zdradzilam i zaluje

napisał/a: ankas1 2008-05-06 08:15
Mari kochanie tam o uczuciach to nie ma mowy ta to wszystko zimne jak lod.Tesciowa pokazuje sie 4 razy w roku na urodziny i swieta a tak to nie wie co sie u dzieci dzieje jest zajeta tylko soba.Nigdy nie wiedziala co sie u nas dzieje a o ty co sie stalo to dopiero powiedzial jej po tym jak sie wyprowadzilam!!
Dlatego on nie moze tego pojac ze ja mam z moja mama swietny kontakt a ze mieszkalysmy dom przy domu to i widzialysmy sie codziennie zreszta dzis tez prawie codzien.Taka ma rodzine ze na swieta wielkanocne jak juz wiedzieli ze sie wyprowadzilam to nawet nikt sie nie zapytal co on robi jakby nie ja i dzieci to siedzialby sam jak palec.
Wczoraj w pracy zadzwonils moja kolezanka do mnie na komorke i tak specjalnie z nia rozmawilam jakbym rozmawiala z niewiadomo kim i chociaz wyszlam z telefonem z biura to tak nastawial uszu ze i tak wszystko slyszal a jak sie mnie pytal kto to dzwonil to ja jemu na to ze ja sie go nie pytam z kim on dzwoni i pisze i zeby on sie tez nie pytal i chyba sie troche obrazil ale nie obchodzi mnie niech sobie bedzie troche zazdrosny.
Buziaki ankas
napisał/a: ankas1 2008-05-06 08:57
Mari ,opisze Tobie tutaj pare przykladow uczucia w rodzinie mojego meza:
Tesciowa miala jakies cztery lata temu operacje na serce potem komplikacje dlugo lezala na intensywnej terapii ok. 10 dni w spiaczce nikt z jej dzieci ma 3 synow jej nie odwiedzal dzwonili tylko do szpitala jak sie czuje dopiero jak juz bylo calkiem zle i w koncu opierdolilam mojego meza tak porzadnie to poszedl do szpitala i pozniej bo ja naciskalam to co drugi dzien chodzilismy do szpitala jego bracia nie byli ani razu jak sie zapytalam mojego szwagra czy nie ma zamiaru odwiedzic mamy to on na to ze on tez lezal juz cztery razy w szpitalu i mama tez u niego nie byla.
jak na swieta bozego narodzenia nie bylo nas w domu bo bylismy ze znajomymi na urlopie ja, moj brat,moja bratowa i inni dzwonili do domu zlozyc zyczenia moj maz na pytanie dlaczego nie dzwoni do mamy powiedzial ze mamie da pienadze jak przyjedzie do domu to jest jej wazniejsze od jakichs tam zyczen.Walczylam 8,5 roku chcialam go zmienic bo ja inaczej jestem wychowana u nas w domu sie duzo rozmawialo o wszystkim u nich niestety mniej albo wcale.U nas w domu ja chcialam zebysmy chociaz raz dziennie wszyscy razem siedzieli przy stole w poludnie nie bylo mozliwe ale przynajmniej wieczorem do kolacji i rozmawiali tak o wszystkim kto jaki mial dzien co w szkole itp.Ale jego albo nie bylo w domu no bo firma wiecznie i tylko to bylo najwazniejsze albo ja siedzialam w kuchni z dziecmi przy stole a on przed telewizorem no bo byl jakis mecz bo wtedy mozna bylo przyjsc wczesniej.Chcesz jeszcze wiecej czy juz wystarczy???
Buzka Ankas
napisał/a: Mari 2008-05-07 09:34
ankas,
Znałam i czułam Twoją odpowiedź od samego początku , ale opis historii teściowej to jednak dla mnie zaskoczenie :confused:.
Teraz to już się w ogóle Tobie nie dziwię ,że coraz częściej zastanawiasz się nad tym , czy warto próbować walczyć o ten związek ...moim zdaniem tak , ale..

Czy jesteś w stanie iść dalej przez życie w którym jest brak takiej na co dzień , choć malutkiej dawki czułości , dowartościowania a o czym to powinien zapewniać i dawać Ci 'dowody' mąż?.
Zastanawia mnie jedno..za co Go pokochałaś , czym ujął Cię ,że poślubiłaś ?.
Nie wierzę ,że wyszłaś za mąż za faceta , którego nie prześwietliłaś dokładnie ,który był wobec Ciebie mało czuły ?, który nie potrafił 'nosić' Cię na rękach .
Ukazane przez Ciebie jego 'objawy' troski gdy powiedziałaś ,że jesteś chora ..czyżby to była gra?...nie sądzę ..

Piszesz ,ze walczyłaś by się zmienił 8,5 roku ..jak? .
Pokazując całą sobą jemu co Ci się podoba , czego pragniesz , za czym tęsknisz? : rozmową , przytuleniem , czy inaczej?.

Ja walczyłam ze sobą właśnie w tej kwestii od samego początku naszego związku .
Często włączał mi się bulwersator :) i żale jak brakowało mi ze strony męża zainteresowania moją osóbką ..fochy na zawołanie jednak dość szybko zorientowałam się ,że nie tędy droga.

Dziwi mnie też ta zazdrość męża o Twoją mamę , o wasze ciepłe stosunki , czy on poznając Twoja mamę nie był nią zachwycony?..przecież my kochamy..przynajmniej ja! ;) przebywać w towarzystwie ludzi ciepłych i życzliwych.

Źle! to piszę!:cool:.
Aj!, coraz więcej pytań co , po co , dlaczego ,czy warto...zaczynam się chyba typowo po 'babsku' zapętlać :o i za dużo myśleć ..
A życie jest proste ... jesteśmy w skowronkach lub nie , jak jesteśmy to nie szukamy wtedy przyczyn , bo ich nie ma!.

buziaków moc.
napisał/a: ankas1 2008-05-07 12:53
Ach Mari co mnie w nim ujelo???:confused:
Opisze Tobie moja historie to napewno zrozumiesz.
Poznalam go u sasiadki w najgorszym okresie mojego zycia(jak do tej pory:D)
Bylam z chlopakiem 6 lat mielismy synka 2 latka i bylo o.k. dopoty moj chlopak nie zakochal sie w mojej cioci!!:eek:Tak dobrze przeczytalas w najmlodszej siostrze mojej mamy jest 2 lata starsza odemnie.Mieszkala u nas bo rozeszla sie ze swoim chlopakiem i nie wiedziala gdzie sie podziac dla mnie byla jak siostra. No i jak ten romans wyszedl na jaw to oni spakowali manatki i jak ja bylam w pracy uciekli do Hiszpanii do jego rodzicow z moim synkiem.Wtedy sie mna zaopiekowal nie byl nahalny ,dzwonil wysluchiwal mnie ,moj placz czasami godzinami. Synka nie widzialam pol roku a my zostalismy w koncu para.
To moj maz pojechal ze mna do Hiszpanii i pomogl mi wykrasc moje dziecko spowrotem. Zajmowal sie nim i zajmuje do dzis jakby bylo jego nigdy nie robil roznicy miedzy naszym synkiem a moim.Krotko po tym zaszlam w ciaze znalismy sie rok czasu jak urodzil sie nasz synek wtedy wszystko bylo takie piekne nie mielismy jeszcze wtedy tyle pieniedzy co teraz ale kochalismy sie i to bylo najwazniejsze.
Mari masz racje w ogien bym za nim poszla przynajmniej wtedy nie ogladajac sie na nic. Dzis z resta tez jakby byla potrzeba.A potem chcial coraz wiecej musialo byc jeszcze na to i na tamto i tak w kolko .Jeden dom 3 lata sprzedaz bo dobra cena drugi dom zdaje mi sie ze te pienadze go zepsuly.Nie mial dla nas czasu tak jak kiedys nie tylko dla mnie ale i dla dzieci.Czasem nie widzial ich cale tygodnie.Nie bylo rozmow do rana jak kiedys o sexsie to juz nawet nie wspomne nudne odwalanie malzenskiego obowiazku.

Mari, probowalam prosba to nie bral mnie wcale na serio co ja mowie to byly dla niego zarty,grozba tez nie pomagala,dasanie sie wiesz ja nie umiem sie burmuszyc i dasc niewiadomo ile ja jestem takim typem czlowieka ze nie potrafie z kims nie rozmawiac na dlugo.Powiem co mam do powiedzenia ,czasem wykrzycze z siebie cala zlosc a potem musi byc dobrze.
a ze my obydwoje jestesmy wybuchowi no to i dogadac sie nielatwo bylo.On nigdy nie rozmawial o tym co czuje.
nie wiem nie wydaje mi sie zeby ta troska byla tylko grana wczoraj tez sie dopytywal jak sie czuje i musial mnie przytulic bo tak mizernie wygladam ´, przyniosl leki z apteki.
Dzis moj szwagier ma urodziny tez mnie zaprosili ale nie wiem czy isc czy nie?
Buziak Ankas
napisał/a: greg 2008-05-07 13:02
Kurcze no!

Czytam już któregoś z kolei posta, gdzie pojawia sie słowo WALKA o zmianę partnera. Wiecie jak ja to odbieram???

Jako waklę o dostosowanie go siebie i to na siłę, to się nigdy nie uda.
Efekt?: zamknięcie partnera sie sobie, a do tego jak dodamy jeszcze jakąś głęboką ranę typu np. zdrada, to już wogóle mamy straszny bigos.

Szukacie czegoś (męskości) w swoich facetach i nie możecie tego znaleźć bo same to cały czas w nas tłamsicie. Żeby być męskim w związku trzeba być napjpierw szczęśliwym. Wy jesteście nieszczęśliwe i mówicie o tym cały czas, my jesteśmy nieszczęśliwi ale o tym milczymy i zamykamy sie w sobie, mówiąc, że wszystko jest w porządku i nic sie nie dzieje - tak jesteśmy skonstruowani.

zatem jeżeli twój facet milczy, jest nijaki jest zamknięty w sobie oznacza że coś z nim jest nie tak, że jest nieszczęśliwy - choć sie do tego nie przyzna.
napisał/a: Mari 2008-05-07 13:42
Dokładnie tak wyglądał dwuletni proces zamykania się na mnie mojego męża...całe szczęście ,że zreflektowałam się na czas !.
Też walczyłam, próbowałam z każdej strony Go 'naprawić' .
He !, a wystarczyło tylko zacząć od siebie . Narastające we mnie frustracje , niedomówienia podzielić na dwoje i zrobić porządny rachunek sumienia..pogadać od serca...
Podjąć decyzję ,że kocham mimo , akceptuję mimo ,że nie jest wylewny .Ja też w tym czasie byłam dość 'wredna' i nieczuła.
Mąż często mnie prosił ..wróć 'tamta' z przed tej burzy . Zrobiłam , a więc można..
Mam teraz faceta , którym na nowo się zachwycam :).
greg ,
ankas to zrozumie. ..przyjdzie czas .Ona jest teraz na etapie poznawania , odzyskiwania swojej niezależności , bo jak widzisz nie zawsze jest tak, że jak kobieta się odda cała bezwarunkowo to mężczyzna to doceni...:confused:
Jej mąż wręcz to wykorzystał dla swoich celów , swojemu hobby(kolesie) a Ją zostawił samą w domu .
Ona prosiła , błagała , walczyła a skutek przeciwny ! , a więc jak to się ma do Twoich spostrzeżeń? , co robimy źle? :(, że nie ma odzewu na jaki Ona liczy.

pozdrawiam
napisał/a: Mari 2008-05-07 13:47
ankas kochanie ,
nie zrywaj kontaktów rodzinnych :) , chyba ,ze nie trawisz kogoś bardzo to wtedy tak! , ale obrażanie się nie przyniesie nic dobrego...

Pamiętaj !...wiesz jak masz wyglądać! i potańcz z mężem jak za starych lat..zapomnij choć na chwilę ,że jest paskudą !:D.


buziaki .
napisał/a: greg 2008-05-07 14:23
Mari napisal(a):Dokładnie tak wyglądał dwuletni proces zamykania się na mnie mojego męża...całe szczęście ,że zreflektowałam się na czas !.
Też walczyłam, próbowałam z każdej strony Go 'naprawić' .
He !, a wystarczyło tylko zacząć od siebie . Narastające we mnie frustracje , niedomówienia podzielić na dwoje i zrobić porządny rachunek sumienia..pogadać od serca...
Podjąć decyzję ,że kocham mimo , akceptuję mimo ,że nie jest wylewny .Ja też w tym czasie byłam dość 'wredna' i nieczuła.
Mąż często mnie prosił ..wróć 'tamta' z przed tej burzy . Zrobiłam , a więc można..
Mam teraz faceta , którym na nowo się zachwycam :).
greg ,
ankas to zrozumie. ..przyjdzie czas .Ona jest teraz na etapie poznawania , odzyskiwania swojej niezależności , bo jak widzisz nie zawsze jest tak, że jak kobieta się odda cała bezwarunkowo to mężczyzna to doceni...:confused:
Jej mąż wręcz to wykorzystał dla swoich celów , swojemu hobby(kolesie) a Ją zostawił samą w domu .
Ona prosiła , błagała , walczyła a skutek przeciwny ! , a więc jak to się ma do Twoich spostrzeżeń? , co robimy źle? :(, że nie ma odzewu na jaki Ona liczy.

pozdrawiam


:cool:

sorki, że tak się zagalopowałem, pisałem bardziej o swoich doświadczeniach.
napisał/a: ankas1 2008-05-07 15:10
Greg,ale wytlumacz mi co to jest dla ciebie meskosc?? Moze my to pojecie inaczej rozumiemy.Dla mnie meski mezczyzna to nie mruk ktory zamyka sie nawet przed swoja partnerka.piszesz ze skoro jestescie tacy to jestescie nieszczesliwi to do cholery powiedzcie to zanim jest za pozno i wszystko szlag trafi to jest dla mnie meskosc nie chcialam twardziela tylko takiego chlopa od serca co i zaplakac potrafi jak zajdzie potrzeba.Wiesz nie jestem jasnowidzem i jezeli ktos w kolko powtarza ze jest dobrze nawet ja ja mowie ze mi zle to niestey nie moge zajrzec do srodka.Dla mnie to jest lekcewazenie. Jak ja mowie ja tak dalej nie moge, nie chce a moj partner na to ze ja glupstwa gadam.Tak nie mozna wiem ze gdybysmy OBOJE szczerze ze soba rozmawiali nie doszlo by do tego co sie stalo.


Mari,nie nie mam zamiaru lamac z jego rodzina oni sa w sumie zimni ale nigdy mi niczego zlego nie zrobili.Dlatego w ostatnia sobote na urodziny mojego starszego synka tez zaprosilam wszystkich.I wszyscy przyszli i to byl nawet bardzo mily wieczor.Nikt nie rozmawial o nas.
napisał/a: Mari 2008-05-07 16:06
greg napisal(a)::cool:

sorki, że tak się zagalopowałem, pisałem bardziej o swoich doświadczeniach.

greg ;),
i zwiałeś w typowy dla faceta sposób ! pisząc to zdanie :p.
Nie chcesz sie ze mną 'targować ' na argumenty? .Nie musisz sie obawiać ani uważać na mnie .Nie zdenerwuję się , nie obrażę , a wręcz będę Ci dźwięczeć!,że jesteś ,że otwierasz swoją męską jaskinię aby uchylić choć trochę dla naszego poznania Waszą Tajemną Psyche...

Może zaczniemy 'łapać' się za słówka? :rolleyes: ..napisałeś:
greg napisal(a):Szukacie czegoś (męskości) w swoich facetach i nie możecie tego znaleźć bo same to cały czas w nas tłamsicie.


Tak zgadzam sie z Tobą! zdziwiony? ...tak!. Bardzo często się to zdarza ,że kobieta już od samego początku staje się przywódcą, domowym 'klawiszem' zaznaczę - mimowolnym , bo narażę się za bardzo hi,hi .To nasza wina , naszej wrodzonej ;mamusiowatości' :D nadopiekuńczości i świadomości ,że ja zrobię to lepiej...
Tak to przykre , staramy sie Was mężów 'ustawić' wg naszego 'obrazu'.
Wy kochając jak szaleni dla świętego spokoju dajecie się wmanewrować w to , a za 2-3 latka dopiero zauważacie , że staliście się ofiarami własnej ..no czego własnej?.
I nadchodzi moment buntu ... Kobieta to oczywiście odbiera jako znak braku zainteresowania ..może ma mnie dość ,może ma inną i nie kocha.. Zaczyna się jazda za głupoty z wcześniejszego czasu, kiedy potrafiłeś szeptać czułe słówka , ale nie potrafiłeś powiedzieć ,że ten krawat , który Ci włożyła na imieniny Ojca był tak paskudny ,ze spieprzył Ci całą radość bycia na tej imprezce !.
Piszesz :
greg napisal(a):
Wy jesteście nieszczęśliwe i mówicie o tym cały czas, my jesteśmy nieszczęśliwi ale o tym milczymy i zamykamy sie w sobie, mówiąc, że wszystko jest w porządku i nic sie nie dzieje - tak jesteśmy skonstruowani.


A wystarczyłoby 'dzioba' otworzyć !;) i nie tłumacz mi się ,że jesteście tak skonstruowani hi,hi bo jak się wkurzycie to buziulka Wam się nie chce zamknąć!., tylko jak cierpicie to w milczeniu? ...przecież o jedno przeczy drugiemu!...

Jestem wściekły ? - mówię !
Jestem smutny ? - mówię !
Jestem zawiedziony ? -mówię !

tak myślę ..może się mylę jednak , bo to moje spostrzeżenia :confused:.
napisał/a: greg 2008-05-08 11:31
ankas napisal(a):Greg,ale wytlumacz mi co to jest dla ciebie meskosc?? Moze my to pojecie inaczej rozumiemy.Dla mnie meski mezczyzna to nie mruk ktory zamyka sie nawet przed swoja partnerka.piszesz ze skoro jestescie tacy to jestescie nieszczesliwi to do cholery powiedzcie to zanim jest za pozno i wszystko szlag trafi to jest dla mnie meskosc nie chcialam twardziela tylko takiego chlopa od serca co i zaplakac potrafi jak zajdzie potrzeba.Wiesz nie jestem jasnowidzem i jezeli ktos w kolko powtarza ze jest dobrze nawet ja ja mowie ze mi zle to niestey nie moge zajrzec do srodka.Dla mnie to jest lekcewazenie. Jak ja mowie ja tak dalej nie moge, nie chce a moj partner na to ze ja glupstwa gadam.Tak nie mozna wiem ze gdybysmy OBOJE szczerze ze soba rozmawiali nie doszlo by do tego co sie stalo.



hm.... jaby ci odpowiedzieć na twe pytanie. Widzisz z tym terminem spotkałem sie dopiero w momencie, gdy moja kobieta zarzuciła mi brak tej cechy:confused: całe życie myslałem, że wystarczy być facetem żeby to w sobie mieć więc nie przejmowałem się tym zbytnio i jakieś rozmyślania na ten temat były mi w zasadzie obce. Nasze, faceckie pojęcie na ten temat, jest trochę inne a napewno znacznie prostsze od kobiecego, choć napewno zazębiają się. Dla nas bycie męskim oznacza bycie twardzielem, rywalizację, walkę o swoje terytorium i swoje cele, napewno nie oznacza to zdolności do łez (chociaż podejście facetów do tej kwestii zasadniczo się zmienia, co nieznaczy że trza beczeć przy każdej okazji i zostawiamy to naprawdę tylko na super ważne chwile). Bycie męskim napewno nie oznacza wzmożonego potoku słownego, prawdziwy facet dużo robi i mało gada, poznajemy go po jego czynach i dokonaniach. Nie jesteśmy stworzeni do rozmowy, trudniej nam mówić o uczuciach o tym co mamy w środku, różnimy się budową mózgu (tu polecam książkę "płeć mózgu"), która nas nijako warunkuje do takich zachowań. Nie oznacza to, że nie możemy się nauczyć mówić o tym co w nas siedzi:D. Nauka niestety jest długa i mozolna, niektórzy faceci mogą nigdy się tego nie nauczyć. My faceci często rozumiemy się bez słów.
Dla was kobiet, rozmowa jest bardzo ważna, dla nas jest to zbyteczna strata czasu - i tu pojawiają się pierwsze problemy z dogadaniem obu płci.

A teraz trochę, o tym jak wy postrzegacie męskość :eek:
Choć gadanie może nie jest może najważniejsze, ale stanowi ono podstawę związku. Ten co dużo gada, jest np. poetą i pisze wam piękne wiersze, sławi waszą cnotę i urodę, po pewnym czasie też okaże się w waszych oczach ciotą, bo np. gwoździa nie potrafi wbić, kranu naprawić itp. Dla was męski facet powinien być wszechstronny, powinien dużo gadać, pisać wiersze a przy okazji powinien zapwenić wam bezpieczeństwo, być bohaterem, zajmować się domem, potrafić prowadzić łódź podwodną, być siłaczem, mieć zawsze dobry humor i być zabawnym. Listę można by kontynuować w nieskończoność. Problem w tym że my faceci, często jesteśmy jednostkami wyspecjalizowanymi w dosyć wąskim zakresie i do tego często monotemetycznymi. Jak chcecie nauczyć swego faceta gadać, najpierw zacznijcie z nim rozmwiać o jego zainteresownaich i konikch (zobaczycie jak się ożywią i z jakim niedowierzaniem będą na was patrzeć), a potem stopniowo naprowadzajcie ich na was interesujące tematy. Oni muszą zobaczyć, że potrafią mówić;)
Wogóle wasza lista wymagań w stosunku do nas, prostych konstrukcji, jest ogromna, w przeciwieństwie do naszej.
Ja oprócz jedzenia i seksu, choć dla wielu facetów to wystarczy, chcę aby moja kobieta była przede wszystkim radosna i zadowolna z życia, żeby nie przejmowała sie pierdołami, które czasem w jej oczach urastają do niepokonywalnych przeszkód. Chciałbym aby w moim związku było słońce i ciepełko:)
napisał/a: greg 2008-05-08 11:45
Mari

Tak, w zasadzie wszystko sprowadza się do umiejętności gadania, której nam facetom naprawdę brak, bo prawdziwy facet mało gada hehe.
Mi np. lepiej wychodzi pisanie, mam więcej czasu na zastanowienie się, na odpowiednie dobranie słów. Często w rozmowach jesteście od nas lepsze, a jak do tego jesteście naprawdę inteligentnymi dziweczynami - zawsze z nami wygracie, a my nie znosimy porażek, zaczynamy was traktować jak wrogów, rywalów i zamykamy się tzn. nie chcemy gadać bo po co i tak nas przegadacie. Często mówicie ale nie chcecie słuchać tego co my mamy do powiedzenia, bo my mówimy jak dzieci, a dziedzko niech se gada ale i tak musi się mnie słuchać - ale my nie jesteśmy dziećmi.
W ten sposób odcinacie sobie coś czego wam tak bardzo brakuje - rozmowy.

Bywało, że po kółtni z żoną, łatwiej było mi wyłuszczyć w smsie to czego nie byłem w stanie wyartykułować podczas spięcia.
Po drugie dużo gadający facet to hybryda jakaś - dla was prawdziwy facet dla nas jest na wpół mężczyzną na wpół kobietą.