Sracilam marzenia i pragnienie

napisał/a: Ciarka 2007-10-07 19:17
Mari, ja nie twierdzę, że my jesteśmy w tym wszystkim bez winy. Podpisuję się obiema rekami pod Twoimi dywagacjami na temat małżeństwa i powodów, dla których facet szuka pocieszenia gdzie indziej, ALE nie rozumiem twojego napastliwego tonu. Czy to, że ja byłam zagubiona, dziecinna, niedojrzała, że nie widziałam tego, co zdrowo myśląca kobieta powinna wyczuć w mig, ma usprawiedliwiać zdradę mojego partnera? Czy to, że Kacha i jej mąż żyli tak właśnie, a nie inaczej to powód do napadania na nich?! Mnóstwo ludzi startuje w dorosłe życie nieodpowiednio do tego przygotowanych. Stąd potem takie bolesne niespodzianki. I to jest moment do tego, aby dojrzeć, aby zobaczyć to, co tak ładnie rozkwita u Heike, co tak samo dojrzewało przez wiele miesięcy w moim podejściu do związku. To, że jesteśmy zagubieni wynika z tego, że nikt nas nie nauczył, jak powinny wyglądać zdrowe relacje w rodzinie, niejedna z nas powtarza chore wzorce wyniesione z rodzinnych domów. I to może stać się dla nas wspaniałą lekcją życia, ale jednocześnie zazwyczaj cholernie bolesną, więc trzeba ją zaprezentować delikatnie, a nie w formie nagany...
napisał/a: Mari 2007-10-07 20:09
Calwados,
Przyjmuję krytykę :confused: z punktu Twojego widzenia całości...masz rację
, Kacha miota się ,została zastawiona sama sobie...To jest sytuacja nie do pozazdroszczena !,jednak z uporem maniaczki.. czepiam się Jej słów ,no może trochę zbyt ostro.. Chcę Ją obudzić z tego marazmu jak najszybciej!.
Chcę zobaczyć u Niej posty z których będzie wynikać ,że się "zagotowała"!, że zaczęła działać,że wzięła Męża za fraki i wyjaśniła czy są razem ? ,czy osobno!.
W jej przypadku nie ma czasu na wahania , przemyślenia, gdybania,płacze .
Ona to musi zrozumieć, a nie rozumie !.Widać to wyraźnie po tym , jak opisała między innymi dzieci..co przechodzą w szkole!.Gdyby to się zdarzyło moim dzieciaczkom? , natychmiast "Państwo Kochankowie" postawieni byliby do "pionu!..wóz ,albo przewóz..
Jej reakcja ?...to żadna reakcja ..tylko płacz nad Sobą.
Tak bardzo Jej współczuję,ale tylko tyle...
Ona powinna być teraz nie rozczulająca się nad Sobą , ale walczącą o godność Swoją i dzieci, walczącą o byt tygrysicą!!!

Calwados,
cytat "I Ty sie Mari dziwisz,ze Ona jest zrezygnowana i nie chce podejmować walki? Przecież Ona kumuluje w sobie nie tylko swój własny ból,ale także ich wspólnych dzieci."

Tak, dziwię się ,bo teraz nie chodzi o jej szczęście ,o nie może się martwić później,za chwilę..przykre słowa..jednak gdy zakładamy rodzinę.., rodzimy dzieci to musimy Sobie zdawać sprawę,że jesteśmy odpowiedzialni za Nich do bólu! i nikt Nas nie usprawiedliwi,a szczególnie własne pociechy,One tak naprawdę nic nie rozumieją z tego wszystkiego!,
"Spaprać" im psychikę ?, jakże łatwo :eek: .
Wysyłanie dzieci w odwiedziny do Taty...porażka....Proszę nie zrozum opacznie... nie zabraniam,ale powtarzam..gdzie w tym wszystkim jest reakcja Kachy???.
Na co liczy?, niech się określi i to szybko co jest dla Niej priorytetem!,niech przemyśli i to dobrze..,aby kiedyś dzieci powiedziały:

- Za to, Mamo że noc w noc
czujnie strzeżesz kolorowych
i spokojnych mych snów;
za to, Mamo, że Ci zawsze mogę wierzyć,
ze rozumiesz mnie nawet bez słów;
cóż Ci dzisiaj mogę za to dać,
najdroższa Mamo?
- Po jednym kwiatku za noc każdą
nieprzespaną,
po jednym kwiatku za każde zmartwienie,
po jednym za płynące z Twych rąk ukojenie.
Za każdą Twoją zmarszczkę- jeden kwiat.
i jeden - za każdy siwy włos.
Pod nogi trzeba by Ci rzucić cały świat
- wszystkie kwiaty w ogromny stos.
Musi być jakieś wyjście...
I jest!
- Oczywiście!
- Najlepsze będą bzu wonne kiście!
Bukiet z kwiatów miliona Ci wręczę
- majowego pachnącego bzu naręcze.

słowami Mi nieznanej...

buziaczki

liczę i to bardzo ,że szybko w Niej obudzi się wojowniczka ,a umrze cierpiętnica...
napisał/a: Mari 2007-10-07 20:19
Ciarka,
Czasem tak trzeba...,żeby zabolało.Przebudzenie jest przykre,ale im szybciej tym mniej cierpienia.
A tak ogólnie ? , to kochana "tępię" własne słabości , które widzę u innych..

pozdrowionka :)
napisał/a: calvados 2007-10-07 20:39
Mari,

rozumiem Cie, ja tez bym chciala,zeby poszla do wspolnego gniazdka Jej Meza (ciagle nim jest) i jego Kochanki (nazywajmy rzeczy po imieniu) i spokojnie acz stanowczo powiedziala, co o tym mysli, co ma byc dalej.
Zeby zmusila swojego Meza,zeby sie okresli i zrobil zdecydowany ruch, bo to "babranie" sie w niedomowieniach, watpliwosciach na dluzsza mete niczego dobrego nie przyniesie

Tak, Mari...rozumiem

Ale czasami tak boli,ze nic nie mozna zrobic.
Napisze tak: daje jej kredyt zaufania. wierze,ze rozwiaze te sytuacje, bede czekac na rozwoj wydarzen.

Mari, trzeba Jej dac troche ciepla i wiary, tego nigdy za wiele.
Pozdrawiam
napisał/a: calvados 2007-10-07 20:44
Ciarka,

Ludzie dorastajacy w normalnych, pelnych ciepla rodzicielskiego rodzinach moga nie zrozumiec jak trudno wchodzic w relacje miedzyludzkie i partnerskie osobom, ktore nie doswiadczyly takiej "normalnosci".
Popieram Cie i rozumiem.
Ci, co nie mieli tego szcxescia dorastac w normalnosci ucza sie alfabetu uczuc od podstaw.
rownolegle przy tej nauce nie moze zabraknac wiary i zrozumienia od bliskich osob.
W takich przypadkach nagana jest niewskazana.
Pozdrawiam
napisał/a: Mari 2007-10-08 12:13
Dziewczyny,
hmmm ,przeczytałam jeszcze raz swoje posty i :confused: przyznaję Wam rację.
Dlaczego tak ostro ?..to już wyjaśniłam...Jednak nie miałam prawa swoich frustracji, błędów odnosić i umiejscawiać u Kachy1....choć podświadomie to zrobiłam , nie zastanawiając się za bardzo jak Ona może to odebrać...
Kacha1 proszę wybacz Mi !
Jeśli poczułaś...,a na pewno Cię zabolały Moje słowa...proszę puść w niepamięć :o .
Moją obroną tylko może być to ,jeśli pozwolisz...to,że niedawno też spotkała Mnie "przykrość", którą przeżywałam niepotrzebnie! ,bez sensu przez dwa lata zamiast wyjaśnić wszystko z ukochanym człowiekiem, który zamknął się w sobie tak samo i prostą drogą dążyliśmy do rozstania. To samo zobaczyłam u Was i moja reakcja + Twoje wypowiedzi dały taki efekt.., słowa szybkie,zmuszanie Cię do natychmiastowej reakcji, a nie ciepłe , wolniejsze naprowadzanie ,szukanie najlepszej drogi do poprawy Twojej sytuacji.

Kacha 1 ...poprawię się!,będę rozważniejsza..,a i tak wiem swoje :p ,że dasz radę ! , Kochana bierz się w garść i rób co intuicja Ci podpowiada!, bo...
"życie jest zbyt krótkie,by pić kiepskie wino...
napisał/a: Heike1 2007-10-08 22:56
Ciarka napisal(a):Święta racja dziewczyny! Ale troche napisane w takim tonie, jakby zdrada męża Kachy była jej winą. A to, ze "Matka Teresa" dała mu to, o czym Kacha zapominała? Tylko dlaczego, jako wspólna koleżanka, nie mogła być tak wspaniałomyślna dla Kachy a nie dla jej męża?! Kochanka mojego partnera tez sie usprawiedliwiała tym, ze ja go zaniedbałam, ale miała wiele okazji, by ze mną o tym porozmawiać i jakoś dziwnie nie wpadła na pomysł, ze mogłaby w ten sposób pomóc i jemu i mi

No i takej dziewczyny nie powinno się nazywać nawet koleżanką bo to jakiś inny gatunek jest. Nie chciałam żeby ton mojej wypowiedzi był taki ,że to wina Kachy1 za to co się teraz u niej dzieje. Jestem absolutnie po Jej stronie. Jednak w przypadku problemów małżeńskich nawet gdy wina jest ewidentnie po stronie męża, żona też dosypała jakiś kamyk do swojego ogródka. Tylko jaki i dlaczego mąż nic nie powiedział jak zaczęło go uwierać? Relacje w małżeństwie to bardzo trudna sprawa.
Kacha1 czy emocje okrzepły już trochę? Powiedz koniecznie mężowi o tym co Wasze dzieci przechodzą w szkole, jak te drugie śmieją się z nich. Trzeba się starać przede wszystkim chronić dzieci!!!
napisał/a: Kacha1 2007-10-09 01:20
Witam Was! Dużo myślalam nad sobą i nad tą calą sytuacją.Może faktycznie mój mąż zdlawil się naszym malżeństwem a ja myślalam że jest wszystko dobrze.Wdala się rutyna a ja nic więcej nie robilam.Może faktycznie potrzebowal jakiś wrażeń.Nie powiem że nie zauważalam pewnych sytuacji i nie bylam zazdrosna ale teraz wydaje mi się że czym częściej zwracalam mu na to uwagę tym bardziej go pchalam w jej ramiona.Zamydlili mi oczy bo przy mnie zachowywali się normalnie a za plecami robili co innego(najlepiej jest ukryć się pod latarnią).Niestety pewne fakty dochodzą do czlowieka ale za póżno,teraz mam wyrzuty bo myślę moglam zrobić tak albo tak,dlaczego tego nie zrobilam i jest 100 pytań.Mąż zachowuje się dziwnie pogubil się sam w tym wszystkim i wydaje mi się że nie umie się z tego wyplątać.Ona bardzo się w nim zakochala i stara się jak tylko może ciągnąć go na swoją stronę i nie wypuścić.Wczoraj rozmawialam z moim mężem ale ciężko się z nim rozmawia raz jest bardzo pobudzony i nerwowy a za chwilę spokojny jakby sam nie wiedzial czego chce. Nie mam pretensji do Mari,ostre slowa dają do myślenia trzeba się w końcu przebudzić i wyjaśnić sprawę raz a porządnie.
napisał/a: Kacha1 2007-10-09 01:32
Może nazwalam ją Matka Teresa bo ona udaję mamusię wszystkich dzieci i próbuje nasze dzieci wciągnąć w swoją grę aby w ten sposób się usprawiedliwić.
napisał/a: calvados 2007-10-09 09:07
DO KACHY,

Jesli juz uswiadomilas sobie na czym sprawa polega, przystap do ataku.
Walcz o to malzenstwo!
napisał/a: Heike1 2007-10-09 09:35
Jeżeli widzisz , że mąż jest zagubiony to może go nie naciskaj. Delikatnie dawaj znać , że czekasz na rozmowę, przypominaj o sobie ale nie naciskaj. Mój mąż mówił, że czuje za dużą presję z mojej strony i wtedy nie chciał rozmawiać.
napisał/a: Heike1 2007-10-09 09:51
Ale Kacha musisz być czujna bo wygląda, że ta druga to jakaś modliszka i za wszelką cenę będzie chciała go zatrzymać A Twój mąż się pogubił i łątwo mu teraz namieszać w głowie.