zdradzilam i zaluje

napisał/a: Ciarka 2008-03-21 15:10
A może on na tych portalach próbowal wysledzić ciebie?....
A może twoja mama rzeczywiscie za duzo ingerowała w wasze życie?...
napisał/a: Mari 2008-04-02 17:33
ankas ,
co sie działo u Ciebie przez te dwa tygodnie?...nie było mnie chwilkę i miałam ograniczony dostęp do netu..
Z Twoich ostatnich postów wynika ,że to Ty zrezygnowałaś na rzecz Waszego związku ze wszystkich sposobów na "odreagowanie";)...błąd !.
Może właśnie to było przyczyną Waszych nieporozumień?...może siedząc z nim w pracy a następnie w domu miałaś go po prostu czasem dość i zmieniłaś się wobec niego, dlatego Cię obwinia i ucieka od Ciebie?.
O co przeważnie się sprzeczacie i kto inicjuje pierwszy te sytuacje?
napisał/a: greg 2008-04-17 15:30
A mi sie wydaje, że od dłuższego czasu Twój mąż ma jakis problem (moze w firmie) z którym nie może sobie poradzić. Tobie nie powie bo sie wstydzi (bo to nie męskie), ale w środku coś go zrzera. Jeżeli masz jeszcze siłę powinnaś postarać się odkryć ten problem i wysłuchać go i choćby dla Ciebie ten problem wydał sie najgłupszy, wysłuchaj go w spokoju i powiedz mu, że wszystko będzie OK. W pewnym momencie on mógł potrzebować twojego wsparcia ale nie przyznał sie, że coś go trapi - typowy syndrom faceta. Przerabiałem to na własnej skurze, potrzebowałem wsparcia ale nawet gdy mówiłem w czym jest problem dostawałem kopa w dupę, więc powoli sie zamykałem, nie byłem zdolny do rozmowy z żoną, ona mnie nie rozumiała, ja nie mogłem jej dać tego czego chciała. W końcu zdradziła mnie, a dla mnie był to cios nokautujący.
Wszystko z braku porozumienia. To jak się zachowuje twój mąż to typowy objaw po dowiedzeniu sie o zdradzie, sam nie wie co ma zrobić, do wyboru pozostaje dotychczasowe życie choć niezbyt szczęśliwe ale bezpieczne lub nowe oddzielene ale niznane. Najlepiej daj mu spokój, niech sam podejmie decyzję, jeżeli masz ochotę to walcz o niego, wysłuchaj go i nie oceniaj, po prostu bądź, usmiechaj sie - to będzie ciężkie.
napisał/a: ankas1 2008-04-23 12:58
Hej Mari,
sorry ze tak dlugo nie pisalam ale nie mialam takiego dojscia do netu w pracy troche czytalam ale do ´pisania nie starczalo czasu i pozatym zawsze ktos za plecami stoi.
A wiec jestem,zyje nie placze wzielam sie za siebie odchudzam sie,kupilam sobie nowe auto powoli swiat ma mnie spowrotem wychodze ze znajomymi jak maz bierze dzieci a bierze prawie co tydzien,nie izoluje sie i to mi pomaga,ze nie jestem sama nie mam czasu tyle myslec nawet wieczory nie sa juz takie straszne mozna spedzac godziny z jakimis tam maseczkami na twarzy i kremem przeciw celulitowym i zapakowana w folie.
A moj maz przychodzi,od czasu do czasu zostaje na noc.On po prostu nie wie czego chce i chyba juz nigdy wiedzial nie bedzie.Najpierw to ja latalam cudowalam to mnie prosil zebym dala jemu czas zebym go zostawila w spokoju przemyslalam postanowilam nie robic dalej z siebie idiotki i zostawilam go w spokoju zadnych telefonow zadnych ach i ech tylko tyle kontaktu co musialo byc.Trwalo niecaly tydzien i wcale mu sie to nie podobalo no bo ja tak juz calkiem nic i nawet za duzo z nim nie rozmawiam i nie poowiadam gdzie chodze i z kim chodze no i zaczal przychodzic ale nie wiem czy cos z tego bedzie.

Greg,
ile mozna byc i sie usmiechac dostajac kopa?? Cale zycie?? Chyba za krotkie jest zeby je marnowac nie uwazasz?? Jestesmy oboje doroslymi ludzmi ktorzy nie powinni miec problemu z pokazanie komus czy mi na czyms zalezy czy nie byc i usmiechac sie mozna wtedy gdy ta druga osoba tego chce a nic na sile tyle juz zrozumialam.Teraz nie jestem teraz czas zeby ta druga osoba podjela inicjatywe jezeli jemu na tym zalezy.Zrobilam w moim zyciu WIELKI BLAD
ale mimo to nie mam zamiaru albo juz nie mam zamiaru bo rok czasu ponizalam sie i dawalam sie ponizac cale moje zycie czolgac sie przed kims na kolanach
bo to ja zrobilam bo to ja poszlam ,bo to ja to czy owo i tak jest narazie zobaczymy co bedzie dalej.
napisał/a: Mari 2008-04-23 19:22
ankas,
teraz widzę ,ze miałaś rację z tym odejściem 'na swoje'..
Mąż powoli zaczyna się zmieniać ..a i Ty odżyłaś ! :p. Co przyniesie poniedziałek , to przyniesie. Przyjmiesz z poczuciem ,że to Ty tak chciałaś.
Nie bój się ..on też ma swoje przemyślenia i przyjdzie moment ,że się zdeklaruje .Bądź piękna i trzymaj rękę na pulsie .
Stanowcze nie- kłótniom i różnym przykrościom...tak- konstruktywnym rozmowom.
Twoje podejście nie jest już podejściem rozżalonej , zagubionej dziewczyny , tylko zauważyłaś , że możesz żyć tak jak Ty tego chcesz a nie jak mąż Ci starał sie wbić do głowy , bo czym była rezygnacja z siłowni, salsy itp:confused:..
Psychicznie ..poprzez kłótnie , wypominki poddałaś się i myślałaś ,że to wyjdzie dla Was na dobre.
Hmm , mężczyźnie chyba jednak nie doceniają naszego oddania na maksa :( i nie pozostaje nam nic innego jak być kobietami pokroju i poglądach jednak trochę feministycznych?.
Co sądzisz o tym moim ;) odkryciu?

buziaków moc
napisał/a: ankas1 2008-04-24 08:36
Hej,
Masz racje na nic takie calkowite poswiecenie nikt Tobie za to nie podziekuje
pewnie ze to ja zrobilam ten blad ale moze to musialo tak byc. Zmienic musialo sie u nas i tak duzo bo to nie bylo zycie w partnerstwie tylko takie wegetownie obok siebie ja niezadowolona on tez nie bardzo z tego co mowi teraz przedtem nigdy ze mna na ten temat nie rozmawial.Teraz sie przyznal ze on tez sie zastanawial czy ja jestem ta odpowiednia dla niego (po 8 latach)
No i on doszedl do wniosku ze tak a ja znalazlam sobie innego.
Wiesz Mari po tym co on mowi to wcale nie jestem pewna czy bede kiedykolwiek jeszcze chcala wrocic.W jego nowym zwiazku kobieta nie bedzie wychodzila sama ale on tak z kolegami na piwko(czasem 2 dni) czyli musialabym cale zycie zrezygnowac z wszystkich hobby jakie mam bo on ich nie podziela.A ja teraz powolutku zaczynam zyc jeszcze nie tak calkiem jeszcze tesknie ale przez ta separacje widze duzo rzeczy inaczej.Zrezygnowalam z tego jego "luksusu" i nie zaluje teraz moze biedniej zyje ,moze nie na wszystko mnie stac tak jak kiedys ale ten spokoj i cisza jaka mamy przedewszystkim dzieci i to ze moge byc soba bez zadnego ale jest wazniejsze.
Buzaki Ankas
napisał/a: Mari 2008-04-24 09:28
ankas,:)
mówisz dokładnie jak moja Przyjaciółka Heike , którą poznałam tu poprzez to właśnie forum...
Coś musi być na rzeczy jeśli Ty tak czujesz ...Ona to też mówiła od początku i słowa Twojego męża były słowami jej partnera..Ona też z dziećmi ..itp.
Kliknę do niej ,aby się odezwała do Ciebie i zobaczysz ,że Wasze historie mogą być podobne ..przynajmniej w punkcie dot. Waszych partnerów..

JEDNO CO CIESZY MNIE OGROMNIE ,ŻE STAJESZ NA NOGI I ZACZYNASZ ŻYĆ SWOIM ŻYCIEM !:D.
napisał/a: greg 2008-04-24 17:32
Mari napisal(a):ankas,
Hmm , mężczyźnie chyba jednak nie doceniają naszego oddania na maksa :( i nie pozostaje nam nic innego jak być kobietami pokroju i poglądach jednak trochę feministycznych?.
Co sądzisz o tym moim ;) odkryciu?

buziaków moc


Co do oddania na maxa, to działa w dwie strony. Zgodzisz się ze mną Mari?

pozdrawiam
napisał/a: Mari 2008-04-24 18:14
greg:),
zgoda , bez żadnego 'ale' ...choć raz mi się udało bez tego wstrętnego słowa...w pierwszym zadaniu :p.

Hmm... są jednak w życiu chwile w związkach ,gdy jesteśmy za oddanie na maksa 'wynagrodzone' w sposób nas niezadowalający:( i zaczynamy kombinować na różne sposoby,aby jednak dostać swoje ,taka jest nasza kobieca natura...nooooo i przeholujemy z tym chciejstwem (w najlepszych małżeństwach to się zdarza ), czyż nie?.
Oczywiście , pech! przyniesie ono odwrotny skutek do zamierzonego i co?. Facet nam ucieka w swój świat ,do swojej jaskini z której nie możemy Go wydobyć za żadne skarby!..
Staramy się Go odzyskać złością , dobrocią ,zrezygnowaniem z własnego 'ja' nawet .
Cholewcia:o i nie dzieje się nic ...faceta przy mnie nie ma nadal..,
Pozostaje ostateczna broń ..szantaż ?...ble , paskudna sprawa !, ale czasami dająca pozytywny rezultat w postaci otrzeźwienia , powrotu , przegadania ,wybaczenia ...
Gdybyście choć trochę zauważali nasze starania po wywinięciu Wam jakiegoś nieprzemyślanego, durnego numeru ,że żałujemy z całego serca ,chcemy mieć wybaczone , kochamy i nie oczekiwali od nas seppuku , nie musiałybyśmy się posuwać do niezbyt wyrafinowanych podstępów !;).

Namotałam jak zwykle :D
napisał/a: greg 2008-04-25 11:42
Mari,

A może problem w tym, że my faceci w pewnym momencie wszystko bierzemy za poważnie, mam na mysli całe nasze codzienne życie, problemy.
Może poprostu za bardzo się martwimy pier...łami, to nas wpędza w depresję i zamykamy się w naszym wew. świecie - tak, też było ze mną - a wszelkie szantaże, wymuszenia powodują jeszcze większe nasilenie objawów. Jest tylko niepewność.... i brak odwagi, żeby coś zmienić, bo przecież nie ma to sensu, a ja nie mam na to siły....
To się nadaje już na wizytę u psychologa, ale facet zawsze powie ci że z nim wszystko w porządku i nie potrzebuje żadnej pomocy, tym bardziej jakiegoś piep...ego "psychiatry".

Brak nam radości, lekkości, szaleństwa - myślę, że gdybyśmy tacy byli nasze relacje w związkach były inne.

Czas najwyższy na wizytę u psychologa.... albo szczerą, spokojną rozmowę. Może się okazać że przyczyny takiego stanu są banalne i uda się coś zmienić...
napisał/a: Mari 2008-04-25 21:45
Tak greg,
masz rację bo wtłoczono Wam ,że jesteście odpowiedzialni za rodzinę i jak tylko coś nie tak się dzieje tracimy Was !.

Przecież po to wyszłam za faceta , by z nim dzielić wszystko na dwa! ..nie tylko łóżko i talerzyk , ale i problem .

Mojego męża wyobrażenie 'problemu'? ....samokrytyka ..jestem do d*py , bo nie podołałem, bo mogłem przewidzieć itd...
Mało! .. jeszcze sobie dodajecie to -ona mnie ma za ...nie dokończę hi , bo mąż mi to powiedział :D...dostał piorunami to wreszcie załapał ,że nie tak to jest:cool:.
A moje wyobrażenie tego co sie działo? ..nie kocha ..ma inną ble, ble..

A wystarczyło powiedzieć nie daję rady kochanie ..zrozum a jeśli chcesz w to bagienko też wejść ?..pomóż mi .....
Mi imponuje facet męski, a nie facet maczo .

hi , psychiatra ?mam takie samo zdanie! nie jest potrzebny ino kij i jajka kurze w dużych ilościach ;) coby Wam gardło wytrzymało kiedy wreszcie zaczniecie z nami rozmawiać ....
napisał/a: ankas1 2008-04-29 13:11
O jej w niedziele ma moj syn urodziny no i pytal sie czy rodzina przyjdzie no i zaprosilam jego cala rodzine, boje sie troche bo tesciowej nie widzialam jeszcze od kiedy sie wyprowadzilam zeby nie bylo jakiejs klotni.Pozaty narazie nic nowego powiedzialm mezowi ze nie chce sie z nim wiecej spotykac bo mam takie wrazenie ze jemu taki uklad odpowiadal przyjsc do mnie isc ze mna do lozka a na drugi dzien mnie nie zauwazac.A mi nie oto chodzi to on do mnie na to ze przeciez to nic nie przeszkadza i ze dopuki oboje nikogo nie mamy to przeciez mozemy sie spotykac.To ja jemu na to ze jak on tak bedzie wiecznie w moim zyciu mieszal to ja sobie nikogo nie znajde i ze ja tego nie chce no i narazie tylko sluzbowo to co musimy to ze soba rozmawiamy.
W sobote byla pierwszy raz od ponad roku potanczyc.On o tym wiedzial bo moja kolezanka miala urodziny i wiedzial ze gdzies idziemy mialam takie wrazenie ze byl zazdrosny bo nie mogl sie powstrzymac od glupich komentarzy.Moze tym sposobem wiecej zdzialam jak ta wieczna ulegloscia i byciem na kazde skinienie palcem.