Rozwód

napisał/a: fct 2007-12-23 17:06
Przepraszam, że tak przed świętami dowalę, ale nie mogę wytrzymać.
Jak słyszę tekst "myślałam, że po ślubie się zmieni" to mi się nóż w kieszeni otwiera. No i mam ochotę powiedzieć - no to masz babo placek.
Jeżeli do kogoś to nie dociera to napiszę - ślub bierzemy z osobą X i bierzemy ją taką jaka jest. Ze wszystkimi wadami i zaletami jakie ma. Jeżeli komuś wydaje się, że facet po ślubie może się zmieni to napiszę - jeżeli się zmieni to na gorsze.
Jeżeli przed ślubem podnosił głos - po będzie wrzeszczał. Jeżeli przed podnosił rękę - po podniesie nogę.
Czy to naprawdę nigdy do zdecydowanej większości przedstawicielek płci pięknej nie dotrze????
napisał/a: fct 2007-12-23 17:06
Przepraszam, ale się zbulwersowałem :)
napisał/a: wisienka76 2007-12-24 13:06
dlaczego najwięcej do powiedzenia mają tu ,którzy przez to nie przeszli?
nie ma o czym opowiadac jest ból łzy i zwatpienie,ale po czasie przychodzi ukojenie.Pozdrawiam
napisał/a: azja 2007-12-28 20:17
ginka napisal(a):Witam wszystkich.... od kilu dni siedzę i czytam sobie na temat rozwodów... chciałabym się rozwieźć..... potrzebuje żeby ktoś w chłodny sposób spojżał na mój problem i w jakiś sposób mi pomógł... potrzebuje tego tak bardzo....
Moja historia zaczęła się 5 lat temu... poznałam mojego obecnego męża, parą byliśmy 6 miesięcy,,.... zaszłam w ciążę....potem.... poroniłam... to bylo jeszcze przed śłubem... mogliśmy się jeszcze zastanowić...(teraz patrze na to jak na jakiś znak z którego nie skożystałam...) myśleliśmy że się kochamy... połączyło nas cierpienie po stracie dziecka....potem druga ciąża... kolejny raz poroniłam.... w końcu udało nam się... mam obecnie śliczną 3 letnią córeczkę kocham ją nad życie....Tylko włąsnie wszystko zaczęło się psuć od jej urodzenia... Mój mąż bardzo nie lubi mojej rodziny dlatego też nikt mnie nie odwiedzał, a jak już to on był potem wściekły... Wogóle chodzi o to że on nie jest zlkoholikiem, nie bił mnie... ale.... od początku źle zaczęliśmy... było wszystko moje, Twoje, nie nasze... osobno wychodziliśmy... raz on raz ja... wogóle to wszystko takie bez emocji... ja czułam się nie doceniana, zanim coś zrobiłam musiałam się zastanowić czy go tym nie uarażę, czy nie będzie zły... nie mogłam żyć pełnią życia.. tak spokojnie... zawsze o coś był zły...powiedzialam mu że chcę rozwodu... zaczął się zmieniać... ale powiedzcie mi... czy człowiek w tym wieku może się zmienić????? albo inaczej.... jak ja mam z nim żyć skoro wiem co myśłał co mówił o mnie... o mojej rodzinie... przecież tego tak łatwo nie można zmienić... poza tym ja go nie kocham..... i jeszcze co z naszym dzieckiem... on jest dobrym ojcem...nie chce mu w żaden sposób ograniczać żadnych praw.... powiedzcie mi co zrobić... może mni ktoś coś doradzić??? jednego jestem pewna... niechcę z nim być!!!!!


To bardzo ciężka decyzja.Bolesna.Na początku jest trudno a potem.....jeszcze trudniej.Podobno następuje kiedyś moment przeciążenia i po nim jest lepiej.Ja nie doszłam do tego punktu.Zdecydowałam się na rozwód.Umówiłam z adwokatem.Pozew ma być złożony w styczniu 2008.
W tym wieku człowiek się nie zmieni.Sama dojrzewałam 2 lata do tej decyzji.Mam wątpliwości ale rozwiewają się one gdy pomyślę,że jeszcze mogę żyć.ŻYĆ.A nie wegetować w martwym małżeństwie.Z szacunku do siebie podjęłam tę decyzję.Z szacunku do siebie i z szacunku do mojej córki-podobny wiek-3 latka i 2 m-ce.Także kocham ją nad życie i dlatego chcę aby widziała swoją mamę uśmiechniętą i szczęśliwą,która być może będzie sama kroczyć przez życie.Ale nie przeraża mnie to.Mam dość braku kontaktu,rozmów.Mam dość samotności we dwoje.Mam dość wyrzucania sobie-mogłam to już zrobić 2 lata,rok temu.Mój mąż-mam nadzieję,niedługo eks-mąż także jest dobrym ojcem.Córka go kocha,on kocha ją.Nie mam zamiaru odbierać im tej miłości.Nie ograniczę praw-to ojciec i córka.Ale to nie znaczy,że mam się męczyć w tym szustwie,którym nazywamy naszą rodziną.
Mam bardzo podobną sytuację we wzajemnych relacjach i w relacjach z rodziną.On nie chce rozwodu,ale chęci jednej strony to za mało aby uratować coś co już umarło.To nie chwilowy kryzys.To kryzys ostateczny.
Jeżeli jesteś pewna,zrób to.Dla siebie i córeczki.Pokochaj i pomyśl o sobie wreszcie.Jeszcze masz życie przed sobą.Może kiedyś spotkasz kogoś z kim szczęsliwa będziesz się budzić i zasypiaćA może będziesz sama-ale spokojna.Daj temu szansę.Skoro jesteś pewna na co czekasz???Przejrzyj książkę telefoniczną z kancelariami lub poradz się znajomych i działaj!!Szkoda każdego dnia!!!!!
napisał/a: ania8818 2007-12-28 22:45
Hmmm..czytam tak o tych rozwodach i powiem, że kiedyś miałam mamie za złe ze rozstała się z ojcem,bo bardzo mi go brakowało.Po latach zaczęła mi opowiadać czemu to zrobiła.Mój ojciec był alkoholikiem,który podnosił rękę nie raz...Fakt nigdy nie było nam łatwo..ale poradziłyśmy sobie we dwie.Teraz już jestem prawie dorosłą kobietą i jestem wdzięczna,że oszczędziła sobie i mnie wielu cierpień.Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką,która dostała w końcu nagrodę od losu i jest nareszcie szczęśliwa:)
napisał/a: azja 2008-01-03 18:07
fct napisal(a):Przepraszam, że tak przed świętami dowalę, ale nie mogę wytrzymać.
Jak słyszę tekst "myślałam, że po ślubie się zmieni" to mi się nóż w kieszeni otwiera. No i mam ochotę powiedzieć - no to masz babo placek.
Jeżeli do kogoś to nie dociera to napiszę - ślub bierzemy z osobą X i bierzemy ją taką jaka jest. Ze wszystkimi wadami i zaletami jakie ma. Jeżeli komuś wydaje się, że facet po ślubie może się zmieni to napiszę - jeżeli się zmieni to na gorsze.
Jeżeli przed ślubem podnosił głos - po będzie wrzeszczał. Jeżeli przed podnosił rękę - po podniesie nogę.
Czy to naprawdę nigdy do zdecydowanej większości przedstawicielek płci pięknej nie dotrze????

Miałeś prawo się zbulwersować ale nie naskakuj tak.Jak widzisz od zarania dziejów nie dociera to do kobiet i nie dotrze!!!
Wady i zalety-jasne ,kazdy je ma,ale czy jesteśmy w stanie po jakims czasie( 6 m-cy,rok,dwa itp.) poznać je wszystkie?Nie do końca.To wychodzi w praniu.Oczywiście stwierdzenie: po ślubie się zmieni,jest lekko mówiąc infantylne,ale wyobraz sobie,że wszystkie kobiety wiążąc się z tymi właśnie teraz najgorszymi,męzczyznami maja na nosie różowe okulary.I wierzą,że ta wielka miłośc pomoże im pewne rzeczy zmienić.Gdzieś po drodze rozum zasypia.I zle,ale niestety tak jest.Po czasie okulary spadają-dobrze,jeżeli to stanie sie w miare szybko.Czy mówiąc kocham kalkuluje się na zimno?Nie.Czy rozrysowuje się tabelkę za i przeciw a nastepnie chłodno wybiera opcję dla siebie najlepszą?Nie.Wszystkie te kobiety nie zakładają z góry,wiążąc się z mężczyznami,że będą nieszczęsliwe.One wierzą ,że będą.A spotykaja się tutaj
aby wylać swój żal,strach i nieraz odkryć tą swoją naiwność i łatwowierność.I taka rozmowa im pomaga.A często nawet nie rozmowa a monolog.
Czy wiesz ,że są mężczyzni którzy czytają takie wypowiedzi na róznych forach ( forum???) .Tacy którzy wierzyli,że mogą swoją miłością zmienić kobiety z którymi się wiązali( nie mówię tu o alkoholizmie czy agresjii).Ale nie wejdą tu,bo za żadne skarby nie .....cyt.nie będą wyżalać się jak baby!!!!!-znam osobiście dwóch.A szkoda,bo wylanie z siebie pewnych uczuć-nawet jeżeli nie spotkałoby to żadnego odzewu daje poczucie ulgi.Ale nie,ponieważ są mężczyznami.Tymi silnymi,twardymi,nie mogacymi ( a może wstydzącymi się) pożalić się.Chcącymi dopasować się do stereotypu męzczyzny,który ktos kiedyś idiotycznie stworzył,pewnie w przypływie złego humoru i powielił.
Szkoda,bo mogłoby to pomóc i nie bulwersuj się,ponieważ pewne rzeczy są niezmienne-niestety............
napisał/a: dorota79k 2008-01-05 22:15
witam wszystkich. czytam i czytam na temt rozwodów bo sama jestem przed.mój mąż w czasie Swiąt oznajmił mni że odczodzi chce rozwodu.powiadomił o tym swoich rodziców i braci ja niemam odwagi a przecierz to on odchodzi.boję się .bardzo .mam 28 lat dwoje dzieci córka 6 lat a syn 6 miesięcy,niemam pracy mieszkam na wsi perspektywy kiepskie ale mam wsparcie- ponoć-w siostrach no i moi teściowie są po mojej stronie proszą go aby się zastanowił co robi,nie zostawiał dzieci ale zaparłl się i już ponoć ma powody ale niewiem jakie,nikt niewie. dalej mieszkamy razem zachowujemy się jak normalne małżeństwo ale on twierdzi że to koniec.przeraża mnie samotność oraz to że sama zostanę z dziećmi,ale tak podobno ma być lepiej.dla mnie .mam nadzieję że podją właściwą decyzję.czeka mnie ciężki rok.wieżę ze to mnie wzmocni będę silną kobietą ,dam sobie radę.mam dlakogo żyć dlakogo walczyć
napisał/a: Bunia71 2008-01-07 11:13
Kochana Dorotko jesteś silną kobietą nie martw sie na zapas samotnościa .Twój mąż przynajmniej okazał się uczciwy wobec Ciebie i powiedział Ci prosto w oczy.Ja rozstałam się ze swoim po 16 latach małżeństwa(choć jeszcze nie mamy rozwodu więc to też jestem przed).Nie wiem ile czasu trwał jego romans z tamtą kobietą a cała winę próbował zrzucić na mnie.Nie wiem co siedzi w głowach facetów :( ale zaczynam myśleć że oni fiksują.Ja też mam 2 dzieci tyle,że to już nastolatki.Dorotko nie załamuj się nie jesteś sama z takim problemem jest nas więcej.Pisz na forum,to przynosi ulgę.Pamiętaj to TY jesteś najważniejsza i Twoje dzieciaczki.TY musisz się uśmiechać aby dzieci nie widziały łez.Wiem że to łatwo powiedzieć ale mówię ze swojego doświadczenia.Kochana głowa do góry,dasz radę.Pozdrawiam pa
napisał/a: moni12 2008-01-09 20:31
Witam! A może mi ktoś powiedzieć jak sie do tego zabrac i ile to kosztuje? Ja ze swoim mężem nie jestem juz ok 6 lat,nie mieszkamy razem,mamy 8 letnią córke.
Pozdrawiam:o
napisał/a: Bunia71 2008-01-10 00:22
złożenie wnisku o rozwód bez orzekania o winie kosztuje ok 600 zł,a jak się do tego zabrać sama nie wiem.mam kuzynkę kóra pracuje w sądzie to coś od niej wyciągnę.Może ktoś z forum jest prawnikiem i może nam pomóc jak się za to zabrać ?Będziemy bardzo wdzięczne .Pozdrawiam moni 12 i wszystkich na forum
Bunia71
napisał/a: moni12 2008-01-10 18:01
Dzięki Buniu. Bylabym wdzięczna jeśli mogłabyś dowiedzieć się czegoś więcej od swojej znajomej,oczywiscie jeśli to nie problem.W prawdzie nie rozmawiałam jeszcze z "mężem",nie wiem czy się zgodzi i jak zareaguje może będzie utrudniał,zobaczymy.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
napisał/a: dorota79k 2008-01-10 21:40
wniosek i potrzebne informacje znajdziesz na necie!gotowy formulaż złuż w sądzie zapłacisz 600zł.ale jeśli masz złą syt.materialną możesz napisaćdo śądu o umożenie zapłaty