Los Powtórzony

mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-06 16:12
Dzisiaj znowu polały się łzy :(
Rano dzieci dopadły się do prezentów pozostawionych przy łóżkach, radość dla nich wielka, powiedziałem żonie że przy naszym łóżku mikołaj też coś zostawił dla niej.
Zmieszała się i powiedziała że nie może tego przyjąć bo sama nie ma nic dla mnie.
Powiedziałem że musi przyjąć bo zawsze dostawała prezenty na wszystkie okoliczności w roku więc nie widzę dlaczego teraz ma nie przyjąć.
Odpowiedziała że w tej sytuacji która jest nie wiedziała czy kupić mi coś

Posmutniałem, nie dlatego że nie dostałem prezentu tylko dlatego że cały czas całym swoim ciałem oczekuje na chociaż najmniejszy impuls dobroci
powiedziała że mi coś kupi a potem mnie przytuliła, ale raczej z tego powodu że zrobiło jej się głupio niżeli z przypływu dobroci
Powiedziałem że najlepszym prezentem było by gdyby została ze mną, powiedziała że nie wie i nie może tego teraz obiecać

Rozkleiłem się totalnie gdy dziecko przyniosło mi swoją gitarę którą właśnie dostała w prezencie i powiedziała że to będzie dla mnie prezent bo każdy musi coś dostać

Przed chwilą córka wróciła ze szkoły i wręczyła mi paczkę wafli jako prezent dla mnie, kupiła je specjalnie dla mnie za swoje kieszonkowe

sorki ale robi się z tego tematu trochę Blog i chyba niepotrzebnie wylewam tutaj swoje emocje

trochę odpowiedzi
@stybia
rozwiązanie które mi podajesz jest dla mnie przerażające ponieważ wogóle nie mam doświadczenia w zrywaniu związków i zakładaniu nowych
Ja poprostu mając 18lat poznałem swoją żonę i tak ją pokochałem do dziś dnia
Mam już swoje 32 na karku i wśród znajomych singielek brak a takich po przejściach też jeszcze nie znam
brrr... zresztą tu chodzi również o szczęście naszych dzieci i one są jednym z motorów mojego działania

@aricia i @j23 wasze wypowiedzi chętnie bym pokazał żonie aby mogła przeczytać co myślą o tym ludzie postronii
napisał/a: stybia 2007-12-06 18:22
mezumojejzony przepraszam, ale to nie mialo tak wygladac:) ja nie chce zebys rezygnowal- ja chce zebys zastanowil sie czy nie bedziesz bardziej cierpial i sie wypalal.
jesli to ta jedyna to nie rezygnuj i jak wczesniej pisalam zycze wytrwalosci i sily-tej bedzie Ci teraz szczegolnie duzo potrzeba.

pozdrawiam cieplutko
napisał/a: Mari 2007-12-07 00:01
mężumojejżony,
Hej, kochany obudź się jeśli chcesz oby Twoje małżeństwo przetrwało!.., bo jeśli dalej będziesz zamiatał kurz z przed stóp żony , to wpadniesz w psychiczną ruinę! i oboje nic nie osiągniecie !.
Dobrze.. był czas kiedy byłeś "niedojrzały" do małżeństwa i sporo spartoliłeś, ale nie popadaj znowu w drugą stronę czyli załamanie, czy cierpienie...
Sprawę postawić jasno, określić swoje pragnienia i oczekiwania i wysłuchać drugą stronę..przyjąć do wiadomości i starać się aby w tym trudnym okresie dawać żonie dużo więcej ciepłych uczuć ...choć wg mnie nie zasługuje..no ale można przyjąć , że się pogubiła...i szybciutko starajcie się odbudować to co łączyło was ...zapomnieć co dzieli...

pozdrawiam :)
napisał/a: brasil 2007-12-07 17:19
dokładnie, popieram to co powyżej napisała Mari. Ja to widzę teraz tak: niedość że żona nabroiła (pomijając powody) to i tak ty się teraz płaszczysz przed nią a ona jest bezkarna. Ja powiem szczerze nie szanowałabym takiego faceta, takiego skakania nade mną mimo że to ja zdradziłam.
Życzę ci powodzenia.
napisał/a: Ciarka 2007-12-07 19:14
Mari To chyba nie jest najlepsza porada na ten czas, Jeszcze zbyt silne są emocje, jeszcze zbyt silne jest w niej uczucie, z którego właśnie postanwiła sie wycofać.
Mężumojejzony Jedyne, co moge ci doradzić w tej chwili to płacz tyle, ile potrzebujesz, bo łzy oczyszczają... Ja płakałam ponad rok, tyle mi było trzeba i nic nie bylo w stanie mnie wyrwac z tego stanu, bo on musi po prostu wybrzmieć...Płacz i badź taki cudowny jak jesteś, a z czasem, jak zacznie ci przybywać sił, spróbuj zająć sie soba i swoimi sprawami, a dla niej bądx cierpliwy...Jesli bedzie wierna swojemu wyborowi i bedzie rzeczywiście chciała zapomniec o tamtym, to z czasem i ona dozna ukojenia. Wiem, co mowię, bo moj partner byl tak szaleńczo zakochany w swojej kochance, ze przez pare miesięcy tkwił w głębokiej depresji w czasie gdy rozstrzygały sie sprawy ich ewentualnej przyszłości......a dziś.....dzis jest zupełnie inaczej :rolleyes: powiem tylko tyle, ze te wielkie uczucia tez przemijają, a my uczymy sie zyc bez osób, ktore wydawały sie byc kims najdroższym na świecie...A mając obok siebie ciepłą, cierpliwa i kochająca osobę, z czasem zaczynamy na nia znów przychylnie patrzec...
mXmojejXony
napisał/a: mXmojejXony 2007-12-10 15:58
W piątek, trzy dni temu znowu była rozmowa
Żona stwierdziła że jednak odchodzi i chce być sama
Znowu zniżyłem się do poziomu dna, zacząłem prosić, przekonywać ale już bez płaczu, nie mam już siły płakać
Po raz kolejny pozbyłem się resztek honoru i godności i próbowałem walczyć
Wreszcie nie wytrzymałem i wstałem po prostu i wyszedłem z domu
Pojechałem do matki i wreszcie jej powiedziałem o wszystkim, wcześniej nie mogłem bo była w szpitalu
Spadło to na nią jak grom z jasnego nieba, nie mogła uwierzyć że coś takiego zrobiła mi.
Rozmowa z nią bardzo mi ulżyła, jej zapewnienia o tym że mogę wrócić do rodzinnego domu i znajdzie się dla mnie kąt podniosły mnie na duchu.
Postanowiłem że pojadę po flaszkę i odwiedzę przyjaciela aby móc się komuś wygadać wreszcie i odreagować to wszystko co się stało
Jadąc do sklepu odruchowo skręciłem do domu i wszedłem do niego nie wiedząc po co.
Zaczeliśmy ponownie rozmawiać o tym co się stało i co dalej
Posłuchałem jaki to on jest wspaniały a jaki ja jestem/byłem
Przestałem już prosić, powiedziałem że wszystko co miałem do powiedzenia to już powiedziałem niech ona się wreszcie zastanowi co chce

Myślała dłuuugo i wreszcie staneło na tym że zostaje ze mną ale nie zamierza unikać go na ulicy i zrywać kontaktu telefonicznego
Powiedziała też że na dzień dzisiejszy jeżeli on by się zjawił przy furtce i powiedział że chce z nią być to ona z nim będzie i nie wie ile taki stan będzie trwał.

Z tego co mi powiedziała to on chce próbować ratować swój dotychczasowy związek i napisał jej aby ona też próbowała

Ogólnie się trochę uspokoiłem i nabrałem pewności siebie, nie mam nic do stracenia próbując to wszystko ratować jedynie mogę stracić trochę czasu
Jeżeli mnie puści to i tak stracę cały dom który własnymi rękami stawiałem
i budowaliśmy go zaraz po ślubie kiedy ona nie pracowała
Pomogli nam rodzice a sami każdy grosz ładowaliśmy w to co teraz może nie być moje

Ona zdaje sobie sprawę że otoczenie będzie się pukać w czoło i mówić że taki układ jest chory, sam już rozmawiałem ze szwagierką która nie wyobraża sobie że coś takiego się uda

Będę czekał cierpliwie, wszak ją kocham i w tak krótkim czasie nie pozbędę się takiego uczucia. Ona miała więcej czasu aby się we mnie odkochać
Ja tego czasu nie miałem i powodów też zbytnio nie było.
Może ktoś kiedyś się trafi na mojej drodze i przetrze mi oczy i będzie tak jak opisywała tutaj @stybia
Przyjąłem kolejną porcję kopniaków i dalej tkwie na dnie, a od dna można się już tylko odbić.
cdn...
napisał/a: stybia 2007-12-10 16:23
ja czytam czytam i jestem w takim szoku, ze glowa mala...
nie potrafilabym tak jak Ty. piszesz ze nie bylo powodow aby przestac ja kochac?!
a zdrada?! a to, ze powiedziala Ci wprost ze kocha tamtego, a to ze z niego nie zrezygnuje, a to ze nie bedzie go omijac na ulicy?! jejku... ale tego jest a Ty tego nie widzisz?!
dla mnie to jest abstrakcyjna sytuacja ale wychodzi na to, ze w zyciu tak jest naprawde...
no ale widze ze Tobie to pasuje chyba... jakby Ci naprawde bylo zle, to juz dawno wygladaloby to inaczej niz teraz...
szczerze zaczynam myslec nad Twoja psychika... probuje Cie rozgryzc... wiem ze dzieci, teraz sie dowiaduje ze szkoda domu... czekam na te Twoje "cdn."

pozdrawiam
napisał/a: VeryHappyMan 2007-12-10 16:26
Chciałbym stary Ci cos podpowiedzieć ale....nie potrafiebo sam nie wiem co siew takiej sytuacji robi..
powiem tyle....Może ty kur..a za dobry jesteś i tyle!
Starasz się jak mozesz, popełniłeś błąd, ale to się zdaża każdemu i człowiek na nich się uczy, moze ona uważa sieza doskonała co nie popełnia błędów..
Szkoda mi Ciebie jak nie wiem...koleś jesteś naprawdę wporzo jak to czytam to ...Szacunek dla Ciebie jak największy..tylko żeby ta twoja żona zrozumiała Cie...tego Ci życzę, i żeby się nawróciła w końcu..
Marny twój los, ale pamiętaj że życie jest jedno i trzeba je wykorzystać do końca....
napisał/a: Ciarka 2007-12-10 19:09
MężuMojejżony Masz identyczna sytuacje jak moja...A własciwie ja miałam nieco gorzej, bo oprócz tego, ze mój partner ją kochał i był gotowy w każdej chwili polecieć za nią na jedno jej skinienie, oprócz tego, ze absolutnie nie zamierzał zrywać kontaktu telefonicznego, to nie zamierzał tez przestać sie z nia spotykać...Nie sypiali ze soba,ale co z tego, skoro on leciał jak wariat na kolejne randki...Potrafił mi np pół godziny przed wyjściem powiedziec, ze własnie idzie z nia do kina i nie mówil mi wczesniej, zebym miała mniej czasu na gadanie :( Informował mnie, ze idzie z nia do kina, na koncert, na spacer, na wernisaż...a ja zostawałam w domu i wyłam jak dziki zwierz :( Jesli masz na tyle siły, to spakuj manatki na ten ciężki czas, bo zyć w takim gównie jest potwornie ciężko.....A ona albo za toba w końcu zateskni i zapragnie twojego powrotu, albo nie... Obawiam się, ze nie masz na to żadnego wpływu...
napisał/a: Ankaaaa 2007-12-10 19:10
wiesz ty co..,
mi się wydaje, ze ona ma Cie serdecznie dosyc.nie wiem, jak bardzo ją zaniedbales,ale wydaje mi sie, ze wyjatkowo.tak naprawde teraz sie obudziles,i chcesz BYC,za ten caly czas, kiedy dla niej nie byles (tak jak tego potrzebowala).nie dziwie sie jej, ani zreszta Tobie. Ty jej nie dajesz nawet czasu,skaczesz przy niej caly czas, a powinienes byc mniej fizycznie a bardziej mentalnie.to trudno mi wyrazic. z drugiej strony jestes facetem, ktory walczy o to, co ma/mial i co moze stracic i masz d otego prawo. swoja droga kiedy kobieta sie poniza, bo chce byc z mezczyzna, nikt sie nie dziwi,kazdy uznaje to za "walke o zwiazek". a jak Ty- jeden facet na tym forum starasz sie teraz jak dziki osiol- to jakos wydaje sie to dziwne... narpawde role sie wymieszaly...powodzenia.
napisał/a: VeryHappyMan 2007-12-11 08:51
Ankaaaa napisal(a):wiesz ty co..,
mi się wydaje, ze ona ma Cie serdecznie dosyc.nie wiem, jak bardzo ją zaniedbales,ale wydaje mi sie, ze wyjatkowo.tak naprawde teraz sie obudziles,i chcesz BYC,za ten caly czas, kiedy dla niej nie byles (tak jak tego potrzebowala).nie dziwie sie jej, ani zreszta Tobie. Ty jej nie dajesz nawet czasu,skaczesz przy niej caly czas, a powinienes byc mniej fizycznie a bardziej mentalnie.to trudno mi wyrazic. z drugiej strony jestes facetem, ktory walczy o to, co ma/mial i co moze stracic i masz d otego prawo. swoja droga kiedy kobieta sie poniza, bo chce byc z mezczyzna, nikt sie nie dziwi,kazdy uznaje to za "walke o zwiazek". a jak Ty- jeden facet na tym forum starasz sie teraz jak dziki osiol- to jakos wydaje sie to dziwne... narpawde role sie wymieszaly...powodzenia.


ojjjojjj!!!!!
Za mocne słowa kobietko..za mocne...w błędzie jesteś i widzę u Ciebie bardzo feministyczno - egoistyczne podejście.
załóżmy że 10 lat był przy niej,a na 2-3 miesiące ciut ciut o niej tak jakby zapomniał ...albo nie tyle zapomniał a delikatnie zaniedbał...przecież jej nie odstawił całkiem na bok tylko poświęcał jej troche mniej czasu...to co..za te 9 lat i 9 miesięcy ona od razu musiała sobie znaleźć przyjaciela??aż tak "WAM SIE CHCE"???
To taka jest ta wasza kobieca miłość i to Kocham Cię w ustach kobiety chyba nie brzmi tak szczerze jak w ustach mężczyzny zgadza sie???a kocha sie tylko raz.....choć podobno rzadko to mówimy(ale są wyjątki :D,ja np. często mówię i jeszcze częściej okazuję miłość swojej kobiecie)
...
dodatkowo jeszcze piszesz ze role sie wymieszały.....ha ha ha...tzn co...że są po polowie winni temu tak??
niech koleżanka lepiej siezastanowi dobrze nad tym co pisze
napisał/a: Ankaaaa 2007-12-11 09:02
ja rozwazam ta sytuacje. tez sie troche zastanow-mężczyźnie:P) -czy zdradzilaby, gdyby On ja zaniedbal na 3 miesiace?:| to musialbyc dluzszy czas, bo ona nie tylko zdradzila ale tez zdazyla sie zakochac.zreszta ja mam do zdrady doscjednoznaczne podejscie,ja bym zdrady nie wybaczyla.mowie to calkiem swiadomie,nie wazne ile lat spedzilibysmy razem.gdybym wiedziala,ze ktos mnie zdradzil nie potrafilabym zyc dalej z ta osoba, mimo, ze moglabym sie bardzo starac i probowac.ale jezeli sa ludize, ktorzy chca-to dlaczego nie? jezeli on walczy o kobiete- to ma do tego prawo. moim zdaniem nie robi tego dobrze,bo "atakowanie" kobiety z kazdej strony i pokazywanie swojej obecnosci w tym zwiazku graniczy z potworna nachalnoscia.MążMojejZony nie umie bez niej zyc,a to juz jest patologiczne.ale z drugiej strony kazda kobieta marzy o takiej milosci ( w ssensie- tak ogromnej).jak kobieta walczy o zwiazek- robi dla meza wszystko gdy ten ma na boku kochanki- to radzi sie jej zawsze -walcz o ojca swych dzieci! bardzo dobrze, ze jest facet, ktory ma gdzies swoje ego i wszystkie wysilki poswieca ratowaniu malzenstwa. moim zdaniem -nie tędy droga- ale mi to po prostu imponuje. a to, ze role sie wymieszaly nie dotyczy "winy"- bo winny jest ten, kto zdradza-ale wlasnie tej walki o zwiazek. to jest drugi facet w "moim" zyciu ktory walczy o kobiete.bo kobiet, ktore walcza o mezow widzialam juz na pęczki.
niech sie kolega odczepi:P