Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wszystko się wali - dlaczego?

napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-18 12:15
Nikito,
Zdepresjonowana ma racje, pomysl o spotkaniu z psychologiem. nie dlatego ze sama nie dasz rady bo dasz tylko po to zeby zrzucic z siebie ten ciezar, zdystansowac sie do sytuacji. kiedy myslimy o ukochanej osobie po rozstaniu, w cierpieniu to mamy wypaczony obraz... teraz widzisz niemal ideal na ktory warto czekac i wybaczyc itp. ale jesli faktycznie tak bylo to czemu sie klociliscie? czemu juz wczesniej byly proby rozstania, przerwy? pewnie napiszesz ze przez ciebie:) ale moja droga, do tanga trzeba dwojga, do milosci i do klotni tez... przestan myslec co zrobilas zle, pomysl ile teraz mozesz zrobic rzeczy, ilu zmian dokonac w swoim zyciu- jestes wolna:)
napisał/a: Nikita8 2009-06-18 13:58
Nie rozumiecie. Nie czuję brzemienia żadnego, ciężaru, samokrytycyzmu. Dziwię się, że taka byłam, że tego nie widziałam i to mnie złości. Złości, że to zmarnowałam, zniszczyłam. Ale nie czuję się przez to zdołowana - wręcz przeciwnie. Wiem, że się zmieniłam i już nigdy takich błędów nie popełnię. Co widzicie w tym złego, że wysyłacie mnie do psychologa? Bo POWINNAM być na NIEGO zła? Czuć się zdradzona, uważać go za świnię? Nie byliśmy idealną parą i pewnie nie ma takich. Może poznam kogoś innego - oczywiście. Nie wykluczam tego i nie mam zamiaru się izolować.
Liczę po prostu na szansę, żeby to naprawić, bo chcę być z NIM! Może to nie już niemożliwe, a może poznam kogoś lepszego (w co wątpię, ale wszystko jest możliwe). Nic nie wykluczam!
Czy świadomość popełnionych błędów i chęć ich naprawy świadczy że potrzebuję pomocy?
napisał/a: kasiasze 2009-06-18 14:15
Ja bym Ciebie do psychologa rzeczywiście nie wysłała ...
Sama dajesz sobie radę.

Złość ... taaa...
Jesteś pewna, że byś już przy nim nie popełniała "tych" błędów, ale ja nie jestem pewna.
To są często pobożne zyczenia... Skąd wiesz, czy się zmieniłaś? Schudłaś? :) Nie żlopiesz już piwska? :)

Widzisz, może on i cudowny ale po prostu może nie dla Ciebie, skoro byłaś przy nim taka a nie inna? Nie inspirował Cię na tyle, by Ci się pomóc zmienić w trakcie związku.
napisał/a: Nikita8 2009-06-18 14:19
Nie zmieniałam się, bo nie widziałam tego jaka jestem. Nie przyjmowałam do wiadomości że robię coś nie tak. Wszyscy wokoło byli winni tylko nie ja. Ja byłam wspaniała i cudowna.
Potrzebowałam tego ciosu, żeby otworzyć oczy, spojrzeć na siebie czyimiś oczami i dostrzec co "osiągnęłam". I teraz nie wierzę, że mogłam być taka i tego nie widzieć. W życiu nie lubiłabym i nie szanowałabym takiej osoby gdybym z nią była. A na pewno nie kochałam. Właśnie takich ludzi zawsze krytykowałam, gardziłam nimi. A nie widziałam że sama taka jestem. I dlatego drugi raz nie popełnię takich błędów.
Czasem wystarczy wiedzieć że coś jest złe żeby tego nie robić. Gorzej jak wcześniej się tego nie widziało.
napisał/a: kasiasze 2009-06-18 14:26
No to życzę szczęścia .. oby!

A on, ON .... niech będzie, daj temu CZAS.

Może kiedyś znowu ... kto wie. Chcesz w ciągu 1,5 miesiąca naprawić błędy siedmiu lat?
Daj temu czas, zacznij sie zmieniać dla ... siebie. Banał jak nie wiem, ja wiem - ale mam trochę więcej lat i to jest najprawdziwsza prawda - dla siebie!
A inni to nagle docenią .... ani się obejrzymy.
napisał/a: Nikita8 2009-06-18 14:33
Dam Mu czas... Niech będzie szczęśliwy z nią - nie chcę tego psuć. Jasne - liczę po cichu że im nie wyjdzie, ale wiem że miałam swoją szansę - druga to już prezent od losu. Teraz jej kolej. Będę się spotykać z innymi jeżeli nadarzy się okazja. Może się zakocham i o byłym zapomnę. A może nie. Nie chcę nic zakładać. Chcę być gdzieś tam na skraju jego życia, wiedzieć co się u niego dzieje, czy jest szczęśliwy. Może kiedyś tak się zdarzy, że oboje będziemy samotni, a nasze drogi znów się zejdą? Ale jeżeli nie to będziemy szczęśliwi z kimś innym. Na razie nie wyobrażam sobie tego innego, że mógłby mi być tak blisko jak On, ale zdaję sobie sprawę, że to możliwe. Kto wie jak potoczą się nasze losy?
Ale ja wiem że zawiniłam, co zrobiłam źle i to chcę zmienić - dla siebie, bo nienawidzę osoby którą byłam. I chcę żeby On to wiedział - żeby wiedział że jeżeli kiedyś dostanę drugą szansę, to jej nie zmarnuję. I żeby wiedział że chcę Jego szczęścia - nawet z nią. I nie uważam, że się poniżam w ten sposób, że to poniżej godności. To jest uczciwe. Dlaczego mamy mieć do końca życia żal o coś, czego nie wyjaśniliśmy, a co nie było do końca tak jak myślimy? Czemu już zawsze tą pierwszą miłość mamy wspominać z jakimś niesmakiem?
Dlaczego mam wykluczać jakąś możliwość?
napisał/a: kasiasze 2009-06-18 15:03
Nie wykluczaj nic ale też niczego nie zakładaj ...

A niby JAK on ma wiedziec, że nie zmranowałabyś drugiej szansy?
Czy Wy w ogole się kontaktujecie?

Najmądrzejsze było zdanie "może kiedyś znowu będziemy samotni" i się bzliżycie. Może :)

p.s. Nie umiem wklejać cytatów!
napisał/a: Nikita8 2009-06-18 15:11
Dlatego chcę być obecna gdzieś w jego życiu. Żebyśmy od czasu do czasu mogli się spotkać, pogadać. Na razie nie wiem jak to będzie. Początkowo tak miało być, ale po moich histeriach ostatnich nie wiem czego On będzie chciał. Myślę, że będziemy się kontaktować, co do spotkań nie wiem, ale mam nadzieję że tak. Wtedy będę miała okazję mu pokazać jaka jestem teraz.
Ja nie chcę jej go odbić, nie chcę świadomie niszczyć ich związku. Po cichu mam nadzieję, że może jednak stwierdzi że woli mnie, ale wiem że to baaaardzo mało prawdopodobne. Niczego nie zakładam i niczego nie wykluczam.
Ostatnie lata żyłam w świecie fantazji, wciąż chcąc czegoś, a nie patrząc na to, co mam. I teraz żałuję, że tyle piłam, że zamiast cieszyć się z chwil spędzanych razem ja biadoliłam nad przyszłością. To było bez sensu - straciłam czas a i tak nic z tego nie ma. Teraz chcę się skupić na teraźniejszości. Na tym co jest tu i teraz. Na sobie - ale nie pod względem dogadzania sobie, a raczej wymagania od siebie więcej, bo do tej pory robiłam co miałam ochotę, nie robiłam tego co powinnam, bo ochoty nie miałam. Wymagałam od wszystkich tylko nie od siebie :)
Ehhhh
Wiele jest do zmiany, ale zaczynam siebie nawet trochę lubić, a wcześniej źle się czułam z samą sobą, użalałam się nad sobą i w ogóle. A wystarczyło ruszyć tyłek i coś zrobić zamiast biadolić. Na pewno nie wiem jeszcze wszystkiego i wiele moich stwierdzeń jest naiwnych. Tak czy siak i tak chyba dużo zrozumiałam przez ostatnie tygodnie.
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-18 19:24
Nikito,
w koncu napisalas wszystko jasno. z wczesniejszych postow wnioskowalam ze bierzesz na siebie calkowita wine i odpowiedzialnosc za rozpad tego zwiazku i nie akceptujesz siebie. teraz widze ze twarda z Ciebie baba i zazdroszcze Ci tego:) chociaz ja, dwa tygodnie po rozpadzie zwiazku zauwazylam wczoraj w pewnym momencie ze bezwiednie sie usmiecham, ot tak, do szyby w pociagu, sluchajac muzyki i nie myslac o niczym konkretnym. i uznalam ze to dobry znak. Zycze Tobie tez takich dobrych znakow:)
napisał/a: ~gość 2009-06-18 19:33
To dobrze ze napisalas w koncu jasno o co kaman... taka spowiedz... i wiesz co? ja ciagle wierze i wiem ze sobie doskonale poradzisz. a tak wogole... to thx za pw...
napisał/a: Nikita8 2009-06-18 19:34
Mrs. Hyde :) Tak to jest, że trudno wszystko opowiedzieć. Zawsze się pisze to, co akurat leży na sercu, a to tylko chwilowe odczucie i nie pokazuje całego obrazu.
Co do winy to biorę na siebie i tak jak pisałam wczoraj - ja z taką osobą jaką byłam bym nie wytrzymała. Chłopak i tak długo wytrzymał patrząc jak się staczam. I nic nie działało, bo póki sam nie zauważysz że coś jest nie tak, to żadna pomoc nie pomoże :P
A co do usmiechu ja też dziś jakoś tak się śmiałam nawet parę razy. Nie wiem czemu uświadomienie sobie tego, że jeżeli na kogoś mogę być zła, to tylko na siebie - uspokoiło mnie. Może dlatego, że siebie moge zmienić, a kogoś raczej trudno :)
Żal, że to zepsułam mi pozostanie, ale akceptuję Jego decyzję i wybór i to, że jest z nią i jest szczęśliwy. I może to ta akceptacja daje mi spokój.
napisał/a: angel136 2009-06-19 21:30
hej;) jestem nowa na forum... ale przeczytałam cały wątek... Nikita8 przykro mi i współczuje Ci;( tym bardziej że mam chyba podobny problem;( może mi uda się uniknąć rozstania;( Pomożecie mi? o wiec opisze swoją historie... jesteśmy ze sobą prawie 3 lata, ogólnie udany związek z jedno dniową przerwą i w sumie jedyną poważną kłótnią do teraz... od jakiś 2 tygodni nie możemy się dogadać. kłócimy się o bzdury przykład- prowadzę samochód i np nieświadomie wymuszę pierwszeństwo a on krzyczy e mnie jakby nie wiem co się stało. Mam wrażenie że stracił dla mnie cierpliwość;( a dlaczego to nie wiem. Do tego jedynym tematem który go drażnił to ślub. A obecnie wszystko. Chodź ostatnio mnie zdziwił , bo kiedy był pod wpływem procentów to powiedział że planuje kić mi pierścionek ale nie taki zwykły tylko zareczynowy... za 2 tyg moje urodziny wiec może może.... ale dlaczego stał się taki nie miły dla MNIE? MOŻE MU SIE ODWIDZIAŁO( boje się ze jeśli tak dalej pójdzie to zamiast zaręczyn będzie rozstanie;( naprawdę wszystko go drażni;(