zdradzilam i zaluje

napisał/a: ~falka 2008-11-06 04:32
Ankas, skoro ulżyło, choc odrobine, stukaj do nas tutaj jak najwiecej!!!Bo my jestesmy, czytamy, moze słuchac nie mozemy, ale staramy sie zrozumiec i przesłac choc jeden promyk slonca w ciemnosc. Bo wiesz ja mysle ze taki jeden nawet promyk dotrze w nagłebsze czeluści i rozbudzi inne do zycia:). Trzeba w to wierzyć!!!!to tak na początek...bo ciezkiej pracy nad soba i nad swiatem nie zrobisz, jak nie uwierzysz, ze kazdego dnia wstanie nowe swieze slońce!!!Dla wielu z nas ono kiedys zgasło,i te wiele z nas powie Ci, że obudziło sie na nowo. Piekniejsze, mocniejsze i czesto swiecące wprost dla nas.
Nie istnieje problem którego nie mozna rozwiazac, bo rozwiazanie zawsze istnieje w nas, trzeba go chciec poszukac. Czasem jest to zmiana swiata, czasem siebie samej, a czasem po prostu rozwoju i kroku na przód, pracy nad myslami, snami, kolorami tak by ujrzec swiat w nowych barwach. Bo widzisz jest takie jedno zdanie, ze tytanica zbudowali specjalisci a utonal, zas arke noego laicy a uratowała wszystkie stworzenia swiata...Chodzi o to ze nie zawsze wiemy co mamy robic, szukamy po omacku, gubimy sie az w koncu odnajdujemy moze nie najdoskonalsza ale najlepsza dla siebie droge..nie ma gotowych odpowiedzi i przepisów na cierpienie i szczescie, trzeba ich poszukac w sobie i postawic obok WIELKIEJ, WIELKIEJ WOLI. dla mnie jest tu jeszcze jedna rzecz która sprawia ze cuda jednak sie zdarzaja. To wiara.
Wiary w siebie Ankas.My wierzymy!!!:)))))
pozdrawiam.falka
napisał/a: romanticfish87 2008-11-10 12:59
no wlasnie czekamy...ja tez z uwaga czytam i choc malo sie udzielam to szczerze trzymam kciuki i czekam na kolejne posty :)) pozdrawiam
napisał/a: ankas1 2008-11-11 15:51
Hi,
oj dziweczyny i co ja mam pisac??????:confused:
Zle mi nie moge sie pozbierac teraz gorzej jak przedtem nie wiem dlaczego przeciez nie rozstalismy sie wczoraj to juz 8 miesiecy jak mieszkamy osobno i przeciez po jakims czasie juz bylo dobrze nie bolalo tak,zylam swoim zyciem,on swoim po co chcial wrocic po co jeszcze raz sprobowac ,zeby mnie po paru tygodniach zostawic?? A ja durna po co pakowalam sie w to jeszcze raz???
Sama nie wiem a dzis co siedze w domu i mam znow taki glupi dzien ,ze siedze i placze bo nie moge dac sobie rady z tym wszystkim.A on ?? Przychodzi jak przyprowadza dzieci ,siedzi godzinami a ja nie mam sily jemu powiedziec zeby sobie poszedl.Bo lubie jego towarzystwo ,bo dobrze sie z nim czuje, bo go kocham.Dzwoni do mnie ,rozmawia godzinami ,czasem sie klocimy ,czasem normalnie rozmawiamy.W ostatni piatek przesiedzial u mnie pol nocy, sluchalismy muzyki ,rozmawialismy jakos nie mial ochoty isc do domu.Ale ja musze znalezc w koncu sile ,zeby jemu po prostu powiedziec zeby sobie poszedl.Nie mam pojecia mowi ,ze kocha,ze teskni za rodzina ,ze zle mu samemu.Potem znow opowiada ,ze poznal kogos przez internet,ze ma jeszcze kontakt z ta swoja brazylijka.Mysle, ze jemu wizyta u psychologa tez by dobrze zrobila ale niestety nie chce i nie pojdzie.Ja czekam niecierpliwie na swoja wizyte ,wiem ,ze zaraz za pierwszym razem nic sie nie zmieni ale to bedzie przynajmniej jakis poczatek ,krok naprzod.Bo ja tak krok do przodu i dwa do tylu robie.Nie mam na nic ochoty ,glowa mnie boli juz chyba dwa tygodnie caly czas ,nie moge sie pozbierac jedyne co mnie mobilizuje rano do wstania z lozka i funkcjonowania caly dzien to moje dzieci.Wiem,ze dla nich musze byc,musze wstac ,musze gotowac,prac,sprzatac.inaczej to nie wiem czy bym dala rade...
Buziaczki
napisał/a: Mari 2008-11-19 10:32
To ,że próbowałaś świadczy o Twojej mądrości i odpowiedzialności kochana ankas :) ,a nie tak jak piszesz .
Nie daje mi jednak spokoju jedno...jego przesiadywanie ..jest ono zbyt częste i za długie.
Ty musisz odpocząć od niego i złapać dystans, mieć więcej "swojej" prywatności , swojego życia .
On robiąc , to co robi pozbawia Cię tego , kontroluje każdy Twój krok ..nie tędy droga :o.

co o tym myślisz?

uściski M.
napisał/a: ankas1 2008-11-20 12:24
Mari,
wiem masz racje nie powinnam dac sie tak kontrolowc ale do tej pory mialam nadzieje i chcialam jemu pokazac ze nie robie nic zlego ze moze wszystko wiedziec.Ze nie tedy droga i ze jestem za bierna i za latwo jemu to wszysko robie i ze on i tak wie ze ja dla niego jestem na kazde zawolanie obojetnie co potrzebuje to mi tez moja mam i moja przyjaciolka tlumacza
wczoraj mialm pierwsze spotkanie z psychologiem nic sie narazie nie wydarzylo specjalnego musialam opowiedziec swoja cala historie
i za dwa tygodnie mam znow termin i bedziemy zaczynac terapie
Powiedzialm pani psycholog ,ze chce po prostu sie od niego uwolnic,ze chce kiedys byc na tyle silna zeby mnie nie obchodzilo co i z kim on robi.Abym mogla powiedziec to jest ojciec mojego dziecka,moj szef i byl moim mezem ale juz nim nie jest i nie rusza mnie to.Dluga droga wiem ale bede nad tym pracowac innego wyjscia nie mam on sie nie zmieni,ze mna do psychologa nie pojdzie a ja nie moge tak dluzej zyc. Chce zamknac ten rozdzial mojego zycia i zaczac w koncu normalnie zyc.
Buziaczki
napisał/a: Mari 2008-11-20 19:41
Ankas mi się wydaje ,że dokąd nie zerwiesz więzi z nim to nie da rady ani psycholog a tym bardziej nie dasz rady Ty...
Coś takiego mogłoby się udać kobiecie , która nie kocha ..Ona przeszłaby z tym wszystkim do porządku dziennego , ale nie Ty ! :o.
Będzie to dla Ciebie zbyt ciężkie i zbyt długie w czasie. Nie , szkoda Twojego zdrowia i nerwów.
Na Twoim miejscu szukałabym pracy gdzie indziej i odcięła się choć w tym jednym . Wiadomo ,że nie możesz mu zabronić widywania z dziećmi ...fakt. Zorientuj się jak jest z dziećmi ...do przodu..w Niemczech , bo słyszałam niezbyt pochlebne opinie na temat przy kim zostają np. gdy dochodzi do rozwodu ...może być problem w Twoim przypadku.
Jakie masz obywatelstwo , czy zachowałaś polskie?. Posprawdzaj , bo jak słyszałam,że gdzieś dzwonią , ale nie wiem w którym kościele i może niepotrzebnie kraczę :D.


uściski dla Trójcy ;)
napisał/a: ankas1 2008-11-20 21:15
Mari,
nie z dziecmi nie mam problemu nikt mi ich nie zabierze w niemczech jest tak samo,ze dzieci dostaje matka no chyba zeby mi mogl udowodnic,ze jestem alkoholiczka albo narkomanka a nie jestem to na odwrot on pije i bral czasem narkotyki po tym jak ja sie wyprowadzilam sam mi o tym mowil.A z reszta nie przypuszczam ,ze on by ich chcial tak na stale.
Wiem ,ze byloby lepiej ale narazie nie moge tak zrobic bo musze z czegos zyc ale bede szukac i jak cos pasownego znajde to wtedy pojde.
Mari,nie wiem jak dlugo to potrwa nie wiem co z tego wyjdzie ale chce zeby to sie skonczylo naprawde bo juz nie mam sil.
Czuje sie fatalnie psychicznie i fizycznie glowa mi peka od paru tygodni zasypiam z bolem i budze sie z bolem to wszystko przez ten stres.
Obywatelstwo mam nadal polskie chociaz siedze tu juz 20 lat jakos nigdy nie moglam sie zebrac,zeby zlozyc papiery.
Dzis sie mnie pytal jak tam wczoraj bylo u psychologa wiec powidzialm ,ze rozmawialm z lekarzem i ze chce zapomniec uwolnic sie i zeby on mi sie w koncu stal objetny a on na to czy musi mi sie stac od razu taki obojetny i ,ze jego to boli jak ja tak mowie.Nie mam pojecia co ten chlop sobie wyobraza.Tylko niech teraz nie przychodzi i nie prosi bo nie wytrzymam a musze bo wiem ze to tylko chwilowe by bylo.
Buzka ankas
napisał/a: Mari 2008-11-22 16:56
Tym bardziej ostro kręć się chociaż za pracą , a co sie wiąże za zmianą środowiska , przyjaciół.., by się uwolnić od niego . Jego gadkę,że Go to boli kwituj tym samym ,że przecież Ty chciałaś i dawałaś mu szansę na związek partnerski , ale on takiego nie chciał , więc niech nie płacze ,że przestajesz go kochać i układasz Sobie życia od nowa.

Ankas Kochanie... niepokoją mnie te bóle . Dziewczyno wrzaśnij na Siebie ! ,wytłumacz ,że ten rozdział książki zamknięty i bierzesz sie za drugi .
Zacznij czytać szybko!!!:D , bo na pewno jesteś ciekawa co jest napisane na końcu ;).
Życie potrafi zaskoczyć ...

uściski M.
napisał/a: oliwiatr 2008-11-26 10:16
Czytam i czytam i mimo,że współczuje całej tej sytuacji jaka Cię spotkała to napisze tak:wszystko jest ok kiedy to facet zdradził,to on jest świnia...itd,ale kiedy my to robimy to czy jesteśmy w porządku?My jesteśmy ok przecież my nie zrobiłyśmy nic złego to tylko chwila zapomnienia nie zrozumienie męża,brak czułości itd.Mój mąż zdradził mnie ze swoją dawną miłością, zostałam z nim,ale jedno słowo z jego strony nie takie i awantura w domu gotowa.On tak jak Ty mówi,że tylko ja się dla niego liczę,że mnie kocha,że żałuje, ale czy na pewno?Wszyscy jesteśmy dorośli i znamy konsekwencje naszych czynów i musimy je ponieś kiedy przekraczamy tą granice.Trudno mi zapomnieć i długo nie zapomnę tego co zrobił mój mąż,ale muszę żyć bo takiej decyzji dokonałam mimo,że nigdy nie będę pewna ,że nie zrobi tego jeszcze raz.Piszesz,że Twój mąż nie był czuł w stosunku do Ciebie,moja droga Ankas , mój też nigdy nie był,ale gdybyś przeczytała maile do jego kochanki zdziwiłabyś się bardzo ile czułości i miłości z nich płynęło.Ja od niego przez 20 lat nie usłyszałam nawet jednej setnej tego,a mimo tego żyję bo wiedziałam kogo biorę za męża myślą,ze się zmieni,ale oni nigdy się nie zmieniają przez całe życie są tacy sami.Albo zostaniesz sam bez niego,albo wrócisz i jedno słowo lub sytuacja da zaczątek awanturze,która tak naprawdę nie będzie miała końca i za parę lat nawet nie będziecie wiedzieć o co się ta naprawdę kłócicie.Bo mężczyźni nie wybaczają zdrady,choć są wyjątki.Życzę Ci właściwych wyborów życiowych i mądrych decyzji.Samotność jest trudna , ale nie znaczy,że nie do przeżycia.:(
napisał/a: oliwiatr 2008-11-26 10:26
Mari,co to jest związek partnerski?Czy znaczy to że wolno nam nadużywać zaufania,wierności i uczciwości wobec siebie?Bo myślę,że nie chciałabyś aby mąż skakał z kwiatka na kwiatek,a potem wracał na łono rodziny i mówił "to tylko zabawa,to tylko mała przygoda,a ja Ciebie tylko kocham".Czy mogłabyś tak żyć?Bo ja jakoś nie mogę:(
napisał/a: Mari 2008-11-26 18:37
oliwiatr
Zadałaś tak proste , ale i zarazem bardzo, bardzo trudne pytanie.
Z definicją się nie wychyle , ale dla mnie związek partnerski to taki w którym czasami wystarczy spojrzenie i wiem czego mój mąż chce lub czego ja oczekuję od niego...po prostu miłość , która wie co znaczy szacunek,komporomis itd... to tak uniesienie :) .

Zadałam Twoje pytanie mężowi , który jest przy mnie i wiesz ? bez zastanowienia odpowiedział ,że
to związek , który można opisać na przykładzie dwóch zwierzaczków kota i psa hi,hi
-pies broni kota przed innymi "złymi" zwierzakami , a kot z wdzięczności wyiska psa z pcheł .
Pełna symbioza:D:D:D .
napisał/a: Mari 2008-11-26 18:41
oliwiatr napisal(a):Mari,co to jest związek partnerski?Czy znaczy to że wolno nam nadużywać zaufania,wierności i uczciwości wobec siebie?Bo myślę,że nie chciałabyś aby mąż skakał z kwiatka na kwiatek,a potem wracał na łono rodziny i mówił "to tylko zabawa,to tylko mała przygoda,a ja Ciebie tylko kocham".Czy mogłabyś tak żyć?Bo ja jakoś nie mogę:(

Wybaczenie jest cnotą na którą stać na nasze nieszczęście bardzo mało ludzi i dlatego cierpimy:( .
A tak mało trzeba , by być , żyć i cieszyć się razem swoim małym światem...