zdradzilam i zaluje

napisał/a: ankas1 2008-02-28 21:16
Ale jakie mam wyjscie skoro to on mi sugerowal sie wyprowadzic.Wiem ze jemu jest ciezko i on w tej chwili nie wie czego chce naprawde,to nie jest tylko moje zdanie bo sam to mowi.On nie chce byc ani ze mna ani bezemni albo lepiej pwiedziec bez nas.Moze to glupio brzmi ale ja uwazam ze on ma naprawde problem psychiczny niestety nie jestem w staniemu w zaden sposob pomoc namawialam na terapie ale bez skutku no bo on czegos takiego nie potrzbuje jemu przeciez nic nie jest.jest jak dr.jekyll i mr.hyde klotnie,awantury,milosc,nienawisc z jednego momentu na drugi to sie zmienia.Wczoraj w nocy bylo cudownie ale dzisiaj niestety ale powiedzial ze to tylko niepotrzebnie jeszcze bardziej komplikuje sprawe.Boje sie ze jak zawsze ja bede nalegac i prosic to straci calkiem szacunek(ktorego i tak nie ma za duzo )dla mnie ze bedzie tak zawsze bo to nie jest pierwsze mieszkanie w tym roku zawsze jak mialam cos na oku to sie polepszalo a jak zostawilam to za dwa tygodnie znow mi sie kazal wyprowadzac.Jest godzina 21.15 a jego jeszcze nie ma w domu i tak jest codziennie chociaz wiem ze od ok.19.00 nie pracuje siedzi w swoim biurze i popija dzieci juz poszly spac nie widzial ich od niedzieli.
napisał/a: Heike1 2008-02-28 21:26
wiesz co, ja też sądziłam, ze mój mąż ma problem psychiczny ze sobą bo zachowywał się tak jakby nie mógł się zdecydować co on włąściwie chce. Po wielu miesiącach takiej huśtawki okazało sie ,że związał się z kimś innym. I tak naprawdę to chciał odejść ale nie wiedział jak to zrobić. A wspólny seks? W moim przypadku dawał nadzieję ze wszystko się ułoży. Czy masz pewność, że mąż nikogo nie ma?
napisał/a: Mari 2008-02-28 21:54
ankas napisal(a):Gratuluje szczescia przynajmniej niektorym to sie udaje.U nas problem w tym ze moj maz nie wie czego chce a ja nie mam juz sily na ta walke to sie ciagnie juz od roku.Napisz cos wiecej
Pozdrawiam serdecznie ankas

ankas,
Czuję ,ze po tej Twojej zdradzie dałaś z siebie zrobić typową cierpiętnicę i grzesznicę...a mogłaś temu swojemu tępemu facetowi wygarniać przy każdej okazji ,że jest do dupy ,że z nudów przy nim zdechnąć można ...sory za ostro :eek: ,ale wiem co mówię.
Nie ! nie radzę Ci tego na razie pochopnie mówić ..to Ty znasz męża i wiesz na co możesz sobie pozwolić...

Ja wiedziałam ,że mąż mnie kocha , ale tępaczkowi musiałam przypomnieć na czym polega partnerstwo w małżeństwie .... równouprawnienie...
Ty zdradzasz i ja potrafię .Nie chcesz ze mną już być ..zamykam drzwi za sobą...zadziałało i jest super.

U Ciebie jest troszkę inaczej ...bo piszesz ,że on Ci mówi abyś się wyprowadziła...Podejrzewam ,że on cały czas się odgrywa na Tobie i tak będzie do momentu aż znajdziesz na niego sposób...będziemy szukać!.
Hmm..może "olewka" tego co mówi ...zacznij "SWOJE ŻYCIE" -kierunek?

-robię wszystko aby siebie zadowolić , poprawić humor
-on jest tylko od zaspakajania moich potrzeb finansowych
-jestem piękną i powabną istotką , ale nietykalną dla niego(jakiś czas)
-jego krzyki , czy dogryzki traktuję jak na to zasługuje ...spuszczam wodę z klozetu bez emocji..
-obowiązkowo jedno , dwa wyjścia w tygodniu na imprezkę...(nie ważne czy dzieci czekają , płaczą...obowiązki na ten czas przekazujesz mężowi).
-uśmiech na buzi ...dla niego też,nawet jak wrzeszczy..zimne spojrzenie i prośba ..o ciszej proszę..wyjście do innego pokoju..
-luzik spokój , opanowanie i głowa podniesiona wysoko..

Jeśli czujesz ,że on Cię kocha i warto to znajdziemy sposób!.

:)sory chaos , ale ja taka jestem jak przeżywam
napisał/a: Heike1 2008-02-28 22:43
Ankas,
Słuchaj Mari i spróbuj róznych metod. Może akurat na Twojego metoda, na dystans zadziała. A jak nie ta to inna.
Napisz, co postanowiłas zrobić. a to że on gada o Twojej wyprowadzce to może być tylko takie gadanie na złość, nie znaczące tak naprawdę nic.
Pozdrawiam
napisał/a: ankas1 2008-02-29 21:46
hej,
a jednak wyprowadzka nie da rady inaczej.
Mari masz racje z twoimi radami sa niezle ale niestety ja je musze stosowac na odleglosc nie jest tak ze nie bedziemy sie wcale widziec bo razem pracujemy no chyba ze mnie wyrzuci.Z ta powabna istotka to troche potrwa bo przez ten caly rok przytylam 12 kilo i wygladam okropnie do tego jeszcze zawsze zaplakana.dzisiaj jeszcze prosilam zeby nie jechal zebysmy sprobowli jeszcze raz ale niestety pojechal.Zobaczymy jezeli to jest ta wielka milosc to moze jeszcze bedziemy razem a jak nie to trzeba sie z tym pogodzic ale ciezko jest bardzo.Wczoraj cala noc trzymal mnie w objeciach nie puscil ani na chwile a dzisiaj owiedzial ze go to bardzo boli co sie teraz dzieje.
napisał/a: Mari 2008-02-29 22:08
ankas,
Hi, hi jak ja się dołowałam przez męża w zeszłym roku tyle samo utuliłam na siebie !.
Zrzucam to ale dopiero od 2 tygodni i nie głodzę się..po prostu nie jem tego co zwierzątka przeżuwacze :D i leci w dół.
No przecież muszę wiosną coś na siebie włożyć z szafy ...

Ej! nie przesadzaj na swój temat ..bo mnie rozśmieszasz !...Przyglądałaś się mężowi ostatnio? ..jak wychodzi z pod prysznica ma suche stopy? Przecież wszyscy się zmieniamy ..raz wyglądamy bosko ..raz jak z pod budki z piwem !.
Nie przejmuj się bzdetami ..uśmiech na buzi i miłość w oczach a dostaniesz od niego to samo..
Następny post będzie poważniejszy , ale proszę powiedz dlaczego chcesz się wyprowadzić , dlaczego sądzisz ,że to Wam pomoże?

buziaki
napisał/a: ANNA67 2008-02-29 22:13
hej,
napiszę Ci jak To wyglądało z mojej strony.
Zostałam zdradzona przez męża, dowiedziałam się również po " fakcie" jak było już wszystko skończone. Wiele razy kazałam mu się wyprowadzać, każda sprzeczka kończyła się " jak Ci tam było lepiej droga wolna", i chyba dzięki uporowi męża nadal jesteśmy razem, przeżyliśmy( przeżywamy) tygiel, gdzie wszystko się gotuję. A dogadanie jest możliwe tylko wtedy gdy się jest razem. Wybacz, ale w pracy nie będziesz Mu mówić co Cię boli, a i dla Niego nie byłaby to sytuacja komfortowa.
Nie ma to jak domowe pielesze.
napisał/a: Mari 2008-03-01 19:08
ankas,
Słowa ANNY mogą Ci się wydawać z pozoru nie ważne..
ANNA67 napisal(a):hej,
A dogadanie jest możliwe tylko wtedy gdy się jest razem. Wybacz, ale w pracy nie będziesz Mu mówić co Cię boli, a i dla Niego nie byłaby to sytuacja komfortowa.
Nie ma to jak domowe pielesze.
bo znasz męża i czujesz ,że jak odejdziesz na chwilę , to może On się opamięta ,zatęskni za Tobą...
Nic bardziej mylnego :confused: .Tak w pierwszym tygodniu może tęsknić , ale
wystawiasz Go na poważne pokusy , którym może ulec i narażasz się na to ,że nie tylko Twój zapach będzie go rajcował...

Proszę pisz , czekam
napisał/a: Ciarka 2008-03-02 10:34
Heike Czy ty naprawdę wierzysz w to "gdyby"? Z taka pewnością twierdzisz, ze gdyby sie nie wyproiwadził, to by sie wam udało......Hmmmm... tzn, że gdyby się nie wyprowadził, to kochanka by zniknęła, rozmyła się?......Naprawde chciałabyś zyc jak ja, z mężczyzna, ktiry opowiada bzdury i gra na dwa fronty? Wierz mi zazdroszczę wszystkim tym kobietom, ktore mąż zostawił raz a dobrze, nie grając szlechetnego rycerza, który sie waha...Wypłakały swoje, ale przynajmniej wiedzą na czym stoją, a ja mam u swego boku mężczyznę, którym sie poniekąd muszę dzielić (jesli nie ciałem, to na pewno jego sercem...) i który funduje mi podobną huśtawkę nastrojów jak mąż ankas...Nie chcę dawać rad, nie znam złotego środka, ale doskonale rozumiem ankas, bo nie mozna w imie milości dac sie poniewierać...Powiem tylko, że ja tez dojrzałam do rozstania, pomimo tego, ze kocham. Ankas powiem ci jeszcze jedno, twój mąż ma problem alkoholowy nieumiejętnośc podjęcia decyzji zapija, żeby o tym nie mysleć, tak właśnie rodzą się alkoholicy, bo to przeważnie są po prostu nadwrażliwe jednostki, ktore nie radza sobie z życiem, ktorych pronlemy przerosły i muszą od nich gdzieś uciec, np w alkohol...Mój partner tez ma głębokie problemy emocjonalne i obawiam się, ze bez pomocy psychologa nie poradzi sobie z nimi, zwłaszcza, ze nie bardzo chce z tym cokolwiek robić....Ja po długiej walce przestaję widzieć sens, wykańczamy się wzajemnie i choc wiem, że jest pomiędzy nami uczucie, to czasem trzeba zapakowac serducho w torbe i podjać racjonalna decyzję, bo inaczej bedziemy sie męczyc i dręczyć, az sami zabijemy to, co jeszcze się pomiędzy nami tli......
napisał/a: Heike1 2008-03-02 16:59
Ciarko, z taka pewnościa mówisz... Niczego nie jestem pewna. Napisałam ci już parę dni temu na wątku Mari, że może i masz rację z tym wyprowadzaniem.Nie ma reguły czy uda sie bo będzie w domu czy też się z niego wyprowadzi. Nie przewidzimy tego. Ale jeżeli obydwoje tego chcą to łatwiej jest robić magiel jak się mieszka razem. Co innego gdy jedna ze stron nie chce, wtedy mieszkanie razem czy wyprowadzenie się -nie ma już znaczenia.
Nawiązując do tego czy nam udałoby sie jakbyśmy mieszkali razem. Gdyby on chciał-tak. Udałoby się, gdyby jego emocje były silniejsze w domu przy mnie a nie przy tamtej. Samo mieszkanie wspólne nie doprowadza do niczego konkretnego.
Problemem byłoby dla mnie ewentualne wybaczenie zdrady. I tu mógłby być problem bo wracałabym do tego w myślach.Z czasem emocje byłyby mniejsze ale 100% wybaczenia nie byłoby. I tu pojawia się pytanie o jakość takiego związku po zdradzie.
U mnie to wszystko to jest czyste gdybanie bo rzeczywistość jest taka ,że sie rozwodzę. :(
napisał/a: Mari 2008-03-02 17:12
Ciarka kochanie i teraz z Tobą się nie zgodzę. Opisujesz sytuację Ankas ze swojej perspektywy . Ty masz zupełnie inną .
Mąż Ankas nie ma problemu alkoholowego tak jak nie miał mój ! a pił po 3-4 piwa dziennie przez okres dwóch lat .. zaczynał od samej godziny rannej...
Gdyby był alkoholikiem to byłby do dziś!. Obecnie kiedy jest między nami w porządku nawet nie myśli o tym. Tak nie zachowuje się przecież alkoholik czyż nie?.
Także nie potrafił się określić , podjąć jakąkolwiek wiążącą decyzję związaną z naszym związkiem. Odpowiedź dlaczego się nie chce zdeklarować była prosta : nie wiem , ale jak zaglądałam w niego głębiej ...otwierał się i powiedział ,że straszliwie się mnie bał ,nie był pewien co ja jutro wywinę i powiem...cierpiał bardzo mnie kochając ,a zarazem winiąc siebie za zaistniałą sytuację.Był przerażony i nie umiejący w żaden sposób zareagować...dokładnie ?!paraliż 10-cio letniego chłopca .
Dopiero "tygiel" o którym wspomina ANNA spowodował ,że zrozumieliśmy się wzajemnie i dogadaliśmy...
Ciarko masz rację co do tego ,że Ankas nie dostaje 50% od męża tego co sama daje i tu popełnia błąd zasadniczy !. Miłość miłością , kochanie kochaniem ale jak daję to i powinnam też dostać tyle samo. Naszym błędem jest to ,że zbieramy żale , pretensje w sobie i dopiero za jakiś czas z wielkim impetem, nerwami wyrzucamy z siebie w czasie ostrej kłótni to wszystko ..zamiast na bieżąco "pogadać" .
Zaskakujemy wtedy faceta totalnie no bo jak ? do tej pory było ok?...mówiła ! a teraz co jej odbiło :confused: ...Oni nie myślą ale działają , oni nie dzielą słowa na czworo ...
napisał/a: Ciarka 2008-03-02 18:37
Ciarka napisal(a):Nie chcę dawać rad, nie znam złotego środka, ale doskonale rozumiem ankas, bo nie mozna w imie milości dac sie poniewierać...

Chcialam, żeby to bylo sednem mojej wypowiedzi, broń Boże nie mówie tego wszystkiego ze stuprocentowa pewnoścą...A może sama chcę się utwierdzić w słuszności swoejej decyzji i dlatego tak głośno i pewnie o tym mówię... Drogie kobitki! To wszystko zależy od przeróżnych drobiazgow, ktore w każdym związku sa inne... Mari, ile czasu trwały wasze "targi"? Z tego co kojarze u ankas trwa to już rok, to naprawde długo. Owszem, trzeba dać mężczyźnie czas na zastanowienie, na przemyslenie, na dotarcie do swoich potrzeb, ale nie można czekac wiecznie, bo to potwornie wyniszcza... A jeśli chodzi o problem alkoholowy, to moge sie mylic, ale na pewno ma duże problemy emocjonalne, ktore objawiaja sie pod postacia ewidentnych manipulacji.. Ja to widze tak: jak ankas się do niego zbliza to on ucieka, jak ankas zaczyna dbac o siebie i swoje zycie , on próbuje ja jakoś zatrzymać. A w miedzy czasie za pomoca alkoholu zagłusza swoje problemy zamiast się z nimi zmierzyć...Jak myslicie dziewczyny? Jak dlugo mozna tak zyć?....Ja wiem, że to prowadzi do totalnego chaosu w zyciu uczuciowo-emocjonalnym, do zaburzeń poczucia własnej wartości i w pewnym momencie czujesz, ze dłużej nie wytrzymasz, że musisz uciekać, ratowac siebie, bo ilez łez mozna wypłakać?......Ilez czasu można poświęcic na dobijanie sie do serca mężczyzny, który nie dojrzał do budowania trwałych więzi? Przychodzi taki moment, ze choc kochasz, wiesz, ze musisz przede wszystkim ratować siebie. Każda z nas przechodzi rózne etapy i na każdym z nich udziela nieco innych rad, dlatego Ankas-poczytaj spokojnie, porownaj nasze sytuacje do swojej i weź pod uwagę wszystkie doswiadczenia, zanim podejmiesz ostateczna decyzję....Mam nadzieję, ze różnorodność naszych doświadczeń pokaże ci cała gamę możliwości i pozwoli jeszcze raz przemyslec sprawe i podjąc najlepsza z mozliwych decyzji...