Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wszystko się wali - dlaczego?

napisał/a: Nikita8 2009-06-21 16:31
Masz rację. Czas już wziąć się za siebie, zacząć wychodzić do ludzi. Tyle że nie mam ochoty :/ Ale muszę się przemóc. Myślałam też o kursie salsy, ale nie wiem czy w wakacje coś znajdę wolnego. A z nim się spotkam za tydzień i za 3 tygodnie, więc też się odciąć nie da, ale nie chcę się odcinać. Zawaliłam ten związek doszczętnie, ale zrozumiałam błąd, zmieniłam się, wciąż się zmieniam. Marzę o drugiej szansie :(
napisał/a: mmadia 2009-06-21 17:00
tez marze o drugiej szansie tylko czy nasze mazenia maja wogole racje bytu...
napisał/a: Nikita8 2009-06-22 20:55
Wyobraźcie sobie że przed chwilą dzwonił mój były i pytal czy dzwoniłam do niego do pracy, wypytywałam o jego dziewczynę i wyżalałam się komuś że ona mi odbiła chłopaka
Normalnie aż się trzęsę, jestem rozbita. Co to ma być? W życiu coś takiego do głowy by mi nie wpadło, pomijając że nic bym nie osiągnęła, to dziecinne i żałosne, a poza tym przecież mu wyjaśniłam już wszystko wczoraj więc??? On właśnie mówi że się dziwią, że tak zmieniłam zdanie, że byłam wkurzona i nagle taka zmiana. Ale w końcu mi uwierzył. Ciekawa jestem o co w tym wszystkim chodzi?
Ktoś tu komu podkłada świnię - zastanawiam się tylko kto komu - ona mi, czy ktoś jej. Ona się boi naszych spotkań. Nie mogę oprzeć się malutkiej nadzieji, że to jej sprawka i że się na tym ostro przejedzie. Ale nie chcę żeby on był nieszczęśliwy :/ Sprzeczne - nie chcę żeby z nią był i nie chcę żeby cierpiał rozstanie :/ Glupia jestem i tyle. Tak - chciałabym że to była jej wina. Ale równie dobrze ktoś może jej podkładać świnię. A wtedy będzie "biedactwo..." :( Ehhh... Nie lubię jej, ale mimo wszystko wierzę mojemu że nie ona była powodem rozstania i nie chcę jej nienawidzić i obwiniac za coś.
Jestem naiwna?
Ciekawa jestem co się okaże. Boję się, że ona go przekona że to jednak ja zrobiłam. A przecież on mnie zna - miewam głupie pomysły, ale do realizacji jednak trochę brakuje. Ehhh... :(
Nigdy nie knułam intryg i nie brałam w nich udziału, a teraz takie coś :/
napisał/a: kasiasze 2009-06-22 23:25
Ten Twój ostatni wpis to niemal jak powieść sensacyjna.
Ja też jestem ciekawa co się okaże.

Natomiast inne pytanie: a czemu masz się z nim spotkać i w przyszłym tygodniu i za trzy?
On Cię ma pocieszać? Ty chcesz? Jakieś niezałatwione sprawy?

Inna refleksja: mowisz, że starasz się "żyć", wychodzić do ludzi. Inni Ci tak radzą. Ale to chyba bardzo na siłę? Jest w Tobie dużo dużo smutku po utracie...
Myślę, nie wiem czy dobrze .. że ludzie, jakieś życie towarzyskie, może Cię trochę na razie drażnić tak naprawdę.
Natomiast działania typu taniec, nauka nowego języka - to jak najbardziej i to są zwykle plusy takich rozstań.

Może nam faceci nie są potrzebni? :)

(to tak z przymrużeniem oka napisane ..... )
napisał/a: Nikita8 2009-06-23 07:38
Wyjasniło się - dzwonił wieczorem i przeprosił że pomyślał że to ja. Nie dziwię się że tak pomyślał - wszystko na to wskazywało. Ale sprawa się wyjaśniła - ktoś jakieś plotki rozsiewał na jego dziewczynę, jakaś daleka krewna czy ktoś tam.
Spotkamy się bo biorę od niego samochód na 2 tygodnie. Kupiliśmy go w sumie razem, ja mam kredyt, samochód jest na niego :/ On w większości spłacał i po rozstaniu najpierw mówiłam żeby wziął bo mnie nie będzie stać żeby go utrzymać a potem jak jednak chciałam powiedział że potrzebuje i nie odda. Ostatecznie teraz go biorę na 2 tygodnie, a potem nie wiem - on chce go spłacić, ale to dopiero za kilka miesięcy będzie miał możliwość.
Tak czy siak - spotkamy się i ja się cieszę :(
Masz rację że to na siłę jakoś próbuję - nie spotykam się z nikim bo nie chcę. Nie mam ochoty. Parę koleżanek chciało mnie wyciągnąć, ale... z dziewczynami to wiadomo że będą chciały wiedzieć co się stało itp, a ja jakoś nie chcę im tego opowiadać przy piwie :( Zresztą nie piję od miesiąca.
Wstyd przyznać - miałam cichutką nazdieję, że to jej sprawka żeby nas skłócić :( Teraz wychodzi że to ją trzeba pocieszać:( Nie wiem co myśleć. Jakie ja mam szanse skoro on ją kocha? :( A mi go tak bardzo brakuje i nie chcę się poddać.
Dobra - tak jak mówiłam - lepiej nie myśleć co będzie, po prostu żyć dobrze, starać się. Prędzej czy później może się opłaci.

[ Dodano: 2009-06-23, 11:35 ]
No i musiałam z nim rozmawiać :(
Jednak niczego się nie nauczyłam, ale znów coś zrozumiałam więc może w końcu dobrze wyszło.
Nieważne o czym. W każdym razie się wkurzył - ostro, bo pisał, że zaraz czymś rzuci. Tak juz na niego działam - doprowadzam do pasji. Nie chciałam źle. Ale on jest wciąż taki zły na mnie. I zrozumiałam w końcu dotarło do mnie. To koniec. Każde z nas musi iść swoją drogą. Czy te drogi kiedyś znów się zejdą - tego nikt nie wie. A ja uczepiłam się jego nogi i nie chciałam pozwolić mu odejść.
Boję się iść sama, boję się że już go nie spotkam. Zawsze uwazałam go za miłość swojego życia. Chciałam z nim spędzić życie, zestarzeć się, mieć dzieci. A tylko wszystko zniszczyłam i nawet nie widziałam że to robię. I kocham go - kocham każdego dnia mocniej. Ale już inaczej. To już nie jest dziecinne zakochanie, tylko dojrzała miłość. Bezwarunkowa, nastawiona na dawanie i uszczęśliwianie, wybaczająca itd. Ale puściłam. On odszedł, nie jestem w stanie go zatrzymać. Tylko go hamuję, sprawiam że zaczyna mnie nienawidzić. Muszę iść swoją drogą. Boję się jak cholera życia bez niego. To było coś więcej - to było coś wspaniałego. Nie wiem czy bratnie dusze - na pewno w dużej mierze tak. Ale czasu nie cofnę, nie naprawię tego co zniszczyłam. Już na to za późno. Nie mogę iść za nim. Tak trudno sercu zaakceptować to, co głowa już dawno zrozumiała.
Nie wiem co będzie dalej. Czym będzie życie bez niego, bez muzyki. Wierzę, że dam sobie radę. I nadal mam nadzieję, że kiedyś. Ale nie tędy droga - nie w przyjaźni, nie przy byciu obok. Muszę się odciąć. Mówiliście to wszyscy, a ja nie chciałam tego przyjąć. Nie chciałam zaakceptować że to koniec, że nie jestem w stanie tego zmienić.
napisał/a: mmadia 2009-06-23 12:18
zycie jaest popaprane...taka bradzo kochamy tyc ktorzy nie kochaja nas???i gdzie tu sens i logika...cierpie okropnie..tak tesknie bardzo jak Ty Nikito8....i mi tylko jedno w glowie..mam sesje , egzamin za egzaminem a ja nic nie dam rady...moze tylko siedziec i o nim myslec...ale jego nie bedzie..napisalam mu dzisiaj ladnego eska...o tesknocie...szarosci zycia bez Niego...i braku sensu...ale nie odpisal nic...wczoraj nawet telefonu ode mnie nie odebral..i jest mi tak cholernie zle i szaro
napisał/a: kasiasze 2009-06-23 12:30
Osobiście z nim rozmawiałaś? Ty doprowadziłaś do rozmowy?
Fizycznie naprawdę złapałaś go za nogę?Jeśli odpowiedzi na powyższe pytania są twierdzące, to muszę przyznać Nikita, że masz obsesję i rady na forum chyba nawet Cię nakręcają in minus, powinnaś się starać oderwać od tematu wszelkimi sposobami.

Ty go nie kochasz miłością "normalną" - to jak wspomniałam obsesja!
Ty się czujesz zraniona, zostawiona, niepewna siebie i to są Twoje problemy.

Dużo pracy nad sobą, wydaje mi się, Cię czeka!
napisał/a: Nikita8 2009-06-23 12:39
Ja doprowadziłam do rozmowy ale na GG. Fizycznie go za tą nogę nie trzymałam - to przenośnia.
Czy mam problem ze sobą - może tak, może to rzeczywiście obsesja. Ale jak odróżnić miłość od obsesji? Postanowiłam go "puścić" pozwolić mu odejść w końcu. Najgorsza jest bezsilność - popełniłam błędy, ale naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego co się dzieje, byłam w jakimś dole i nikogo nie widziałam oprócz siebie. Ale teraz już widzę to wszystko i rozumiem, ale co z tego? Nie mogę nic naprawić, nic zmienić - i to jest okropne. Że to już się nie liczy. Będzie miało jakiś tam wpływ na inne związki czy coś, ale tego już nie naprawię.
A nie wiem, nie mam już siły dzisiaj. Dobrze że akurat sama w pracy byłam, bo ryczałam jak głupia. Wiedziałam że muszę to zrobić, że nic nie osiągnę trzymając go, ciągnąc to, rozmawiając itp. On podjął decyzję, ma nowe życie, a ja wciąż wisiałam uczepiona go kurczowo a on się otrząsał. (przenośnia). Nieważne jak go kocham, co jestem gotowa zrobić, ile zmienić. To już nie ma znaczenia. Jest za późno.
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-23 15:02
Nikito,
Brawo za decyzje!!! zobaczysz z czasem ze tak bedzie lepiej. ja sama po rozstaniu planowalam przyjazn, oboje planowalismy, ale okazalo sie ze to tylko strach przed brakiem kontaktu z ta druga osoba jest motorem takich pomyslow najczesciej... za kilka tygodni, kiedy zaczniesz ze spokojem myslec o tym ze jesgo juz nie ma i nie bedzie w Twoim zyciu znajdziesz swoja droge i jestem pewna ze znajdziesz na niej kogos kto bedzie Cie kochal tak mocno jak na to zaslugujesz
napisał/a: majka 83 2009-06-23 17:58
Nikita! puść go!!! niech idzie...nie dzwoń, nie wyjaśniaj, nie uzgadniaj, ratuj resztki jego szacunku zanim go zupełnie stracisz!
Tak powinno być od początku, jak tylko chciał przerwy!!
Nie ty tu zawiniłaś tylko on odszedł, bo upatrzył sobie inną laseczkę. Taka jest prawda. Przejżyj wreszcie na oczy!!
Wybacz,że na ciebie nakrzyczałam, ale żalisz nam się,pocieszamy cię, głaszczemy, radzimy,ty masz postanowienia a i tak robisz swoje i.. znowu się żalisz...może wreszcie coś do ciebie dotrze.
Skasuj go na gadu gadu, daj u siebie radosne opisy, na n.k wklej kilka swoich najnowszych zdjęć ( pojawią się fajne komentarze) a jego wywal z listy znajomych, pamiątki wrzuć do pudła.
Wiem serce boli...ale z czasem przestanie boleć...wyjdź do ludzi.
Pamiętaj że nic się nie dzieje bez przyczyny...Twoja połówka gdzieś tam czeka i rozmyśla o takiej kochającej dziewczynie...
napisał/a: ~gość 2009-06-23 19:14
Problem jes taki Nikita8, ze ty sie cholernie zasklepiasz w tych swoich uczuciach...
jak piszesz mu choc w polowie takie rzeczy jak tutaj, to nie dziwie sie ze koles wpadl w szal...
to BYLY facet, po co wyjasniac...? po co... powinnas zamknac ten rozdzial juz kilka tygodni temu, odciac sie i zachowac resztki godnosci...
ale wiem, jaka jest rozbieznosc miedzy radami tutaj, a uczuciami... ktore siedza w czlowieku, az go roznosi... bedac na twoim miejscu, zachowywalabym sie na 100% tak jak ty... probowalabym wyjasniac, blagalabym o powrot, mowila ze juz wiem jakie robilam bledy...
tyle ze na to jest naprawde za pozno...
jestesmy na tym forum zeby ci doradzic cos... cokolwiek. ale widze, ze tobie nie trzeba tej dorady... potrzebujesz po prostu sie "wygadac". a to rozstanie przechodzisz we wlasnym trybie. i to jest dobre.
wierze, ze niedlugo bedzie lepiej z toba, z twoim zyciem i samopoczuciem. wierze tez, i to z cala pewnoscia, ze ktos na ciebie czeka... ale zyj swoim rytmem.
big buziak for ju :*
napisał/a: Nikita8 2009-06-24 20:07
Az takie głupoty piszę że powinien się wkurzyć? :/ Niestety mówię mu właśnie takie rzeczy :(
Ehh dziś w ogóle nie włączałam GG w pracy, starałam sie o nim nie myśleć.
Ale niestety pozwoli ogarnia mnie złość :( Nie chcialam być wkurzona.
Przypomina mi o nim wszystko ale odpycham te myśli. Za to widze teledysk z seksowną panienką i myślę że ona na pewno jest lepsza w łóżku ode mnie, bardziej seksowna i w ogóle, że on teraz myśli jaka ja byłam beznadziejna :/
Albo siedzą i się ze mnie nabijają jaka jestem głupia i naiwna
Albo przypominam sobie jak mu zarzucałam że tak szybko kogoś znalazł, a on mówił że nie ma w tym nic złego, że tu nie chodzi o czas, tak się po prostu stało.
Ale jest w tym coś złego - bo teraz jak o tym myślę to nie rozumiem jak on tak szybko mógł przestać o mnie myśleć. Bo w wiązaniu się z kimś innym chodzi właśnie o to - jak szybko zapomnisz o byłej i będziesz w stanie być z kimś innym :( A on tak szybko zapomniał :/ Aż nie wierzę że mógł zapomnieć już i to dlatego chce żebym zniknęła - żeby mógł zapomnieć.
ALe to takie przykre, gdy ktoś kogo się kocha chciałby po prostu żeby nas nie było, żeby o nas nie myśleć i nie pamiętać :( Mam doła nadal :( Nie tak mocnego jak na początku - nie boli tak mocno, nie myślę o śmierci i o tym że nie ma życia bez niego. Ale jest bardzo żal i smutno i pusto i samotnie :( I choć odpycham myśli o nim to jednak pojawiają się choć na chwilę i zatruwają kolejnymi obrazami ich razem, jego szczęśliwego gdy ja tak rozpaczam, bo już o mnie zapomniał. :( Zaraz się rozbeczę a udało mi się dziś nie płakać :( Jakie to wszystko niesprawiedliwe, że nic nie można zrobić :(



Tylko nie mówicie że on nie jest mnie wart, że mnie kochał itp. bo to wcale nie pomaga. To by oznaczało że spędziłam 7 lat z kimś innym niż myślałam. Że to wszystko było kłamstwem, grą z jego strony. A ja wiem że chciałabym mu urodzić dzieci i że byłby wspaniałym ojcem, choć sam miał takiego jakiego miał i szybko go stracił. I chciałabym się zestarzeć z nim, osiągnąć wszystko co jest nam pisane. Razem się cieszyć i razem płakać. To wszystko chcę dzielić z nim :(

A może ja lubię cierpieć i rozkoszuję się tym? Już sama nie wiem. Czy te wszystkie głupie mysli są normalne, czy jestem masochistką?