Manipulacja czy milosc????

napisał/a: soleil 2007-11-13 08:42
Taiskierko,mnie w glowie sie nie misci jak ktos(ktokolwiek)moze dzialac z taka perfidia....a juz ktos kto wie ,ze go kochasz ?tego nie rozumiem?przeciez ja nie zmuszalam go ,zeby spotykal sie ze mna ,zeby byl i zeby zostal juz na zawsze.....to On zdobywal moje serce przez kilka miesiecy...potem twierdzil ,ze jestem miloscia jego zycia,ze nigdy tak nie kochal i ze jest pewien ,ze nikogo juz w swoim zyciu nie bedzie w stanie tak pokochac....wiadoma sprawa jest to ,ze kazdy z nas chce sluchac takich wyznan ,bo to bardzo umacnia nasze przekonanie ze wlasnie z ta osoba chcemy byc ...ze to dobry wybor...czujemy wtedy ,ze jestesmy wyjatkowi..."kobieta jest najslabsza gdy kocha,a najsilniejsza gdy jest kochana"...tak wlasnie jest w zyciu...a X to wykorzystal....jest mi tak bardzo przykro ,bo ufalam,chcialam polegac i wierzylam ,ze ta osoba jest wlasnie ta wlasciwa.....wspomnienia mnie dobijaja,muzyka,obrazy z zycia,sytuacje......wtedy sa lzy....
napisał/a: taiskierka 2007-11-13 21:36
soleil
ja naprawde wiem co czujesz i naprawdę wyjełaś mi te słowa z ust
ale wiem że to można przeżyć
i m szybciej tym lepiej
teraz jesteś poraniona i dopiero z czasem przyjdą refleksje i logiczne myślenie
lepiej ten czas dobrze zagospodarować...
napisał/a: monia135 2007-11-17 17:49
Witam wszystkich!Szkoda,że dopiero teraz weszłam na to forum.Ja znalazłam się w podobnej sytuacji jak soleil a może jeszcze gorszej i w dalszym ciągu nie mogę dojść do siebie.W WIELKIM SKRÓCIE:Poznaliśmy się siedem lat temu poza granicami Polski.Wszystko było fantastyczne, wspólne życie, wakacje, święta, cały czas...Poznałam tam jego brata.On znał calą moją rodzinę często razem wszystkich odwiedzaliśmy.Natomiast jeśli chodzi o jego rodzinę to zawsze miał jakieś wytłumaczenie:że się z nimi nie kontaktuje,zerwał z nimi bo go wykorzystywali itd...Kochaliśmy się do szaleństwa(przynajmniej ja tak myślałam)aż do pewnego momentu a mianowicie:zjechaliśmy do Polski on założył firmę, ja zaszłam w ciążę planowaną zresztą.Gdy wspominałam o ślubie najpierw mówił ze jest zwolennikiem wolnych związków zresztą ja na początku tez, następnie mówił że pożniej a nawet się oświadczył.Wynajmowaliśmy mieszkanie wspólnie.Urodziłam córkę był przy porodzie cały czas czuły i kochany.Nigdy nie wyjeżdżał.Aż do momentu gdy odebrałam telefon od jego....żony!!Oczywiście wpadłam w szał i chciałam się wyprowadzić zerwać z nim(moja cała rodzina i znajomi mieszkają na drugim końcu Polski, tutaj znam tylko jego).Zaczął mnie przepraszać,przekonywać,błagać,że właśnie dlatego urwał kontakt z rodziną bo wszyscy są przeciw niemu, bo on ma pieniądze a oni nie itd...Uwierzyłam ale wszystko się zmieniło,zaczęlam go sprawdzać i po pól roku okazało się że ma żonę, dwie córki i żadna z nich nie ma pojęcia o jego drugim życiu.Wyrzuciłam go z mieszkania ale on cały czas twierdzi że to nie prawda i że kocha tylko mnie,nigdy mnie nie zdradził.Rozmawiałam z jego żoną on o tym wie ale w dalszym ciągu uważa że jestem tylko ja i nasza córka(jest dla niej fantastycznym ojcem).Nie ukrywam,że w dalszym ciągu coś do niego czuję ale próbuję to wyeliminować.Uważam że jest chory i nie wiem co zrobić w związku z naszą córką, czy spotykać się z nim czy wszystko zakończyć i odsunąć ją i siebie od niego.A on w dalszym ciągu kłamie ...I nie wiem co zrobić. Zostałam tu sama z córką.Finansowo jest ok bo daje na wszystko i jeszcze wiecej tylko nie wiem do czego to wszystko zmierza?A więc reasumując nie tylko Ty soleil jesteś w sytuacji gdy trzeba podjąć konkretną decyzję.Co mam robić?
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-18 09:39
a to dopiero dziwna sytuacja!z tego wynika ze on naprawde odcial sie od tamtej rodziny i zalozyl nowa rodzine -zupelnie czysta karte.dla Ciebie jest dobry, ale to wyjatkowo niesprawiedliwy uklad, on ma pieniadze, a jego zona z dziecmi nie... i on nie che ich znac:| wydaje mi sie, ze gdyby on w koncu powiedzial prawde, to mielibyscie szanse,ale dopoki sie tak dziwnie zapiera to sytuacja sama sie przeciez nie wyklaruje...poza tym ta zona jednak musiala miec skads jego telefon... no i wogole jak tam mozna?! czy on myslal ze to nigdy nie wyjdzie na jaw?! kompletnie nie wiem,co poradzic, bo z jedne jstrony jest swietnym ojcem i mezem dla Ciebie, a zdrugiej nigdy nie wiesz, czy kiedys nie byltaki sam dla tamtej rodziny...jak mozna odciac sie od wlasnych dzieci:(
napisał/a: soleil 2007-11-18 12:14
....Monia13,masz ciezka sytuacje...to nielatwe decyzje....jest jedno wazne pytanie na ,ktore rowniez ja szukam odpowiedzi.Czy jesli ktos klamie w tak powaznych sprawach,to czy potrafi byc uczciwy????jak przez tyle lat potrafil to zataic...jak sumienie pozwalalo mu na to?rozumiem ,ze moze kochac Ciebie i coreczke,ale ma rowniez dwie coreczki z malzenstwa....jak sam przed soba znajdowal wytlumaczenia?Ja poprostu jestem zbulwersowana takim zachowaniem ...i dlatego takze prowadze walke sama ze soba,milosci i zdrady,prawdy i klamstwa........bylysmy nieswiadome tego wiec,nie jestesmy wspolwinne,bo to takze mnie dreczy...?Monia13 ,czy uwazasz ze On potrafi byc szczery?czy potrafi zapomniec na zawsze o tamtej rodzinie i ze nigdy nie bedzie chcial wrocic do nich?przypuszczam co czujesz ,bo przezywam te wszystkie skrajne emocje od kilku m-cy....moze razem damy sobie lepiej rade z sytuacja w jakiej sie znalazlysmy....czluje mocno....
napisał/a: monia135 2007-11-18 19:55
Witam ponownie!Dzięki że się zainteresowałyście.Ale sprecyzuje pewne rzeczy.Właściwie to on się od nich nie odciął i prawdopodobnie mieszka teraz z nimi a mnie cały czas oszukiwał i robi to dalej bo cały czas zaprzecza!Rozmawiałam z jego żoną,która twierdzi że nigdy ich nie zostawił i nie ma takiego zamiaru.Ale on w dalszym ciągu się wypiera ,zresztą przed nią reż się nie przyznał.A ona pomimo, że wie o mnie i dziecku to nigdy go nie zostawi bo bardzo się kochają!Uważam, że on cierpi na jakąs chorobę i mówię to bardzo poważnie.Normalnie do nas przychodzi zachowuję się tak jakby nigdy nic się nie stało ,no i cały czas twierdzi że mnie kocha.I to właśnie jest najgorsze bo nie mogę przez to zamknąc tego rozdziału.Wiem że nie mam z nim żadnej przyszłości ale on powtarza w kółko jak to mu na mnie zależy.Wszystkie noce spędza prawdopodobnie z nimi!Prowadzi podwójne życie i ma jakieś dwie chore osobowości!To dla psychologa nawet byłoby trudne dla zdiagnozowania.A w tym wszystkim ja i moja córka.Nie wiem co zrobić, tymbardziej że nie pracuje i nie mam tu żadnych znajomych.Tylko myślę i myślę!A nie chcę wrócić do rodziców bo to tak jakbym się cofnęła w rozwoju o kilka lat.A jeśli chodzi o Twoję pytanie soleil o szczerość to jestem pewna, że tacy faceci nigdy i z nikim nie będą szczerzy nawet ze sobą!Tylko trudno to wszystko tak na zimno przemyśleć i podjąć konkretną decyzję skoro tego kogoś się kochało(albo nadal kocha).Najgorsze jest to że pomimo tego że wiemy co nam zrobili to nie można tak z dnia na dzień zapomnieć,nic do nich nie czuć i po prostu ich olać.Boże jakie zycie jest skomplikowane.Zastanawiam się czy oni choć raz zastanowili się nad tym co robią?Nie sądzę!
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-18 20:09
do monia 13- uwazam, ze powrot do rodzicow to wlasnie dobre wyjscie.. zawsze jest to pomoc i podpora i nie mozna tego traktowac jako jakiegos regresu w rozwoju- tylko jak kolejny rozdzial. poza tym od rodzicow mozna sie tez duzo nauczyc, najwzniejsze ze sa do konca zycia naszymi opiekunami...jesli on faktycznie jest chory to tym bardizej powinnas byc z kims, a nie sama. i mozesz zapytac sie o rade specjaliste , bo oczywiscie nie wolno odcinac ojca od dzieci - ale to moze byc niebezpieczne ...to znaczy ja Cie nie chce straszyc, tylko tak rozwazam. jesli chodzi o niego samego - to mysle, ze bezsensu byc razem... on ma juz rodizne i wobec nich ma chyba "pierwsze" zobowiazania i mysle, ze im wlasnie to powtarza- a Tobie co innego.poza tym jak po tym zyc i ufac?gdy on sie cały czas zapiera????:| bedzie dobrze!
napisał/a: Ankaaaa 2007-11-18 20:10
bedzie dobrze- z nim lub bez niego:) - mialo byc:)
napisał/a: monia135 2007-11-18 20:35
pisząc o tym że nie chcę wrócić do rodziców miałam ku temu podstawy.Tak naprawdę to częściowo z ich powodu wpakowałam się w ten związek.Nigdy nie mogłam na nich liczyć, jeśli czegoś chciałam sama musiałam na to zapracować.Nigdy nie padło slowo kocham cię z ich ust i wogóle nic co by powodowało jakąś motywację w życiu.Mój ojciec jest po prostu egoistą który często zagląda do kieliszka i nie szanuje nikogo tylko obelgi i kłótnie na to mogę liczyć.I wlaśnie z tych powodów związałam się z ojcem mojego dziecka bo był całkowitym przeciwieństwem mojego ojca i dał mi wszystko to czego nie miałam i nie dostałam od swoich rodziców.Dlatego nie wróce tam tymbardziej z moim dzieckiem bo nie chce aby dorastała w takiej atmosferze, wiem jaki to ma wpływ na psychikę.Muszę sobie poradzić zresztą do taj pory tak naprawdę na nikogo nie mogłam liczyć i potrafiłam zrobić studia,odłożyć jakieś oszczędności i nikt mi w tym nie pomógł.Teraz tymbardziej muszę się wziąść w garść bo mam dla kogo!Tylko po prostu potrzebuję jeszcze trochę czasu zeby się pozbierać bo nie jest to łatwe.Przed wszystkimi gram twardą a nocami daję upust swoim łzom!
napisał/a: stybia 2007-11-18 21:25
monia13- powrot do rodzicow to nic innego jak pelno wyrzutow ze sobie nie poradzialas, ze wpakowalas sie w chory zwiazek.
dasz rade sobie sama-tak SAMA- zostaw tego frajera(przepraszam za wyrazenie) ale to jest strasznoie blwersujace jak faceci moga sie znizyc!! a przy okazji ponizaja nas-takim zachowaniem i manipulacja.
mam nadzieje soleil ze Ty tez dasz rade-nie wierz w te smieszne historyjki. dziecko wymysliloby lepsze! nie pozwol sie obkrecic wokol palca. jesli mu uwierzysz i pozwolisz wrocic to do konca zycia bedzie Cie oklamywal. a malutka jest jeszcze mala i mozna jej wytlumaczyc umiejetnie wszystko.

pozdrawiam
trzymajcie sie.
napisał/a: soleil 2007-11-19 08:25
Monia13,uwazam ,ze mozna zaliczyc naszych facetow do poligamistow!...oni nie widza w tym nic zlego ze prowadza dwa rownolegle zycia z dwoma roznymi kobietami,dwa rozne swiaty,a moze nie z dwoma????kto to wie....moze znowu za kilka lat wyjdzie ze byla jeszcze jakas kobieta i rowniez ma dzieci...jakie to okrutne......przydalaby sie jakas opinia psychologa....co sadzi na temat takich facetow,czy jest to normalne...jak my powinnysmy sobie to w glowach poukladac...czy Oni nie posiadaja wewnatrz siebie zadnych uczuc wyzszych?co nimi kieruje?jak z nimi postepowac?.......jest tyle pytan na ,ktore chcialabym znac odpowiedz....zapewne Ty rowniez monia13.....moze ktos jeszcze podsunie jakies rozwiazania,spostrzezenia......caluje Cie mocno!!!
napisał/a: soleil 2007-11-21 08:36
Dziewczyny oraz wszyscy bywalcy tego forum,prosze o wypowiedzi.Sluchajcie jestem w kropce....rozmawialam z X ....stwierdzil ze ma prblemy ze soba,ze nie potrafi zrozumiec nieraz sam siebie,swojego postepowania,ze wielokrotnie zaluje swoich zachowan i tego w jaki sposob postepuje ze swoimi bliskimi.Zapytal mnie co On ma robic?mowi ze teskni ,ze brakuje mu mnie i mojej coreczki.....chce nas zobaczyc,pobyc z nami....powiedzialam zeby poszedl do lekarza(psychologa)bo jak ja zaczne mu podawac wskazowki to bedzie oburzony jak to wczesniej juz mialo miejsce......powiedzial ze tak zrobi ale musi dojrzec do tego....sam ......i zebym go nie naciskala.....bo nie lubi kiedy jest naciskany i wtedy wlasnie robi wszystko na odwrot....no i co mam o tym sadzic??????wiadoma rzecza jest to ze nie chcialabym odwrocic sie od niego w momencie ,w ktorym mnie potrzebuje....moze faktycznie ma problemy?co sadzicie o tym?.....czekam .....;(