zdradzilam i zaluje

napisał/a: dex 2008-11-26 22:11
Mari napisal(a):Wybaczenie jest cnotą na którą stać na nasze nieszczęście bardzo mało ludzi i dlatego cierpimy:( .


tak jak jest bardzo mało osób którzy naprawdę zasługują na wybaczenie...
po moich doświadczeniach i doświadczeniach osób mi znanych dochodzę do wniosku że wybaczanie nie ma sensu bo tylko otwiera się tym bramkę do kolejnych zdrad (wyjątkiem jest autorka tego tematu, która przeczy temu, no ale to tylko mały wyjątek od znacznej większości).
napisał/a: Vadera 2008-11-27 07:18
Mari napisal(a):Wybaczenie jest cnotą na którą stać na nasze nieszczęście bardzo mało ludzi i dlatego cierpimy:( .
A tak mało trzeba , by być , żyć i cieszyć się razem swoim małym światem...



Aby przebaczenie wywołało skutek zamierzony przez zdradzanego, tj. poprawiło relacje w związku - wymaga uprzedniej szczerej skruchy i pokuty ze strony zdradzającego.
Niestety w większości przypadków przebaczamy bez wyznania winy i kary, skutkiem czego zdradzający utwierdza się w przekonaniu, że może bezkarnie zdradzać.
Zdradzający z kolei żałują nie tego że sprzeniewierzyli sie miłości, ale tego, że kochanek/ka kopnęli zdradzającego w dupę, albo, że romans sie wydał i trzeba zakończyć lub ograniczyć miłą znajomość.

Jeżeli uznamy zdradę za tożsamą z przestępstwem przeciwko miłości - to zgodnie z zasadami nauki o przestępstwie ( Kryminologia - nie mylić z kryminalistyką ) - recydywistę od powtórnej zdrady powstrzymać może tylko nieuchronność kary.
napisał/a: Mari 2008-11-27 14:30
Vadero :)zgodzę się z Tobą , ale tylko w formie definicji z encyklopedii , jednak związek dwojga to nie owa księga :), to splecione ze sobą dwa światy.
Zależne od siebie ,starające się w różny sposób uzupełniać , uszczęśliwiać .Czasami się to udaje , innym razem nie i ważne jest właśnie to ile potrafimy przyjąć na siebie tych gorszych dni i wybaczyć ...
Pojęcie kary w dodatku nieuchronnej nie 'uleczy' osoby ani zdradzanej ani zdradzającej , bo to jest przecież efekt końcowy... skutek .
Moim zdaniem ważna jest przyczyna zdrady i to o nią powinien pytać 'lekarz' , aby zapobiec chorobie .

uściski M.
napisał/a: ankas1 2008-11-28 10:15
Aby przebaczenie wywołało skutek zamierzony przez zdradzanego, tj. poprawiło relacje w związku - wymaga uprzedniej szczerej skruchy i pokuty ze strony zdradzającego.

Dobrze zgadzam sie n a skruche i pokute ale kto moze mi powiedziec ile tej skruchy i pokuty?????Cale zycie?? Trzeba patrzec przez palce na kazdy wybryk drugiej osoby??Przymknac oko na kazde ublizenie no bo tak sie stalo??
Ta cena wydaje mi sie za wysoka.Poltora roku dawalam z siebie wszystko aby mi wybaczono. Bylam jak tego chcial probowalam stac sie niewidoczna jak mial swoje zle dni ale tego nie mozna praktykowac po wieki.



BaZdradzający z kolei żałują nie tego że sprzeniewierzyli sie miłości, ale tego, że kochanek/ka kopnęli zdradzającego w dupę, albo, że romans sie wydał i trzSamotność jest trudna , ale nie znaczy,że nie do przeżycia. eba zakończyć lub ograniczyć miłą znajomosc

To nie bylo tak sama zakonczylam to wszystko niestety i tak sie wydalo ale juz po fakcie.Przestaszylam sie sama co ja robie i postanowilam ratowac zwiazek i rodzine



tak jak jest bardzo mało osób którzy naprawdę zasługują na wybaczenie...
Tak sadzisz??No to w takim razie jestem jakas dziwna bo ja potrafie wybaczyc.
Podam Tobie przyklad: Moja ciotka (siostra mojej mamy razem z moim poprzednim facetem ojcem mojego starszego syna) mieli romans zabrali mi dziecko i uciekli do Hiszpanii i wiesz dzisiaj nie mam juz do niej zalu wybaczylam.I ciesze sie z tego ze nie odczuwam juz zlosci.

Te wszystkie wybryki mojego meza po mojej zdradzie tez bym mogla albo powinna powiedziec stop!!Dosc!! Nie powiedzialam wybaczylam.

Mozna jezeli sie kogos kocha i tego naprawde chce.


Samotność jest trudna , ale nie znaczy,że nie do przeżycia.

Oliwiatr piszesz ,ze jest trudna ale do przezycia i piszesz ,ze ciebie maz zdradzil i nie mozesz jemu tego wybaczyc i nie mozesz tak zyc.Dlaczego trwasz w tym wszystkim?? Przeciez samotnosc nie zabija??Odejdz jezeli nie mozesz wybaczyc. wiem ze zdradzanemu jest ciezko rozumiem ale i temu co zdradzil i naprawde zaluje i stara sie tez jest ciezko wiesz jak to jest jak trzeba uwazac na kazdy gest na kazde slowo??Nie wiedzac kiedy znow zacznie sie awantura o nic ? Moj maz nawet jak sprzeczalismy sie z innego powodu (np.oberwany wieszak na reczniki w lazience)i nie mial zadnych innych argumentow to ten argument zdrady zawsze dzialal.

No a teraz to sobie mozecie pomyslec ze jestem naiwna ale ja nie potrafie inaczej nie umiem sie na kogos gniewac do konca zycia.Czy to dobrze??Sama nie wiem.
Buziaczki dla wszystkich...
napisał/a: Mari 2008-11-28 13:50
ankas Twoje postępowanie jest dla mnie tak bliskie ,że śmiało mogłabyś być moją siostrą bliźniaczką :).
Różnimy się tylko tym ,że ja 'dorosłam' w sensie dbania o siebie ;).
Swoje poczucie szczęścia i zadowolenia z życia przedkładam teraz ponad wszystko , a w następnej kolejności dopasowuję się do otoczenia , lub ono musi zaakceptować mnie jeśli chce ze mną obcować .
Ot! taka mała zmian a, która jak zauważyłam jest super pomocna w dowartościowaniu się , dobrym samopoczuciu .
Hmm..i naprawdę uwierz od kiedy trzymam się tego znikły wszelkie moje wahania , rozterki .
Patrzę przed siebie z niczym nie skrępowaną otwartością i poczuciem spełnienia.

Co do słów , które skierowałaś do oliwiatr to masz rację ,że nie nastąpiło z Jej strony wybaczenie i dlatego nie daje Jej to przejść w fazę ponownego zaufania tak jak to się stało w moim związku.
Widocznie nie każda z nas potrafi swój żal, złość , zawód zamienić na uczucie z którym się naprawdę lżej żyje ...a szkoda...

A! i do znudzenia będę przeciw słowom ...jak zdradził , to nie warto walczyć , bo zrobi to ponownie.."g"
prawda! .
Po tak traumatycznym przeżyciu jeśli oboje chcą , pragną siebie odnaleźć na nowo, przegadają ,roztrząsną co i dlaczego dążąc do maksimum szczerości i chęci pokonania wszystkich "przeciw" , to nie ma takiej siły , która im w tym przeszkodzi !, a wynik jest łatwy do przewidzenia ...jeszcze mocniejsza i dojrzalsza miłość :D.

do usłyszenia siostrzyczko!
:p:D
napisał/a: Vadera 2008-11-28 17:15
Mari napisal(a):Vadero :)zgodzę się z Tobą , ale tylko w formie definicji z encyklopedii , jednak związek dwojga to nie owa księga :), to splecione ze sobą dwa światy.
Zależne od siebie ,starające się w różny sposób uzupełniać , uszczęśliwiać .Czasami się to udaje , innym razem nie i ważne jest właśnie to ile potrafimy przyjąć na siebie tych gorszych dni i wybaczyć ...
Pojęcie kary w dodatku nieuchronnej nie 'uleczy' osoby ani zdradzanej ani zdradzającej , bo to jest przecież efekt końcowy... skutek .
Moim zdaniem ważna jest przyczyna zdrady i to o nią powinien pytać 'lekarz' , aby zapobiec chorobie .

uściski M.


Droga Mari,
Ja piszę o odpokutowaniu za winy, gdyż czytam opowieści typu:
zdradza mnie żona, ja jej przebaczyłem, a ona zdradza mnie nadal, pomóżcie.
Ręce mnie wówczas opadają, bo to nie jest przebaczenie, tylko zgoda na życie w trójkącie.
Natomiast co do przyczyny zdrady, to ok trzeba ją rzetelnie ustalić, żeby skutecznie zapobiegać.
napisał/a: ankas1 2008-11-28 21:11
Mari,

masz racje jestesmy do siebie podobne chcemy we wszystkim co nas otacza widziec tylko te dobre strony i zapominamy o tych zlych.
Ty juz sie odnalazlas ja sie jeszcze szukam mam nadzieje ,ze silna wola i pomoc mojego psychologa mi w tym pomoga.chce sie odnalezc zaczac zycie od nowa ale latwo nie jest.

Wiesz co bylo w tamta sobote??
Obchodzilam swoje urodziny (33 buuuuuuuuu:()
Byla impreza znajomi i koledzy z pracy nie obeszlo sie naturalnie bez szefa:p
ktory chetnie przyszedl.Zastanawia mnie czego on tak lubi u mnie przesiadywac skoro podobno poznal kogos przez iternet no i ma swoja Anie??:confused:
Bawilismy sie dobrze bylo troche wodeczki a potem szefa wzielo na czulosci:eek:
Myslalam ,ze nie wytrzymam co on sobie wyobraza??Spal na sofie bo byl pijany i nie mogl isc do domu i nagabywal mnie zebym sie do niego polozyla.Wytlumaczylam ,jemu ,ze tak nie mozna ,ze ja nie po to chodze do psychologa i staram sie o ym wszystkim zapomniec zeby sie teraz polozyc z nim do lozka no to on mi na to ,ze to przeciez nie ma nic do rzeczy:eek:

W niedziele rano sie skarzyl,ze dostal kosza a ja bylam dumna z siebie ,ze nie dalam sie znow do czegos skusic (chociaz latwo nie bylo bo to durne uczucie nie chce przejsc)A teraz narazie jest spokoj jestesmy mili i uprzejmi do siebie ale z dystansem.

To nie jest latwo jak druga stona caly czas jak widzi ,ze ja proboje sie uwolnic ,oddalic to wtedy przychodzi i maci.
On juz przedtem caly tydzien byl taki mily odkad wiedzial ,ze ide do psychologa i sie mnie pytal po co??
To powiedzialam ,ze po to zeby kiedys moc powiedziec ,ze on mnie juz nie interesuje, ze jest ojcem mojego dziecka i moim szefem ale pozatym nic wiecej.
Dostalam pozniej w nocy sms-a ,ze jak ja tak z nim rozmawiam to jest jakby jemu ktos serce wyrywal i ze jemu jest przykro dla nas obojgu.
I tak nie mozemy sie zostawic w spokoju .
Glupie to wszystko ale takie jest zycie.
napisał/a: Mari 2008-11-28 22:59
Ankas , cobym Ci nie nawkładała to i tak na nic , ale będę próbować do skutku :p..kurcze wiem ,że odkochać się nie będzie łatwo , ale!!!
naprawdę proszę i błagam postaraj się chociaż o to , by kontaktować się z Nim tylko w pracy i to na stopie lekko obojętnej i służbowo.
Po co urodziny w jego towarzystwie?..nie! Siostro:cool: za miękka d*pa z Ciebie ,żadnych takich !.
Owszem urodziny mamuśki,dzieciaczków, czy kogoś z rodziny jak przypadkowo się spotkacie , bo będziecie zaproszeni z osobna , ale Ty nie zapraszaj .
Do dzieci ? spoko niech przychodzi , to jego obowiązek ,a Ty w tym czasie choćby graj w Simsy hi,hi z nudów , ale nie graj cudownej , miłej gospodyni domu...masz zająć się czymś co nie skrzyżuje Waszych dróg ,żeby nie miał szans na ględzenie Ci słów typu ..tęsknię , czy serce mu się kraje ..

On kłamie i zwodzi Cię byś nie uwolniła się od niego .Zwróć uwagę ,że za każdym razem kiedy podejmujesz taką próbę naraz on zaczyna cierpieć i nie ważne są jakie Anie , a tylko Tobie wytyka jak on cierpi ...
Przypomnij sobie jak Cię potraktował , gdy zerwałaś z chłopakiem?. Naraz znowu byłaś tą złą i bezczelną.
On jest dobrym strategiem i wie,że trzymanie Cię w niepewności , rozchwianiu emocjonalnym to jego wygrana ...Ty mocna , to jego porażka i spodziewany wykop z mieszkania hi! i to po schodach z piętra!.

Obudź w sobie troszkę kobietę buntowniczkę i amazonkę ot! taką , która sama ,sama wbije gwoździk pod nowo kupiony obrazek .

;)
napisał/a: oliwiatr 2008-11-28 23:46
Ankas ja przeżyłam nie jedną zdradę mojego męża i nie raz mu wybaczyłam,ale nigdy tamtych nie "dotknęłam" po prostu ktoś mi powiedział a on umiał się wytłumaczyć i to wszystko.A ta ostatnia była czarno na białym i wtedy dowiedziałam się jaka jestem...okropna.Nie jestem brzydką kobietą,ważę 52 kg przy wzroście 164 cm,nosze rozmiar 36,38 i należę do zadbanych kobiet,a mimo to on wybrał kobietę o wiele większą 46 rozmiar-była jego pierwszą miłością.Dowiedziałam się że tylko ją kochał , kocha i będzie kochał i zawsze tęsknił.Dlaczego nie odeszłam,nie ja zdradziłam mieszkanie jest moje,a on nie ma na tyle odwagi by mógł to sam zrobić.A poza tym "Ślubuje ci wierność , miłość i uczciwość...oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci",czyli w zdrowiu i chorobie na dobre i złe...zawsze razem...A dlaczego nie mogę wybaczyć - ostatnia zdrada to sprawa sprzed paru miesięcy,a kara musi być by następne 3-4 lata były spokojne,ale może zrobię mu prezent na święta.Moja Droga Ankas ja takie życie wybrałam i jestem jak ta hrabina z kawału "Hrabina rano wchodzi do sypialni męża i mówi-Hrabio zapłać Marysi i chodź na śniadanie".To bardzo trudne , ale do przeżycia , to jest właśnie moja samotność myślę ,że gorsz od samotności bo mieszkasz sama.Pozdrawiam
napisał/a: Mari 2008-11-29 09:41
oliwiatr dziewczyno kochana pisząc ten post przeżywałaś kawał swojego życia , przypominając sobie co wyraźniejsze i bardziej bolesne szczegóły i co? .
Zadam Ci teraz pytanie gdzie w tych wspomnieniach jest Twój uśmiech , Twoje wzruszenie na myśl o tym z którym zasiadam do niedzielnego obiadu , albo kładę się późnym wieczorem do snu ?.
Czy bezpieczeństwo materialne w takim układzie jest jest wystarczającą zapłatą ?.

pozdrawiam .
napisał/a: ankas1 2008-11-30 12:40
Mari,
siostrzyczko kochana ja sie staram byc silna i nie wychodzi mi to az tak zle przynajmniej na zewnatrz co w srodku to on nie wie i nie musi do tego mam swojego psychologa.
Nie jest tak ,ze ja jemu caly czas nadskakuje ,juz nie!!
Teraz to on nadskakuje znow bo widzi ,ze jestem coraz dalej ,ze smycz na ktrej zawsze mnie spowrotem przyciagal do siebie jest coraz ciensza i w koncu sie urwie.
gwozdzik do pod nowy obrazek to ja juz za jego czasow sama wbic musialam bo moj pan niestey ale do takiego majsterkowania dwie lewe rece ma:p

Uwierz mi staram sie bardzo od niego uwolnic i uda mi sie wierze w to i jestem coraz silniejsza,sama to czuje.Oby tak dalej...........;)
Wiesz te urodziny nie wypadalo bo wszyscy koledzy z pracy byli i nie chcialm go tak wykluczyc a ze pozwolilam spac na sofie moze to i durne ale nie mialma serca wygonic o czwartej nad ranem pijanego na snieg i mroz bo akurat tak sie zlozylo ,ze sypal snieg w ta noc.Ale dumna jestem z siebie i tych moich malych kroczkow do przodu ,ze nie wlazlam mu do lozka bo o to prosil,ze umialam powiedziec nie.Dla innych to moze nie duzo ale dla mnie to juz cos.Kroczek do przodu.;)

oliwiart

slubuje ci wiernosc itd no to jak tylko ty slubowalas i musisz w tym wytrwac twoj maz nie????
to juz naprawde wole ta moja samotnosc bo przynajmnie moge zrobic co mi sie podoba i jak mi sie podoba i nie musze sie spowiadac nikomu.
Piszesz ,ze mieszkanie jest twoje no to wiec jak on sam nie to moze powinnas jemu pomoc.Dziwne to i w sumie nie mam prawa udzielac tobie jakichkolwiek rad bo sama jeszcze niczego do konca nie poukladalam sobie ale jestem na dobrej drodze.
Piszsz ze wybaczalas juz kilka razy ,ze powiedzial tobie ,ze tylko ja kochal i kocha zastanow sie chcesz tak dalej zyc?? W tej samotnosci razem ale osobno?? To jst gorsze od tego co ja mam a i do samotnych wieczorow mozna sie przyzwyczaic. Ja sobie znalazlam zajecie ksiazki,telefon i internet.
Moze nie najlepsze to ale lepiej niz patrzec caly wieczor na kogos kto myslami jest gdzie indziej.Wiem sama po sobie ,ze ciezko jest cos zmienic bo kazdy boi sie zmian ja tez sie balam i gdybym nie musiala sie wyprowadzic trwalabym w tym do dzis bo tez sie balam jak to bedzie sama i do tego z dwojgiem dzieci,czy dam sobie rade.Dalam.nie porzebuje jego do zarabiania pieniedzy moze mam mniej i nie sstac mnie na wszystko to co kiedys mialam na urlopy na koncu swiata itd.ale wystarcza na zycie ,normalne zycie i raz w roku jakis urlop z dziecmi ale nie zaluje tego wszystkiego nigdy nie bylam materialistka.W domu tez prawie wszystko potrafie zrobic.Sama skladalam meble sama wieszalam obrazki, sama malowalam swoje mieszkanie.


Moze i dla ciebie zycie mialaby jeszcze cos innego ,lepszego moze tylko trzeba miec odwage.Wiem ,ze to jest ciezko ale chcesz do konca zyc z czlowiekiem ktory tak naprwde kocha kogo innego??Jak n ja tak badzo kochal i kocha dlaczego siedzi jeszcze u ciebie ,z toba a nie pojdzie do niej z wygody??? Bo zawsze bylas i jestes tak samo jak ja ,starasz sie zeby wszystko bylo dobrze??Nie wiem czy macie dzieci ??
napisał/a: ankas1 2008-12-01 11:08
Jej dziewczyny i znow jestem w kropce.Nie chodzi tu w sumie o nic wielkiego ale nie wiem co mam zrobic.Zblizaja sie swieta moj byly juz trzy razy sie pytal co robie.Ja na to ,ze jeszcze nie wiem.Wiem ,ze on na swieta nie ma gdzie isc na swoja rodzinke nie ma co liczyc i wiem ,ze czeka tylko na to ,ze ja jemu zaproponuje spedzenie tych swiat razem a ja jakos nie moge.Z jednej strony szkoda mi jego no i wigilie nikt nie powinien byc sam a z drugiej strony denerwuje mnie to ,ze jak nas nie potrzebuje to jest jemu odojetne co my robimy a takie uroczystosci i swieta to chetnie spedzal by u nas.Co ja mam zrobic??Co wy byscie zrobily na moim miejscu??