zdradzilam i zaluje

napisał/a: claudiaa 2009-02-17 00:38
ankass co tam u ciebie słychać w dniu dzisiejszym??? Tak przycichłaś... Jesteś z tym swoim czy jak? Jestem ciekawa jak się to wszystko u Ciebie potoczyło, napisz kilka słów chociaż :) pozdrawiam
razor1911
napisał/a: razor1911 2009-02-17 09:21
Gdzie ta piękna miłość trwająca 11 lat? Pogrzebałaś ją... On Ci ufał przez te jedenaście lat a Ty to wszystko zniszczyłaś. On Ci już nigdy nie będzie potrafił zaufać...
napisał/a: ankas1 2009-02-19 22:51
Hi,
nic nowego narazie nie ma ,zyje tak jak do tej pory tylko ,ze za pomoca mamy i psychologa nie ma juz tych wzlotow i upadkow bo nie dopuszczam tego do siebie.
On nie daje mi spkoju i im wiecej ja sie odsuwam i usamodzielniam tym wiecej on probuje mnie miec na oku.
Nie moge i nie chce w to znow uwierzyc bo nie chce znow plakac.
Stara sie bardzo.Gotuje dla mnie i dla dzieci,zaprasza do siebie chce zebym u niego przesiadywala.A ja boje sie.Uciekam.
Nie wiem co o tym wszystkim myslec.Kocham go nadal tego nie da sie zmienic jeszcze nie a moze nigdy???
Rok czasu juz mieszkamy osobno.
Swieta spadzilismy razem na nartach.Bylo super jakos nie wiem ale rozumiemy sie bez potoku slow.Nie mam pojecia on jest teraz bardzo milusi,pomaga mi pyta czy czegos nie ptrzebuje.Jakos tak dziwnie bo takiego go nie znam
Ach sama nie wiem
Pozdrowienia Ankas
napisał/a: ankas1 2009-02-19 22:58
Razor 1911
Nie,nie pogrzebalam stwierdzilam tylko ,ze nie jestem Don Quijote i nie bede walczyc z wiatrakami.Tak popsulam masz racje.Ale nie uwazasz ,ze kazdy w zyciu moze sie poslizgnac?? Ok wiem bardzo dobrze ,ze to co zrobilam bardzo boli.Ale teraz po dwoch latach walki mam po prostu dosc.Uwierz mi ,ze odpokutowalam to i to bardzo ciezko.
Duzo mnie to nauczylo,bardzo duzo i wiem ,ze nigdy w zyciu tego wiecej nie zrobie.Za pozno dla nas.
Ankas
polec
napisał/a: polec 2009-02-19 23:44
Szczerze, ja bym odeszła. Mimo szacunku do związku, do rodziny, wiadomo decyzje sie podujmuje za kilka osób w domu, ale miej też szacunek dla siebie. Ok, zbłądziłaś. Nie potępiam Cię, tyko staram się zrozumieć. Brakowało Ci ciepła, czułości i oparcia. Miło było mieć obok kogoś, kto Cię wysłucha i poświęci Ci czas. Rozumiem. Zdrada, nie pochwalam, ale zobacz. Jak długo się to ciągnie, nie jest lepiej i nie bedzie. Twój mąż jest wygodny, znalazł sobie w Tajlandii panne , a wina i tak zawsze bedzie twoja. Odejdź, spróbuj na nowo, sama z dzieećmi, jak Cię stać na to finansowo. Jak mu Cię zabraknie w domu, może zrozumie, ze pewien etap się skończył. Nie daj się poniżać, telewizor nie może być ważnijszy od Ciebie. To tylko rzecz, a Ty jesteś człowiekiem. Może zrozumie, że trzeba walczyć, zże oby dwoje coś z siebie musicie dać. Nie wskakuj mu do łożka na zawołanie, niech to będzie nagroda, za ciężki , NOWY okres starań. Spróbujcie rozmawiać, więcej. Ale na neutralnym gruncie, nie w domu, może w twoim nowym mieskzaniu. Niech każdego wieczora idzie do domu. Niech nie zsoatje na noc, bo nic sie nie zmieni!. Jeśli Cię kocha będzie walczył, dzwonił i zabiegał. Spróbuj, bo nie masz już nic do stracenia. A może za drzwiami kryje się gdzie nowa miłosć. Nic w życiu nie dziej się bez przyczyny. Odważ się być mądra!
napisał/a: claudiaa 2009-02-20 10:55
tak jak mówisz ankas, pewnie już nic z tego nie będzie. Szkoda że przez ten jedyny raz płaci się tak srogo i do tego cierpią dzieciaki wraz z wami obojgiem. Ale nie rozumiem po co spędzasz z nim czas na nartach po tym wszystkim, nie rozumiem tego że jeszcze masz chęć na przebywanie z nim, skoro on musiał ci oddać zdradą, potem poszukał sobie jakiejś Brazylijki i wychwalał jaka to ona nie jest super... Piszesz że on chce abyś u niego przesiadywała a Ty uciekasz, boisz sie, może już jesteś znużona tą całą sytuacją i nie lepiej byłoby gdybyś znalazła sobie kogoś nowego zamiast jeździła z nim na narty czy jakieś urlopy? Przykro mi że takie coś Ci sie przytrafiło. Popatrzcie jak można sobie życie przerąbać. A jak facet pierwszy by zdradził to pewnie my głupie byśmy wybaczyły po jakimś czasie i wszystko byłoby si z odrobinką braku zaufania na przyszłość...
napisał/a: Mkx22 2009-02-20 10:59
Smutna ta Twoja historia,ale myslę że dobrze zrobiłaś odchodząc. Teraz odetnij się na tyle by ułożyć sobie życie od nowa. Napewno dasz radę,silna z Ciebie kobitka trzymam kciuki
napisał/a: ankas1 2009-02-21 00:00
Hi dziewczyny dzieki za odpowiedz.
Ale nie rozumiem po co spędzasz z nim czas na nartach po tym wszystkim, nie rozumiem tego że jeszcze masz chęć na przebywanie z nimclaudiaa wiem ,ze duzo osob tego nie rzumie no bo i jak ale szkoda mi go tak po prostu.On nie ma tak naprawde nikogo.W sumie ma matke i ojca i dwoch braci ale to taka typowo niemiecka rodzina nikt sie nikim nie interesujei gdyby nie ja i dzieci to siedzialby na swieta sam w tych czterech scianach. Juz rok nie mieszkamy razem a jego mama odwiedzila go cale dwa razy.Tam nikt sie nie pyta co robisz na swieta moze przyjdziesz on w tydzien przed swietami jeszcze nie dokladnie nie wiedzial gdzie sie podzieje.A nie chcialam zeby sam siedzial.
Masz racje my durne kobiety w imie milosci i w imie rodziny bysmy wybaczyly ale oni nie.

Cialem juz odeszlam ,duchem jeszcze nie calkiem ale coraz lepiej juz nie jestem taka jak kiedys nie pozwalam jemu na jakiekolwiek dyskusje ktorych kiedys sluchalam do konca nawet jak potem ryczalam teraz po prostu odwracam sie i ide albo odkladam sluchawke.
Czasem jest ciezko sa takie dni ,ze nic mi sie nie chce ale coraz rzadziej.

Na ukladanie sobie zycia z kim innym jest jeszcze za wczesnie,probowalam ale nie moge jeszcze nie narazie najwazniejsze sa dzieci i nic na sile nie szukam bo to nie ma sensu.
pozdrowienia Ankas
napisał/a: zaXamana22 2009-02-22 16:44
ankas napisal(a):Hi,neli
Dzieki za odpowiedz wyglada ze mamy ten sam problem ktory u mnie po czesci w nastepnym tygodniu sie rozwiaze w nastepna sobote sie wyprowadzam po roku czasu walki o niego nie mam juz sily.Ciezko mi z tym bardzo ale trudno skapitulowalam bo nie mam innego wyjscia.Moze na odleglosc cos sie zmieni.Nie mozemy ostatnio nawet normalnie ze soba porozmawiac a do tego moj maz od pewnego czasu pije.Zawsze lubial sobie wypic nie mialam nic przeciw ale od ok.3 miesiecy przychodzi bardzo pozno do domu nie widzi dzieci cale tygodnie i codziennie jest podpity.Na interwncje z mojej strony slysze zawsze tylko ze to jest jego sprawa i zebym zostawila jego w spokoju i on wie co robi i nie ma problemu z alkoholem ja to widze inaczej do tego jeszcze jezdzi wypity samochodem.Widze jak sie meczy z tym wszytkim chociaz sie do tego nie przyznaje.Boje sie ze jak odejde to bedzie jeszcze gorzej to bedzie jeszcze bardziej pil ale nie wiem jak mam mu pomoc??? Przedwczoraj po pijanemu przyszedl do mnie do lozka sie przytulic bo ja möwi za mna teskni,dzisiaj mowi ze mnie nie chce.Nie wiem sama co o tym myslec wiem ze to ja narobilam bigosu czego bardzo naprawde bardzo zaluje ale obojetnie co robie to jest wszystko za malo i nie tak.Ja chcalam w codziennym zyciu pokazac ze go kocham on oczekiwal czegos wielkiego i nadzwyczajnego.Chociaz mam od stycznia wynajete mieszkanie siedzialam w domu. probowalam rozmawiac wyplakalam morze lez ale on mnie tylko pociesza ze jak sie rozejdziemy to przeciz nic wielkiego bo juz za pol roku wszystko i tak przejdzie i kazdy z nas bedzie na inny sposob szczesliwy.Moze zle zrobilam noze powinnam juz dawno isc nie byc taka ulegla nie uganiac sie za nim moze by wtedy sam wrocil??

Nelli jak mozesz napisz cos wiecej jak to u ciebie jest
pozdrawiam ankas

witajcie chce wam przedstawić swoją historię bo uważam,że te co zdradziły i tego żałują powinny mieć szanse na wybaczenie.Jestem rok po tragedii jaką wyrządziłam mojej rodzinie.jestem z mezem 4 lata i niecałe 2 lata po ślubie mamy półtoraroczną córeczkę,rok temy naszym główny problemem było że po ślubie nie mieszkaliśmy ze zosobą bo nie mielieśmy warunków i była kilkumiesięczna córeczka.Mąż przyjeżdzał do nas tylko na weekendy i oczywiście był zainteresowany córeczką ja odczuwałam zbyt małą uwagę mną a jeszcze mnie wkurzało że sporo czasu przesiadywał przed komputerem,ja bym to może inaczej odbierała jakby był z nami codziennie ale tak to tego nie rozumiałam,zajmowanie się małm dzieckiem i chciałam też usłyszeć od męża jak przyjeżdzał takie słowa jak DZIĘKUJE CI KOCHANIE ZA TO ŻE POMIMO MNIE NIE MA PRZY WAS TY DAJESZ SOBIE RADĘ Z NASZĄ WIKTORIĄ to są tylko słowa ale one dużo by zdziałały.Nabierałam wkurzenia do męża i ze swoim głupim rozumkiem zaczęłam pisać na czacie z "nim"(z tym "kimś"co zdradziłam meża) nazywam go tak bo chociaż to moja wina ale przez "niego" zrujnowałam sobie i mojej rodzinie życie.Chciałam tylko porozmawiać być w centrum zainteresowania poczuć się kobietą uciec od codzienności ale nie wiem jak bo miałam do ostatniej chwili opory wylądowałam z "nim" w łóżku i to aż 3 razy niestety nie było tam uczucia i wcale sie w to nie zangażowałam tylko wpadłam w to g...... z którego nie umiałam sie wycofać dopiero jak mąż się dowiedział to zostało to skończone.Dla męża to trgedia bo ja chciałam się roztać uważałam że tak będzie dobrze a on płakał bo nie chciał stracić rodziny mnie i córeczki wreszcie dotarło do mnie że ja też chce ratować moje małżeństwo i nie zostawiłam męża.Mąż powoli zaczął tracić do mnie uczucia i przestał mnie kochać teraz mnie wyklina,rzuca przezwiskami poniża ale ja to akceptuje bo wiem że na to zasłużyłam i zniose wszystko by choć troche odbudować nasze życie.Bardzo mnie to boli że na tym cierpi córeczke bo mąż stał się nerwowy są krzyki i dziecko stało się nerwowe.jeszcze doszło to że jak mąż mnie pytał o szczegóły to przez rok kłamałam przysięgając pzed Bogiem i na życie naszej córeczki kłamstwa ze strachu że jak powiem prawde to stracę męża ale mąż zaczynał nie wierzyć i dopiero tydzień temu przyznałam się do wszystkiego i to go załamało że tak oszukiwałam przysięgając na życie dziecka ale tak mi porostu cholernie zależy na mężu.Planujemy iśc do psychiatry i do seksuologa niewiem czy mój mąż mi jeszcze kiedykolwiek uwierzy ale ja i tak będę robiła wszystko byśmy żyli w miłości z naszą córeczką.Czy jest sprawiedliwość dla takich kobiet jak ja?Ja uważam że tak a wy?
polec
napisał/a: polec 2009-02-22 22:33
Przykro mi, jak to przeczytałam. Ale rozumiem co czułaś, kiedy chciałaś usłyszeć te SŁOWA. Skądś to znam. Nie potępiam, ale rozumiem. Walcz jeśli go kochasz, może Ci wybaczy, życzę Ci z całego serca. A z tym komputerem też to znam, też z chęcią nie raz zostawiłabym męża i spotkała się z Kimś sensownym, kto by mnie wysłuchał i w ogóle. Faceci to porażka :/, no i nie daj się wyzywać, bo stracisz szacunek do samej siebie. Ok, może i zrobiłaś głupio, ale wina zawsze leży po środku. On też nie jest bez winy!!!. Działaj. Pozdrawiam!
napisał/a: ankas1 2009-02-23 17:05
Zalamana22
Smutno mi sie trobilo jak przeczytalam twj post i nie wiem co Tobie dpisac chcialabym Ciebie jakos pocieszyc tylko jak??? Napisac ,ze wszystko sie ulozy??? Zyczylabym wam tego z calego serca tylko po tym co napisalas nie moge w to uwierzyc.Nie nie chce cie bardziej dolowc pisze tylko z wlasnego doswiadczenia,ze oni takich rzeczy nie wybaczaja.JA tez robilam wszystko zebysmy nadal byli rodzina ale niestety przegralam.Wszystko bylo za malo nie tak i w ogole coraz gorzej.Tez byly wyzwiska,upokorzenie,zdrada z jego strony i to nie jednokrotna takie oko za oko zab za zab.Im wiecej ja sie staralam tym gorzej bylo tez sie ludzilam wmawialam sobie ,ze musze to przetrwac,ze tak mi sie nalezy tylko im bardziej ja opuszczalam glowe w dol tym bardziej on mi dokuczal.
Nie wiem jak daleko ty jestes u mnie bylo tak ,ze potrzebowalam i nadal potrzebuje pomocy psychologa ktory mi uswiadomil ,ze nie wcale nie musze sie dawac tak ponizac i upokarzac,ze takie zycie w zwiazku bez szacunku nie jest nic warte.Ciezko bylo ale odeszlam,potem jeszcze raz probowalismy ale nie udalo sie bo on zawsze cos znalazl o co sie mogl przyczepic o to forum ,o zdjecia i znajomych na naszej klasie.A takie zycie na dluzsza mete jest nie do zniesienia i niszczy ciebie sama.Mozesz stac sie dla niego przezroczysta a on i tak bedzie twierdzil ze cos ukrywasz.I nie bedziesz sie miala jak bronic ,nie badziesz miala jak tego udowodnic to klamiesz.Takie zycie jest na bardzo meczace wierz mi.
Ale moze twoj maz jest inny .Moze potrafi wybaczyc.Moj nie potrafil do tej pory a to juz minely dwa lata.
Trzymaj sie cieplo pozdrowienia
Ankas
napisał/a: Mari 2009-03-09 17:26
razor1911 witaj,
rozczuliłam się nad Twoimi słowami ,że aż o mało mi łezka nie "stanęła" w oczku...
Podpis też dużo mówi o Tobie ...jesteś ekspertem/ ekspertką .