ,ze "kręci" Cię stan psychiczny żony, Twoje cierpienie i nie napisałeś prawdy ....proszę o chwilę szczerości..... :(

ciepło pozdrawiam
napisał/a: stybia 2007-12-05 18:07
Mezumojej zony szczerze to nie wiem czego Ci zyczyc czy tego aby Twoja zona na nowo Cie pokochala, czy tego zebys znalazl inna... hmmmm....
moze ktos powie ze jestem glupia, ale szczerze to chyba zycze Ci tej innej... dlaczego?? a no dlatego, ze Ty sie meczysz. mowisz ze za duzo masz do stracenia. a skad pewność ze nie spotka Cie cos lepszego w tym czasie kiedy bedziesz zajmowal sobie czas odzyskiwaniem zony??? nie wiem czy mozna pokochac na nowo osobe ktorej sie juz nie kocha i kiedy kocha sie innego?! trudno mi powiedziec ale chyba nie...
jesli jednak pragniesz aby Cie pokochala to zycze Ci tego:)

pozdrawiam cieplutko
mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-05 18:15
Odpowiedź dla @Mari
Fakt tutaj masz rację gdybym wtedy się ocknął być może nie byłoby kontynuacji.
Nie czekałem aby jej udowodnić i nie szpiegowałem przez ten cały czas
to co się stało w wakację uznałem za temat zamknięty
Niestety wtedy żona mnie oszukała mówiąc że ten facet to z internetu i to tylko telefony były.

Wybaczyłem jej wtedy i powiedziałem że nie chcę aby się bała mi powiedzieć jeśli kogoś pozna i sobie rozmawiają na gg czy na ulicy.
Powiedziała mi wtedy że skoro tak podchodzę do tematu to odrazu mi powie że jest taki gość którego codziennie widzi w sklepie i nieraz zamieni z nim kilka słów pod sklepem
Teraz okazało się że to cały czas ten sam gość

Trafiłaś w sedno że faktycznie zostawiłem ją wtedy z tym problemem
Dostałem żółtą kartkę i ją zbagatelizowałem :(
Dlatego teraz ta cała moja walka, zrozumiałem co złego zrobiłem, przyjąłem winę na siebie


Nie jestem sado/macho i ta sytuacja mnie wcale nie bawiła

przepraszam za trochę chaotyczną wypowiedź
napisał/a: aricia6 2007-12-05 19:45
Wszyscy popełniamy błędy, jestesmy tylko ludzmi... a ludzka rzecz mylić się i błądzić... Twoja zona zbłądziła, Twoja w tym rola zeby pomóc się jej odnaleźć na nowo. Na pewno jest mocno pogubiona teraz , pokaz jej że tez jest Ci cięzko, ze bardzo Cię zraniła, ale masz siłe i motywacje walczyć, bo jest o co!!! bo jest Twoją ŻONĄ a nie chwilowa miłostką!!! oczywiście mozna by odejśc i poszukac szczęścia w ramionach innej, pewnie byłoby fajnie,nowe emocje,wrażenia tylko czy to o to chodzi nam w życiu??? a z tym paprochem to nie miłośc to chwilowa fascynacja.
napisał/a: j73 2007-12-06 09:34
witajcie:) aricia ma rację; jeśli nadal wierzysz w tą miłość to walcz jak szalony, może oczy twojej żony w końcu się otworzą. zauważcie, że większość zdrad i rozstań spowodowane jest jakimś zanikiem wspólnej pracy nad miłością, wkrada się nuda, sprawy codzienne zaczynają być na 1-szym miejscu i determinują całe nasze życie. gdzieś po drodze zapominamy, że kiedyś było przyjemnie i beztrosko...dzień po dniu zmagamy się ze swoimi wadami i już przestajemy widzieć to co kiedyś pokochaliśmy w partnerze. myślę, że ludzie idą na łatwiznę, szukają doznań, których już nie ma wich życiu. i wszystko fajnie. w domu zwyczajne życie, kupa prania,pies, chore dzieci, obiad spóźniony... a u kochanka/i zawsze wesoło, milutko, romanycznie... ludzie, a powiedzcie mi, jakby tak dać szansę i pozwolić odejść tej drugiej osobie z całym dobrodziejstwem inwentarza, niech pożyją trochę razem , niech w ich życie też wkradnie się rutyna(zawsze się wkrada)- zobaczylibyśmy dopiero co to za miłość była i ile może wytrzymać.
uczucie długodystansowców ma prawdziwą wartość i jeśli jesteś pewien swej miłości do żony - to walcz :)