Rozwód
napisał/a:
~Magda Sałata
2007-08-22 13:45
Pogadaj z jakimś adwokatem.Wiem,że po jakimś okresie separacji(nie bycia razem)rozwód można dostać bez probleów.
Ja rozwiodłam siętrzy lata temu,wniosek o rozwód złożyłam 2 lutego.
15 marca miałam już sprawę pojednawczą,a 2 kwietnia byłam już wolna!!!!
Poszło szybko ale nie mieliśmy dzieci ani majątku wspólnego.
Ja rozwiodłam siętrzy lata temu,wniosek o rozwód złożyłam 2 lutego.
15 marca miałam już sprawę pojednawczą,a 2 kwietnia byłam już wolna!!!!
Poszło szybko ale nie mieliśmy dzieci ani majątku wspólnego.
napisał/a:
~Magda Sałata
2007-08-22 13:48
SERDUSZKO a czy pomyślałaś o tym co czuje Wasze dziecko?!
Ono widzi i wie o wiele więcej niż Ci się wydaje i myślę że nie jest dla niego dobre życie w domu w którym brak jest miłości!!!
napisał/a:
jagodaXpietrzak
2007-08-22 16:52
czesc kobitki ja rozwiodlam sie 2005 roku i nie zaluje mam z tym czlowiekiem 2 chlopcow ale mialam dosyc byc zdradzana ,bita i ponizana na to wszystko paczely dzieci a bylismy malzenstwem 13lat ,bylo mi ciezko a moji rodzice juz nie zyja znikat sparcia sama doszlam do wszyskiego teraz mam czlowieka ktury mnie kocha i dzieci i czuje sie jak krolowa jezeli moge w czyms pomoc walcie smialo balbina [email]434@wp.pl[/email]
napisał/a:
Dorota_Kinga
2007-08-22 20:50
do Magda Salata
Tak , masz racje musze porozmawiac z adwokatem , zawsze to jakies wsparcie. O podzial majatku nie mam co sie martwic bo nic od niego nie chce. Mamy dziecko , ktore ze mna mieszka , z tym tez nie powinno byc problemu ( w aktach policyjnych jest napisane , ze chce sie wyprowadzic ale z dzieckiem i on sie na to zgadza ).Zawsze umial mnie zdolowac psychicznie a gdy powiedzialam , ze to koniec , znecanie psychiczne sie nasililo i nastapilo nawet fizyczne. Wtedy powiedzialam , ze juz nikomu nigdy nie pozwole soba pomiatac , policja byla czestym goscie ( nigdy nie przypuszczalam , ze takie wsparcie i pomoc otrzymam od policji ) , zostala zalozona niebieska karta. Wiec nie powinnam miec problemu z otrzymaniem rozwodu ale tak jak napisalam wczesniej nie chce mi sie wracac do przeszlosci
Tak , masz racje musze porozmawiac z adwokatem , zawsze to jakies wsparcie. O podzial majatku nie mam co sie martwic bo nic od niego nie chce. Mamy dziecko , ktore ze mna mieszka , z tym tez nie powinno byc problemu ( w aktach policyjnych jest napisane , ze chce sie wyprowadzic ale z dzieckiem i on sie na to zgadza ).Zawsze umial mnie zdolowac psychicznie a gdy powiedzialam , ze to koniec , znecanie psychiczne sie nasililo i nastapilo nawet fizyczne. Wtedy powiedzialam , ze juz nikomu nigdy nie pozwole soba pomiatac , policja byla czestym goscie ( nigdy nie przypuszczalam , ze takie wsparcie i pomoc otrzymam od policji ) , zostala zalozona niebieska karta. Wiec nie powinnam miec problemu z otrzymaniem rozwodu ale tak jak napisalam wczesniej nie chce mi sie wracac do przeszlosci
napisał/a:
chosiapasosia
2007-08-22 22:25
Serduszko, skarbie złote, nigdy przenigdy nie podejmuj tak ważnych decyzji pod wpływem impulsu. Zrozum, że miłość to czysta chemia, ale ulotna, przemija zauroczenie, mijają "motylki" w brzuchu, rozanielone wgapianie się w niebo i gwiazdeczki. Tak jest na początku każdego, albo co drugiego związku. Niektórzy od razu bez pardonu zaczynają od sexu. Mniejsza z nimi. A więc kończy się fala westchnień itd. Po ślubie czar pryska, mieszka się zazwyczaj razem i przychodzi moment zwykłego życia jaki prowadzi większość z nas. Czyli: zmywanko po klolacji, pranie skarpetek i gaci, zmiana brudnej pościeli, odkurzanie. Czasem dochodzą problemy, zdrowotne, finansowe, a do tego powiększa się rodzina rosną obowiązki. To jest życie! Twój mąż tyle lat dba o ciebie, zarabia, nie przepuszcza pieniędzy, coś tam macie, zawsze możesz na niego liczyć, pomaga w chorobie. Tak wygląda Małżeństwo. Małżeństwo to nie tylko szalony sex do rana, kolacje przy świecach i wspólna kąpiel w wannie. Tak to jest w Modzie na Sukces i w telenowelach.
Spójrz bardziej łaskawie na męża, wieczorem przy oglądaniu faktów przytul się do niego, uśmiechnij się. A może uda się kiedyś wam razem wyjść do parku? Albo na lody?
Spójrz bardziej łaskawie na męża, wieczorem przy oglądaniu faktów przytul się do niego, uśmiechnij się. A może uda się kiedyś wam razem wyjść do parku? Albo na lody?
napisał/a:
chosiapasosia
2007-08-22 22:29
Nie wierzę że nic was nie łączy! Żyliście tyle lat razem. Porozmawiaj z mężem, a może on czuje podobnie? Może ma jakiś problem w pracy? Może jemu też jest źle i chce to zmienić, tyle tylko, że mężczyźni to zamykają się w sobie i nie uzewnętrzają sie tak jak my. Spokojnie przemyśl wszystko, delikatnie go podpytaj, ale bez kłótni, bez pretensji!!!
To my jesteśmy patronkami naszego domowego ogniska i od nas zależy najwięcej, pamiętaj. Bo zniszczyć, to jest moment, ale czy warto?
A może wyjmij zdjęcia wasze wspólne, usiądź, zrób herbatę i sprowokuj wspominanie, wspólne oglądanie zdjęć. Przecież można westchnąć i powiedzieć, że brakuje ci takiego ciepła jak kiedyś, bliskości, że miło ci się wspomina przeszłość patrząc na zdjęcia bo to najlepsze chwile w twoim życiu.Pamiętaj mężczyzna nie lubi krytyki, wtedy zamyka się w sobie, ucieka, trzeba działać subtelniej.
No powodzenia!!!!:)
To my jesteśmy patronkami naszego domowego ogniska i od nas zależy najwięcej, pamiętaj. Bo zniszczyć, to jest moment, ale czy warto?
A może wyjmij zdjęcia wasze wspólne, usiądź, zrób herbatę i sprowokuj wspominanie, wspólne oglądanie zdjęć. Przecież można westchnąć i powiedzieć, że brakuje ci takiego ciepła jak kiedyś, bliskości, że miło ci się wspomina przeszłość patrząc na zdjęcia bo to najlepsze chwile w twoim życiu.Pamiętaj mężczyzna nie lubi krytyki, wtedy zamyka się w sobie, ucieka, trzeba działać subtelniej.
No powodzenia!!!!:)
napisał/a:
~Magda Sałata
2007-08-23 12:17
Wiem,że przeszłość boli ale czy wiesz o tym,że do momentu kiedy nie otrzymasz rozwodu łączy Was współwłasność majątkowa!I jeśli nie macie spisanej intercyzy to Ty możesz być pociągnięta do spłaty np długów których on narobi w tym także pożyczek i kredytów a on może mieć prawo do tego co Ty w tej chwili posiadasz bo wobec prawa jesteście małżeństwem i to co macie jest wspólne.TAKIE NIESTETY MAMY DURNE PRAWO!!!Więc może jednak warto pogadać z fachowcem.
Życzę powodzenia.Magda
napisał/a:
serduszko2
2007-08-23 20:55
do Magdy S.
ja wiem,ze nie jest latwo zyc i udawac,ze nic sie nie dzieje ale wlasnie tak robimy. moja dziewczynyka jest na tyle madra,ze nie chce zauwazac tego co zle.zreszta staramy sie oboje z mezem aby jej niczego nie brakowalo.zarowno dla mnie ,jak i dla niego, jest najwazniejsza na swiecie. nie ma w domu klotni,wyrzucania brodow,bo mogla by to widziec. jesli nawet cos powiem,na jej tate,to ona wie,ze zawsze narzekam,bo tata juz taki jest-wszyscy narzekaja,to i mama.
najgorsze jest to,ze nie naucze jej milosci do mezczyzn.ona nie wie,jak wyglada milosc miedzy rodzicami. nie zna tego,ze ludzie powinni sie do siebie przytulac i byc szczesliwi.
oczywiscie ,ze daje jej maksimum wlasnej milosci ale widze,jak ona sama buduje mur przed ojcem.nie przytula sie do niego,nie pozwala pocalowac-traktuje go jak kumpla,ale z respektem.tylko czasem widze,ze nawet urzywa tych samaych okreslen co ja. staram sie byc dobra matka ale milosci do mezczyzn,do ojca,nie umiem jej nauczyc. sama nie potrafie kochac wlasnego ojca.pewnie moja mama popelnila ten sama blad,co ja.nigdy nie odeszla od niego a powinna. historia sie powtarza.
ja wiem,ze nie jest latwo zyc i udawac,ze nic sie nie dzieje ale wlasnie tak robimy. moja dziewczynyka jest na tyle madra,ze nie chce zauwazac tego co zle.zreszta staramy sie oboje z mezem aby jej niczego nie brakowalo.zarowno dla mnie ,jak i dla niego, jest najwazniejsza na swiecie. nie ma w domu klotni,wyrzucania brodow,bo mogla by to widziec. jesli nawet cos powiem,na jej tate,to ona wie,ze zawsze narzekam,bo tata juz taki jest-wszyscy narzekaja,to i mama.
najgorsze jest to,ze nie naucze jej milosci do mezczyzn.ona nie wie,jak wyglada milosc miedzy rodzicami. nie zna tego,ze ludzie powinni sie do siebie przytulac i byc szczesliwi.
oczywiscie ,ze daje jej maksimum wlasnej milosci ale widze,jak ona sama buduje mur przed ojcem.nie przytula sie do niego,nie pozwala pocalowac-traktuje go jak kumpla,ale z respektem.tylko czasem widze,ze nawet urzywa tych samaych okreslen co ja. staram sie byc dobra matka ale milosci do mezczyzn,do ojca,nie umiem jej nauczyc. sama nie potrafie kochac wlasnego ojca.pewnie moja mama popelnila ten sama blad,co ja.nigdy nie odeszla od niego a powinna. historia sie powtarza.
napisał/a:
serduszko2
2007-08-23 21:20
do chosiapasosia
ja wiem,ze masz racje. dawno przestalam wierzyc w to,ze milosc trwa wiecznie.moze ta prawdziwa milosc i trwa ale dla kazdego ma inny wymiar. nie szukam motylkow w brzuchu ani sniadanek do lozka,to juz nie jest potrzebne-choc mile.moje zauroczenie mezem minelo dosc szybko i glupio sie przyznac-ale wiedzialam na co sie pisze wychodzac za niego.ja nawet chcialam uciec sprzed oltarza.jednak juz wtedy wiedzialam,ze nie wolno mi myslec tylko o sobie. on mnie kochal a ja nie chcialam dluzej byc w domu. fakt jest taki,ze niczego mi nigdy nie brakowalo,poza jednym,nie umialam go kochac.myslalam,ze sie naucze,ze w koncu bedzie lepiej ale nie bylo.mimo tego,ze dla innych jestesmy normalnym malzenstwem,to dla siebie samych juz nie.
nasze zycie to pozory. moze tak mysle tylko ja.pewnie on nadal mnie kocha ale to dziwna milosc. dla niego starcza ,ze jestem obok. nie umiem wytlumaczyc,co tak naprawde nie gra. moze masz racje,ze mozna by bylo cos naprawiac- ale po co. nie umiemy z soba rozmawiac.nie rozmawialismy przez 14 lat,to teraz tego nie zmienimy.
nie czuje sie na tyle wazna w jego zyciu aby o niego walczyc. zawsze bylo cos i jest cos,co nie pozwala mi na zmiany.a moze ja nie chce zadnych zmian??
on jest dziwnym czlowiekiem. zawsze starcza mu ,to co ma.nigdy o nic sie nie stara,niczego nie chce i do niczego nie dazy. przez cale nasze wspolne zycie polegalam tylko na sobie.moze wlasnie dlatego chcialybym odejsc. jednak nie naleze do ludzi,ktorzy najpierw cos robia a pozniej mysla. czy podejme decyzje-nie wiem. wiem jednak,ze jesli tak zostanie jak jest,to zawsze bede chciala od niego odejsc.
ja wiem,ze masz racje. dawno przestalam wierzyc w to,ze milosc trwa wiecznie.moze ta prawdziwa milosc i trwa ale dla kazdego ma inny wymiar. nie szukam motylkow w brzuchu ani sniadanek do lozka,to juz nie jest potrzebne-choc mile.moje zauroczenie mezem minelo dosc szybko i glupio sie przyznac-ale wiedzialam na co sie pisze wychodzac za niego.ja nawet chcialam uciec sprzed oltarza.jednak juz wtedy wiedzialam,ze nie wolno mi myslec tylko o sobie. on mnie kochal a ja nie chcialam dluzej byc w domu. fakt jest taki,ze niczego mi nigdy nie brakowalo,poza jednym,nie umialam go kochac.myslalam,ze sie naucze,ze w koncu bedzie lepiej ale nie bylo.mimo tego,ze dla innych jestesmy normalnym malzenstwem,to dla siebie samych juz nie.
nasze zycie to pozory. moze tak mysle tylko ja.pewnie on nadal mnie kocha ale to dziwna milosc. dla niego starcza ,ze jestem obok. nie umiem wytlumaczyc,co tak naprawde nie gra. moze masz racje,ze mozna by bylo cos naprawiac- ale po co. nie umiemy z soba rozmawiac.nie rozmawialismy przez 14 lat,to teraz tego nie zmienimy.
nie czuje sie na tyle wazna w jego zyciu aby o niego walczyc. zawsze bylo cos i jest cos,co nie pozwala mi na zmiany.a moze ja nie chce zadnych zmian??
on jest dziwnym czlowiekiem. zawsze starcza mu ,to co ma.nigdy o nic sie nie stara,niczego nie chce i do niczego nie dazy. przez cale nasze wspolne zycie polegalam tylko na sobie.moze wlasnie dlatego chcialybym odejsc. jednak nie naleze do ludzi,ktorzy najpierw cos robia a pozniej mysla. czy podejme decyzje-nie wiem. wiem jednak,ze jesli tak zostanie jak jest,to zawsze bede chciala od niego odejsc.
napisał/a:
olecha75
2007-08-25 16:24
Drogie Serduszko
odejście w takiej sytuacji nie załatwi sprawy.masz świadomość,że kaleczysz swoje dziecko,to dobrze,czego ją nauczysz odchodząc?twoja mama popełniła błędny,trudno!ty nie jesteś swoją mamą,a twoja córka nie jest tobą!nie szukaj dla siebie usprawiedliwienia,nie tędy droga.zmień tą historię,wygraj z tym " fatum",wcale tak nie musi być.jesteś mądrą dziewczyną,wspaniałą matką,dobrą żoną...tylko gdzieś po drodze zapomniałaś o miłości?na pewno przewertowałaś całe forum wzdłuż i wszerz,masz porównanie,z jakimi problemami i tragediami borykają się bohaterki.masz najlepszy "gatunek"męża jaki istnieje i co najważniejsze on Cię kocha,gdyby tak nie było,dawno by go nie było...głowa do góry :)
odejście w takiej sytuacji nie załatwi sprawy.masz świadomość,że kaleczysz swoje dziecko,to dobrze,czego ją nauczysz odchodząc?twoja mama popełniła błędny,trudno!ty nie jesteś swoją mamą,a twoja córka nie jest tobą!nie szukaj dla siebie usprawiedliwienia,nie tędy droga.zmień tą historię,wygraj z tym " fatum",wcale tak nie musi być.jesteś mądrą dziewczyną,wspaniałą matką,dobrą żoną...tylko gdzieś po drodze zapomniałaś o miłości?na pewno przewertowałaś całe forum wzdłuż i wszerz,masz porównanie,z jakimi problemami i tragediami borykają się bohaterki.masz najlepszy "gatunek"męża jaki istnieje i co najważniejsze on Cię kocha,gdyby tak nie było,dawno by go nie było...głowa do góry :)
napisał/a:
monique_no
2007-08-25 18:08
mnie chyba czeka rozwód, z tą różnicą, że to mój mąż go chce. 3 lata po ślubie od 1,5 roku mieszkamy sami, a on już chce odejść. nie chodzi o zdradę, tylko o moje fochy których ona ma dość. boli, strasznie boli gdy człowiek którego kochasz tak łatwo przekreśla wszystko...
napisał/a:
chosiapasosia
2007-08-26 01:14
Oj serduszko cholernie smutne jest to, co piszesz. Nie wiem, chciałabym jakoś pomóc, ale nie mam zielonego pojęcia jak.
Porozmawiaj z nim, może na początek, zawsze od czegoś trzeba zacząć, a może ten związek ma jeszcze szansę?
:)
Porozmawiaj z nim, może na początek, zawsze od czegoś trzeba zacząć, a może ten związek ma jeszcze szansę?
:)