Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wszystko się wali - dlaczego?

napisał/a: Nikita8 2009-06-26 19:45
Nawet mi podwyżkę dali za to że jestem :) Szczerze to się wkurzam, bo myslałam że to będzie inna praca, że będzie coś ważnego. A tu takie duperele i męcząca żmudna robota bezmyślna jak już :/ To nie jest staż. Ponad rok tu jestem. Nie zwolnią mnie raczej :) Tak czy siak to nie wątek o pracy ;)
A czy o nmnie kochał za to że byłam? Nie wiem :( Nie wiem już za co mnie kochał :( Fakt - gdy już byłam pewna uczucia, zaczęłam wymagać nic nie dając :( To na pewno jeden z powodów dlaczego tak się to potoczyło a nie inaczej.
Głupie jest to, że z jednej strony czuję złość, a z drugiej chciałabym żeby on już przestał złościć się na mnie za to że jestem :/ Czy myslisz że może być tak jak pisała chyba Mrs. Hyde? Że chce żebym zniknęła, bo nie potrafi o mnie zapomnieć? Bo bardzo mnie boli, że tak szybko staliśmy się dla siebie obcy :/ Czy myslisz ze on tego chce, bo chce postawić wyraźną granicą której nie przekroczy? Czy on naprawde nie ma checi przytulic, albo cos?
napisał/a: kasiasze 2009-06-26 19:57
Wiesz, przeczytałam jeszcze raz cały Twój wątek.

Cóż, stwierdzam tylko, że rzeczywiście jednak dość "szybko" wpadł w sidła nowego związku. Czy on z tamtą TO nazywa związkiem? Mówił Ci, że ją "kocha" - takich słów użył? Coś wspominałaś ....

Trudno powiedziec, ale to się zdrza - może znalazł kogoś, o kim może powiedzieć to "TA", ale też może mu się tylko tak wydawać. Scenariuszy może byc naprawdę kilka ..... może mu z nią istotnie nie wyjść, ale wcale nie ma gwarancji, że za Tobą wtedy zatęskni. Ale możeee - zatęskni.
Teraz? Czy broni się, bo mysli o Tobie czy naprawdę ma Cię dość? Nie stwierdzę tego. Po prostu nie wiem. Może trochę jedno i drugie? Bardzo prawdopodobne jest, że po prostu liczy na tamten związek z nią i nie chce mieszać "wątków", chce być w porządku wobec niej, wobec więc jest oschły wobec Ciebie. Ii tu - przepraszam - należy go rozumieć.
A czy mu z nią wyjdzie, tego nie wiemy. I na to nie masz wpływu.

Na pewno należy go zostawic, jak sobie zyczy, mimo Twego bólu, bo to może potęgować jedynie jego agresję.
A Ty rób swoje - kup jeszcze jedną parę kolczycków i zacznij ten angielski, bo warto. Wręcz obowiązek! :)
napisał/a: Nikita8 2009-06-26 20:08
Nie no stwierdzilam że dam mu spokój, że go puszczam i tak będzie :( Boli, ale kiedyś przestanie. A bez sensu tylko go wkurzać.
Spytałam czy jest z nią szczęśliwy - powiedział że jest. Spytałam czy ją kocha. Powiedział że tak. Pytałam czy uważa, że to właśnie to czego zawsze szukał - powiedział że nie wie, że za krótko się znają, że właśnie chce ją poznać bardziej.
Bolesne to, że ktoś nie był z nami szczęśliwy, że kiedyś pomyśli o niej - czemu wcześniej cię nie poznałem? Gdzie byłaś przez te wszystkie lata :(
Ale może ktoś tak pomyśli kiedyś o mnie?
Wierzę że tak. Wierzę że kogoś znajdę.
Tylko żeby to już przestało boleć. Żebym już nie płakała przez niego, żeby nie był wciąż obecny w myślach :( Ale to przejdzie - to też wiem. Dlatego ten angielski od środy będzie też między innymi - żeby następny miesiąc upłynął szybko. Czy kiedyś zatęskni za mną? Chciałabym - każdy by chciał. Ale czy są na to szanse? Nie wiem sama.
Głupio, że miłość jest tak ważna w życiu - tzn. że tak bardzo na nie wpływa. Ale jest - każda piosenka mówi o miłości :) Każdy coś przeszedł w życiu. Utrata pracy - ok. Śmierć kogoś bliskiego - ok. Ale miłość która przemija, rozpad związku - to potrafi dokopać strasznie i to w kazdej sferze - własnej wartości, pracy, itd. Kilka lub kilkanaście tygodni wymazanych z życia - o których lepiej zapomnieć. Przykre. A jednak nic nie daje człowiekowi takiego szczęścia jak miłość. Jeśli ją doceni :(
napisał/a: kasiasze 2009-06-26 20:23
Za to jakie zdobywasz doświadczenie - dzięki temu!
Żebym ja takie zdobyła kiedyś, w Twoim wieku :) ech ....
Rana się zabliźni .. bardzo trzymam kciuki oby szybko.

Tylko pozornie .. praca nie ma nic z tym wspolnego, z tym wątkiem.

Chcesz d a l e j robic cos, co nie jest satysfakcjonujące? Jak hm .... trochę NIE był Twoj związek dla chyba obu stron? Pisałaś kiedyś: "fajerwerków" nie było. A powinny być! :)

I tym optymistycznym akcentem .......
napisał/a: Nikita8 2009-06-26 20:35
Fajerwerki były na początku :)
Nie mieliśmy siebie dość. Powiedzieliśmy sobie wszystko co leżało na sercu - a trochę to trwało. Staliśmy się sobie tak bliscy...
Wiesz - słowo kocham było za słabe - mówiliśmy "Miłuję" a i to było za mało. To było takie uczucie, że chciało się płakać ze szczęścia. Kochaliśmy się, a ja chciałam go jeszcze bliżej - być jednym.
To było coś niesamowitego. Nie potrafię powiedzieć kiedy zaczęło się konczyć - na pewno trwało rok, ale co dalej? Nie mówię że to był rok sielanki - kłóciliśmy się nie raz, pakowałam się, wychodziłam, a potem siedziałam na przystanku zapłakana, pisałam smsy, a on przychodził. To był burzliwy związek, ale pełen namiętności, pasji - wszystkiego. To było naprawdę coś niesamowitego :) Potem codzienność, problemy, egoizm itp i stopniowo się wyciszało, zanikało. Tylko nie dostrzegałam tego. Tzn. widziałam że już nie jest jak kiedyś, ale myślałam że to w sumie normalne. Nie byłam szczęśliwa - zastanawiałam się jakby było z kimś innym, czy byłabym szczęśliwsza. Ale tu chodziło o wysiłek - o pracę nad tym, żeby było lepiej. A ja nie chciałam widzieć że robię coś źle. Wciąż wytykałam jemu błędy, oczekiwałam zmian. Jak on mówił co mu się we mnie nie podoba - nie słuchałam, odwracałam kota ogonem, że jak on by się zmienił to ja też. A zresztą już to mówiłam wszystko.
Dlatego uważam, że to zepsułam - może oboje byliśmy winni. Ale ja popełniłam bardzo dużo błędów i staczałam się na dno. I biorę winę za rozpad na siebie. Tak uważam. Byliśmy inni, z innych domów, innych środowisk, a połączyło nas bardzo wiele. Były duże zgrzyty, ale ja zawsze musiałam mieć to co chciałam. Inaczej były fochy, obraza itp.
Ehhhh...
Gdyby mogło być znów tak jak kiedyś. Stałam się kimś innym zupełnie, poszłam w złym kierunku. Uważam, że jeśli kiedyś się spotkamy, już po przeboleniu tego wszystkiego co było, to możemy znów się w sobie zakochać. On mnie pokochał taką jaka byłam 7 lat temu, potem stawałam się z kimś innym, przestał kochać kogoś kim się stałam;. Teraz jestem inna i nadal się zmieniam i już nigdy nie będę taka jak 7 lat temu, ale też taka jak ostatnio. Dlatego wszystko jest możliwe. Ale wiem że musi minąć sporo czasu - to nie kwestia miesiąca. Nie wiem czy pół roku starczy. Wszystko zależy też od jego związku z nią i ewentualnego mojego. Musi wygasnąć to wszystko co było. Musimy się spotkać jak dawni znajomi, bez żalu, wyrzutów itp. Żeby to wszystko wygasło trzeba czasu.

[ Dodano: 2009-06-26, 21:19 ]
A wiesz - jak sobie to przypomniałam to poczułam się lepiej, wrócił jakiś uśmiech na twarz. Bo mnie kochał ponad wszystko. Nawet jeżeli to z nią się ożeni czy coś tam, jeżeli to z nią chce spędzić resztę życia, to związek ze mną nie był zmarnowanymi latami, bo przeżył coś wspaniałego - a myślę że ma podobne odczucia co ja w tym względzie :) I lepiej mi dzięki temu. Bo już wątpilam, czy to nie było kłamstwo, albo po prostu wydawało się super, a jednak nie było. Było. Było niesamowicie. Zastanawiam się, jeszcze nie pojutrze, ale za 2 tygodnie jak będę oddawać samochód, czy się nie odstawić, nie podejść do niego nowa, pewna siebie i nie spytać czy pamięta jak nie mieliśmy siebie dość, jak bardzo się kochaliśmy i jak było cudownie i że cokolwiek się stanie nie odbierze mi tego, uśmiechnąć się i odejść :P
Jak myślicie? Bardzo głupie?

[ Dodano: 2009-06-27, 08:22 ]
A wiecie co? Dziś mi dużo lepiej - wczoraj wieczorem też. I porozmawiam z nim jutro - tzn. powiem mu parę rzeczy. Przypomnę mu jak było na początku - co to było za uczucie. I spytam czy z nią jest tak samo - czy kocha ją tak jak kochał mnie, czy jest tak szczęśliwy jak był ze mną. Jeżeli powie, że nie, to może da mu to do myślenia. Jeżeli powie, że tak, to dobrze! Bo to znaczy, że ja również mogę to przeżyć jeszcze raz - z kimś innym :) Niech będzie z nią jeżeli chce. Jeżeli woli takie umiarkowane uczucie, bez pasji itp. A może jest pasja? To wtedy znaczy że dobrze zrobił prawda? Teraz i tak nie chcę żeby wrócił - chcę się najpierw zmienić, zająć sobą, zadbać o siebie. A on - niech robi co chce. Jego wybór. Moim zdaniem popełnia błąd. Może i ona daje mu to, czego ja nie dawałam. Ale ja nie dawałam, bo nie wiedziałam że powinnam, nie myślałam o tym, a nie dlatego że nie potrafiłam albo nie chciałam. Za to uważam, że ona nie da mu tego wszystkiego, co dawałam albo mogłam dać ja. Takie jest moje zdanie - mogę się mylić. Jeśli się mylę, to poznam kogoś lepszego. Jeśli się nie mylę, to on popełnia błąd.
Powiecie pewnie że niepotrzebnie chcę mu to powiedzieć. Może i tak. Ale chcę z nim porozmawiać inaczej - z innej pozycji niż zrozpaczona porzucona. Zobaczy dziewczynę która ma dużo do zaoferowania - jeżeli on to odrzuca, to jego strata. Chciał czegoś innego, czegoś nowego - i ma.
Zresztą wiecie o co mi chodzi prawda? :)
Czuję się dużo lepiej. Tak czy siak byłam szczęśliwa - i on też. I tego nie wymarze z pamięci choćby chciał. Może mnie traktować jak obcą osobę, może mi mówić "dzień dobry" albo przechodzić na drugą stronę ulicy jeżeli chce. Ale nie zmieni tego co było.

A słyszeliście nową piosenkę Pauli? Nie mogłam już słuchać tamtej "dziś już wiem chcę dzielić z tobą... " coś tam. A ta nowa bardziej trafia mi w klimat :P

"Uciekaj stąd i zabierz wszystkie nasze dni
Obrazy wspomnień, na których razem ja i Ty
Wyblakłe kalendarze i daty naszych marzeń
I powiedz jej, by zawsze dbała o wszystko co kochałam

Uciekaj już i powiedz, że to moja wina
Gdy cały czas jak Anioł Stróż przy Tobie byłam
Ty byłeś z nią myślami, Wy tak bardzo zakochani
Więc powiedz jej, by zawsze dbała o wszystko co kochałam

Bądź szczęśliwy z nią dla siebie
Bądź szczęśliwy z nią
Bądź szczęśliwy z nią dla siebie
I prosto w serce zadaj cios
Zadaj cios, zadaj cios, zadaj cios

Tak minął rok, widuje jeszcze was czasami
Nie powiem już, że byliście tak zakochani
Zmęczone są jej dłonie i smutne są jej oczy
Wspominasz wciąż myślami, jak było między nami

Za oknem noc, przede mną same dobre dni
Gdieś morze łez, po którym pewnie płyniesz Ty
Samotny kapitanie, pamiętasz jak błagałam
Byś nigdy nie zabierał, wszystkiego co kochałam

Bądź szczęśliwy z nią dla siebie
Bądź szczęśliwy z nią
Więc bądź szczęśliwy z nią dla siebie
Okrutny czasem bywa los

Bądź szczęśliwy z nią dla siebie
Bądź szczęśliwy z nią
Bądź szczęśliwy z nią dla siebie
I prosto w serce zadaj cios
Zadaj cios"

Tak - los bywa okrutny. Bywa też przewrotny. Dziś cierpimy ogromną stratę, a za rok możemy być szczęśliwi że tak się to wszystko ułożyło prawda? :)
Będę szczęśliwa - choćby nie wiem co. Może mi odebrać samochód, przyszłość, marzenia. Ale nie odbierze mi wspomnień i nie odbierze mi szczęścia. Z nim czy bez niego ale do cholery będę szczęśliwa!! :) Bo chcę być, bo zasługuję, bo mam wiele do zaoferowania i choć on tego nie chce to zechce ktoś inny. A on może będzie żałował a może nie - nieważne. Już nie jest częścią mnie.
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-06-27 09:32
Nikito,
ciesze sie ze jest Ci lepiej:) jednak moim zdaniem jesli hcesz na prawde zrobic na nim wrazenie to nie rozmawiaj z nim tak jak planujesz, bo to wbrew pozorom utwierdzi go w przekonaniu jak bardzo za nim tesknisz, cierpisz itp- bedzie myslal "ale sie wystarala zeby wygladac ladnie i zeby mi pokazac jak sie zmienila. ale musze byc zaje**** ze tak za mna szaleje..." itp. lepiej zostaw to na razie a skoro wiesz ze i tak sie spotkacie z powodu samochodu wtedy sie odstaw, ale tak zeby nie bylo widac ze sie szykowalas 2 godziny;) i rozmawiaj z nim normalnie- powiedz ze swietnie wyglada, usmiechaj sie i nie poruszaj tematu "was". wiem z doswiadczenia ze takie zachowanie sprawi ze bedzie znacznie bardziej prawdopodobne ze zacznie sie zastanawiac czy popelnil blad;)
napisał/a: Zakk 2009-06-27 14:50
niestety ale jeżeli chcesz zrobić na nim jakiekolwiek wrażenie to musisz wybrać najtrudniejsze rozwiązanie, czyli bez zbędnych ceregieli oddać mu kluczyki i odejść, mówiąc np że się spieszysz. Jeżeli coś ma mu dać do myślenia, to tylko obojętność z Twojej strony.
napisał/a: Nikita8 2009-06-27 15:06
To ja głupia jestem :( Bo z nim porozmawiam. Powiem mu z uśmiechem na ustach i pewnością siebie, że źle wybrał. Że może jest z nią szczęśliwy, ale nie tak jak był ze mną. A jeśli się mylę, to będę wiedziała że mogę to przeżyć drugi raz, a to też dobrze :)
Zawsze byłam gaduła - nie powstrzymam się :/
Nawet nie chcę żeby teraz wrócił - za wcześnie. Widze, że muszę się nauczyć samodzielności, za bardzo przywykłam że on jest. Ale za parę miesięcy powinniśmy spróbować od nowa - spotkać się parę razy, pogadać i zobaczyć czy coś "iskrzy". Ja wierzę, że może zaiskrzyć.

[ Dodano: 2009-06-28, 13:10 ]
No i rozmawiałam z nim.
Powiedział że dąży do tego żeby być tak szczęśliwy jak wtedy, że trudno porównać uczucie i związek, bo teraz jest inaczej - przede wszystkim ma doświadczenie i stara sie nie popełniać tych błędów co kiedyś.
Pytałam czy się zmieniłam, powiedział że jeżeli to co mówię naprawdę się zmieni, to zmieniłam się o 180 stopni :)
Rozmawialiśmy godzinę, choć parę razy chciał już iść - bardziej dlatego, że bał się co jeszcze powiem, że znów będę...
On nadal patrzy negatywnie na nasz związek - bardziej pod kątem jakich błędów nie popełnić więcej i co złego w nim zostało po mnie :(
Ehhh...
Ale jak on może nie widzieć że łączy nas tak wiele? Powiedziałam mu potem, że skoro jego związek z nia jest inny, bo stara się nie popełniać błędów, to niech pomysli jak mogłoby być między nami gdybysmy ich nie popełniali. Poprosiłam żeby wziąć kiedyś pod uwagę, że znów może coś zaiskrzyć. Powiedziałam, że moim zdaniem jakbysmy się za kilka miesięcy spotkali parę razy, to mogłoby znów zaiskrzyć. Kurcze tak dobrze mi się z nim rozmawia :(
Potem pojechałam na zakupy :P Fajne rzeczy sobie nakupowałam - nie ma to jak schudnąć 15kg i 2-3 rozmiary w dół zjechać :D Za 2 tygodnie jak będę mu oddawać samochód to dopiero zobaczy :P Już dziś troszkę zobaczył - nawet powiedział do mnie "chudzielcu", choć do chudzielca to mi jeszcze dużo brakuje :) Ale miłe to było. Byłam generalnie roześmiana itp. Powiedziałam mu, bardzo szczerze, że nie wierzę w to co się ze mną działo ostatnio. To jaka byłam okropna, jak się stoczyłam, nawet niewiele z tego pamiętam. On też mówi że czuje jakby to był jakiś sen. Ehhh... On powie pewnie że nie, ale czemu ja czuję, że nadal coś jest między nami i to nie tylko z mojej strony?
Powiedzcie że jeszcze dostanę szansę, że nie wszystko stracone :(
Nie będę go nagabywać, dzwonić, pisać. Spotkamy się za te 2 tygodnie, a potem nie wiem :( Ja wiem - jestem pewna, że mogłoby nam byc cudownie. Niech on też w to uwierzy :(
napisał/a: iffy 2009-06-28 13:39
czytałam cały Twój wątek i rzeczywiście nie byłaś tak do końca wobec niego w porządku. i za każdym razem jak mówiłaś mu, że się zmieniłaś - kłóciliście się. może faktycznie daj mu żyć, i sama zacznij, od zera, z nowym partnerem, tak jak on. czasami jest to lepsze rozwiązanie, niż ciągłe wracanie do siebie. uczy nas to życia, godzenia się z porażką. i tylko wtedy tak naprawdę się zmieniamy.

kochać to także umieć się rozstać. umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
Vincent van Gogh
napisał/a: Nikita8 2009-06-28 13:42
Masz rację :( Ale czy nie zasługuję na to, żeby dostać drugą szansę? Właśnie z nim? Nie chcę wracać do tego co było, chcę rozpocząć coś nowego, ale z tym samym człowiekiem :( Nie wiem - jeżeli ktoś się trafi po drodze to spróbuję, nie będę też niszczyć jego związku, ale może to naprawdę miałoby szansę - jako dojrzały, świadomy związek, a nie taki jaki był :( Ja w to wierzę. Wierzę też że on znów może być ze mną tak szczęśliwy jak był kiedyś, a może i bardziej. Wierzę, że mogę go uczynić szczęśliwszym niż jest z nią. Chcę jego szczęścia - dlaczego nie może to być szczęście ze mną?
napisał/a: kasiasze 2009-06-28 13:58
Nikita, iffy ma racje - próbowaliście!
Więc jakby nieraz była "druga szansa". Nie wychodziło.

Musisz się pogodzić z tym, że nic na siłę. Sądzisz, że "nagadanie" mu, proszenie, przekonywanie, obrzydzanie obecnej jego znajomości odniesie dobre rezultaty?
Jesli tak myslisz, jesteś w błędzie. Ogranicz gadulstwo, przecież to ewidentny bląd!

Właśnie coś podobnego przeżywam - też "krzyczałam", byłam rozgoryczona. . Niedawno całkiem. Nie zauważał mnie, brzydko mówiąc "olał".
Odpuściłam więc całkowicie, zniknęłam. I co - ktoś zaczyna robić podchody! Bardzo wolno, niesmiało, ale zawsze. Ja na razie jestem skała, nie reaguję i przyglądam się.
Może się czegoś fajnego doczekam?
Nie jestem "skała" tylko na pokaz, także w środku, mimo, że człowiek na mnie cały czas działa, to przewartościowałam sobie: ja i to czego JA chce jest najwazniejsze dla mnie. Nie rzucam się już na te jego podchody, o-b-s-e-r-w-u-j-ę.
Ty wiesz czego chcesz, ale nic nie osiągniesz obiecywaniem mu, ciągnięciem.
On wie, że tak szybko o nim nie zapomnisz, pamięta i nie musisz już mu tego pokazywać.
Na razie go to męczy, zrozum. Poza tym jest z kims, mówi o niej ciepło.
Jesli będzi im coraz fajniej, będzie o Tobie zapominał. przypomni sobie TYLKO wtedy, jesli między nimi zacznie się psuc i uzna, że to nie TO.
Chciałabyś jednak faceta po "innej"? Ja nie, no chyba, że za parę lat, po innych doświadczeniach.
napisał/a: Nikita8 2009-06-28 14:01
Po innej - nieważne. Poradzę sobie z tym.
Drugiej szansy nie było, bo próbowaliśmy, ale ja nie widziałam że coś robię źle!
Teraz widzę! I chcę drugą szansę prawdziwą drugą szansę!
Nie będę już prosić, przekonywać. Robiłam to - wiem, że on już wie to wszystko. Musi sam podjąć decyzję :( I obawiam się że zostanie z nią - będzie walczył o to by tego związku nie zniszczyć :( A ja? A ja zniknę gdzieś tam...